Zakończyła się ewakuacja kilkunastu polskich obywateli ze Strefy Gazy. Rozmowy w tej sprawie były prowadzone m.in. z Katarem, Egiptem i Izraelem.

W Warszawie wylądowały wczoraj samoloty wojskowe, które transportowały z Egiptu ewakuowanych ze Strefy Gazy Polaków. W sumie 18 osób. Wśród nich znalazły się dzieci: rodzeństwo, dwóch braci i siostra, które utknęło w bombardowanej przez Izrael enklawie pod opieką dziadków. Ich rodzice przylecieli we wrześniu do Polski w celach służbowych. Prowadzą tu firmę. W podróży towarzyszyły im najmłodsze dzieci, ale starsze zostały w Palestynie. Tak by nie musiały opuszczać szkoły.

W oblężonej Gazie spędziły miesiąc. Ich dom został zbombardowany przez wojska izraelskie – wskazywali przebywający w Polsce członkowie rodziny nieletnich. Rodzeństwo przeniosło się do domu wujka w obozie dla uchodźców w położonej na północy Dżabaliji. Na początku listopada Izrael przeprowadził atak na działającą tam szkołę ONZ, a we wcześniejszych nalotach na obóz zginęło kilkaset osób – wynika z danych lokalnej administracji.

Z Dżabaliji do Rafah na granicy z Egiptem rodzeństwo musiało się przedostać bez opieki dorosłych. Choć pod koniec ubiegłego tygodnia w Strefie zostały wprowadzone codzienne czterogodzinne „pauzy humanitarne”, dzieci informowały, że do przejścia granicznego uciekały pod ostrzałem. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera podkreśla w rozmowie z DGP, że pozostawały w ograniczonym kontakcie telefonicznym z polskimi służbami. Po przekroczeniu granicy trafiły pod opiekę konsularną.

Polacy podczas wizyty w Izraelu zaoferowali pomoc dla Gazy

Polska w kwestii ewakuacji do działania przystąpiła z opóźnieniem. Na przykład Ukraina pierwszą ewakuację swoich obywateli przeprowadziła już 8 listopada. Ze Strefy Gazy udało się wówczas wydostać 43 Ukraińców i 36 mieszkańców Mołdawii – informował prezydent Wołodymyr Zełenski. W sumie od tego czasu do Kijowa wróciło już ponad 200 obywateli. Jeszcze wcześniej enklawę opuściło 300 Amerykanów. – Przeprowadzona w ostatnich dniach ewakuacja była wynikiem dość intensywnych negocjacji ze wszystkimi stronami konfliktu – tłumaczył 5 listopada na antenie CBS News zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Jonathan Finer.

Na terytorium palestyńskiej enklawy wciąż przebywają obywatele Polski. Na przygotowanej przed rozpoczęciem izraelskiej ofensywy lądowej liście znajdowało się kilkadziesiąt nazwisk. Siewiera mówi, że sytuacja niektórych uwzględnionych na niej osób jest niejednoznaczna. – Część nie chce opuścić Gazy, inni mają trudności z przedostaniem się na granicę. Są też osoby, które są członkami rodzin naszych obywateli, ale polskiego paszportu nie mają – wyjaśnia. I dodaje, że przed ewakuacją w niektórych przypadkach było konieczne przeprowadzenie procesu potwierdzania obywatelstwa.

Niewykluczone, że – jeśli kolejnym obywatelom Polski uda się przekroczyć granicę z Egiptem – organizowane będą podobne transporty. Władze w Kairze na przeprowadzenie całej procedury – podjęcie obywateli z terytorium kraju i przetransportowanie ich za granicę – dają państwom 72 godziny. Egipt, do którego Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych wysłała w weekend samolotem pomoc humanitarną i medyczną, był jednym z kluczowych partnerów w negocjacjach.

Poza tym władze w Warszawie prowadziły rozmowy z Katarem i Izraelem. – Tuż po zamachu Hamasu wysiłki dyplomatyczne były wielokierunkowe. Część państw regionu utrzymywała relacje zarówno ze stroną palestyńską, jak i z izraelską. To m.in. kraje Zatoki Perskiej czy Jordania. Natomiast z biegiem czasu te opcje zaczęły się kurczyć, bo coraz mniej państw chciało rozmawiać albo z Izraelem, albo z Hamasem – opowiada szef BBN.

Władze bogatego emiratu są kluczowym graczem dyplomatycznym w nowej odsłonie wojny między Izraelem a Hamasem. Dotychczas przywódcy Kataru pomogli w uwolnieniu kilku izraelskich zakładników. Ale zdolnościami negocjacyjnymi wykazywały się już wcześniej. Po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów w sierpniu 2021 r. Katar pośredniczył w ewakuacji z kraju dziesiątek tysięcy osób, w tym obywateli USA. – Żaden kraj nie zrobił więcej niż Katar – mówił wówczas sekretarz stanu USA Antony Blinken.

Lista nazwisk przebywających w Gazie Polaków została przekazana Katarowi podczas trzeciej rundy ukraińskich rozmów pokojowych na Malcie pod koniec października. W spotkaniu uczestniczyli były szef kancelarii prezydenta Marcin Przydacz i jego następca Mieszko Pawlak. Ze stroną izraelską rozmawiał z kolei Siewiera. Finałem zabiegów była sobotnia wizyta w Izraelu, gdzie o Polakach w Gazie – ale i mającym polski paszport Alexie Dancygu, który trafił do niewoli Hamasu – szef BBN i sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Wojciech Kolarski rozmawiali z szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Izraela Cachim Hanegbim.

Spotkanie na żywo było niezbędne, bo – jak słyszymy – dla państwa żydowskiego kluczowa jest likwidacja Hamasu. Wszystkie podejmowane przez nie działania są podporządkowane temu celowi. To z kolei – zdaniem Siewiery – pozostaje w pewnej rozbieżności z celami Polski, która musi zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom. – Z tego punktu widzenia od samego początku wyraźny był rozdźwięk w negocjacjach – komentuje. Izrael na ustępstwa idzie niechętnie. Premier Binjamin Netanjahu odmówił np. prezydentowi USA Joemu Bidenowi wprowadzenia trzydniowego zawieszenia broni, które umożliwiłoby bezpieczną ewakuację mieszkańców północnej części Strefy. Ostatecznie Izrael miał zgodzić się m.in. na polską ofertę pomocy humanitarnej dla Palestyny. Chodzi o uruchomienie transportu wyposażenia dla szpitali polowych i innych środków medycznych przez przejście na granicy Izraela ze Strefą Gazy (po wybuchu wojny ciężarówki ze wsparciem kursowały jedynie za pośrednictwem przejścia w Rafah). ©℗

Szpitale w Gazie upadają. Zachodnie społeczeństwa wzmacniają presję

20 z 36 szpitali w Strefie Gazy przestało funkcjonować – przekazała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Problemem są już nie tylko ostrzały.

U bram szpitala Al-Szifa, największego w Strefie, toczą się bowiem walki lądowe. Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus napisał na portalu X (dawniej Twitter), że w Al-Szifie od kilku dni nie ma wody. W placówce skończyło się także paliwo, które wykorzystuje się do zasilania generatorów prądu, co – według tamtejszego ministerstwa zdrowia – doprowadziło do śmierci trzech wcześniaków i czterech innych pacjentów.

Wkrótce umrzeć może także kolejne 36 przebywających tam noworodków – wylicza WHO.

Zdaniem rzecznika Sił Obrony Izraela (IDF) Daniela Hagariego wojsko może zapewnić pomoc w zorganizowaniu transferu dzieci z oblężonego szpitala.

Palestyńscy lekarze przekazali, że z uwagi na trwające wokół walki jakakolwiek ewakuacja placówki zagroziłaby pacjentom. Palestyńczycy oferty wsparcia ze strony Izraela uznają za chwyt propagandowy.

W Al-Szifie są uwięzione nie tylko setki pacjentów. Według informacji WHO przebywa tam ok. 600–650 pacjentów, od 200 do 500 pracowników systemu ochrony zdrowia i ok. 1,5 tys. szukających tam schronienia przesiedleńców. IDF twierdzi, że bojownicy Hamasu ukrywają się w tunelach pod placówką. Zaprzeczają temu Hamas i personel szpitala.

To niejedyny problem, bo wyczerpał się także skład paliwa Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Palestyńskich Uchodźców (UNRWA). – Prośba skierowana do izraelskiego wojska o jego uzupełnienie pozostała bez odpowiedzi – powiedział w poniedziałek szef instytucji Philippe Lazzarini. Dodając, że w ciągu kilku dni UNRWA nie będzie już w stanie zaopatrywać szpitali, usuwać ścieków i dostarczać wody pitnej mieszkańcom. – Niektóre szpitale mają panele słoneczne, ale wytwarzana z nich energia ma marginalne znaczenie – tłumaczył.

Państwa Zachodu wciąż zdają się trzymać stronę państwa żydowskiego. Unia Europejska potępiła w niedzielę Hamas za wykorzystywanie „szpitali i cywilów jako żywych tarcz” w Strefie Gazy, jednocześnie wzywając Izrael do wykazania „maksymalnej powściągliwości” w celu ochrony ludności cywilnej. Coraz większą presję na zachodnich przywódców wywierają jednak tamtejsze społeczeństwa. W niedzielnym marszu solidarności z Palestyną w Londynie wzięło udział 300 tys. osób. Z funkcji szefowej resortu spraw wewnętrznych została odwołana w poniedziałek Suella Braverman po tym, gdy skrytykowała brytyjską policję za pobłażliwość, jaką – jej zdaniem – okazuje ona wobec uczestników demonstracji. Wcześniej propalestyńskie protesty określała mianem „marszów nienawiści”. Doszło do tego mimo proizraelskiego stanowiska rządu Rishiego Sunaka. ©℗

Karolina Wójcicka