Putin i Xi chcą wielobiegunowego świata. W Pekinie rozmawiali m.in. o Izraelu i Palestynie.

Wczoraj w Pekinie wizytę rozpoczął Władimir Putin. To druga podróż zagraniczna od wystawienia za nim nakazu aresztowania przez Międzynarodowy Trybunał Karny (w ubiegłym tygodniu odwiedził Kirgistan). W stolicy Chin gości ze względu na odbywający się tam szczyt z okazji dziesięciolecia Inicjatywy Pasa i Szlaku.

Pierwotnie miał być to ogromny projekt infrastrukturalny, który połączyłby Chiny z m.in. Azją Środkową, Azją Południowo -Wschodnią i Europą. Dziś to raczej zbiór luźnych inicjatyw zagranicznych realizowanych zwłaszcza na globalnym Południu, który wydaje się umierać śmiercią naturalną. Nowy jedwabny szlak, bo pod taką nazwą również funkcjonuje, został praktycznie zastąpiony ogłoszoną w 2021 r. Globalną Inicjatywą Rozwoju, która wraz z Globalną Inicjatywą Bezpieczeństwa tworzy nową podstawę chińskiej polityki zagranicznej.

Sceptyczni wobec chińskich pomysłów są przede wszystkim przedstawiciele Zachodu. Udział w szczycie zapowiedziało 130 państw. A najwyższym rangą gościem z Unii Europejskiej jest premier Węgier Viktor Orbán, który już zdążył spotkać się z Putinem. Pozostali europejscy przywódcy do Pekinu wybrać się nie chcieli. Także ze względu na spodziewaną obecność Putina. Jak informował pod koniec września DGP, zaproszenia nie przyjął m.in. prezydent Andrzej Duda. „The Wall Street Journal” pisał z kolei, że udziału w forum nie planuje prezydent Francji Emmanuel Macron czy kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Ale zaproszenia do Chin nie przyjęli nawet przedstawiciele najwyższych władz państw uczestniczących w nowym jedwabnym szlaku. Chodzi m.in. o Grecję, Czechy czy Włochy.

Obecność Putina na konferencji – mimo że Rosja oficjalnie nie przystąpiła do inicjatywy – podkreśla bliskie relacje między dwoma państwami, które chcą wykorzystać forum do promowania wizji wielobiegunowego świata. – Uważamy ten projekt za ważną część idei współpracy na zasadzie równości i wzajemnych korzyści na całym kontynencie euroazjatyckim – wskazywał minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, który także na początku tygodnia przebywał z wizytą w ChRL. Dziś odwiedzić ma Koreę Północną. To kolejna oznaka pogłębiających się relacji niedemokratycznego świata. W zeszłym miesiącu jej przywódca Kim Dzong Un odbył podróż do Rosji.

Do spotkania Putina z Xi Jinpingiem dochodzi w momencie, gdy geopolityczne linie podziału na świecie się zaostrzają. Najpierw w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę. Teraz konfrontacji Izraela z Hamasem. Choć Tel Awiw nie rozpoczął jeszcze ofensywy lądowej w Strefie Gazy, istnieją obawy, że wojna z Hamasem może przerodzić się w konflikt o zasięgu regionalnym.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wskazywał we wtorek, że Putin i Xi najprawdopodobniej omówią konflikt izraelsko-palestyński podczas spotkania. Zarówno Pekin, jak i Moskwa skrytykowały działania Izraela i wezwały do zawieszenia broni. Obie stolice chcą wzmocnić swoje przywództwo na świecie w kontrze do Stanów Zjednoczonych, które – podobnie jak UE – opowiedziały się po stronie państwa żydowskiego.

Chińsko-rosyjskie rozmowy mają miejsce w czasie wizyty prezydenta USA Joego Bidena w Izraelu.

Różnica w podejściu mocarstw do wydarzeń na Bliskim Wschodzie jest ogromna. Podczas gdy Biden w miniony weekend opisał atak Hamasu jako najgorszą masakrę Żydów od czasów Holokaustu, Putin zasugerował, że zintensyfikowane oblężenie Strefy Gazy przez Izrael może przypominać oblężenie Leningradu przez wojska niemieckie podczas II wojny światowej.

Wybuch wojny na Bliskim Wschodzie daje Putinowi możliwość odwrócenia uwagi świata od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rada Bezpieczeństwa ONZ odrzuciła jednak w poniedziałek projekt rosyjskiej rezolucji, który wzywał do zawieszenia broni, uwolnienia zakładników, dostępu do pomocy humanitarnej i bezpiecznej ewakuacji cywilów. Tekst potępił przemoc wobec ludności cywilnej i akty terroryzmu. Nie znalazła się w nim jednak żadna wzmianka na temat Hamasu, który 7 października przeprowadził atak na terytorium państwa żydowskiego. – Nie potępiając Hamasu, Rosja daje przykrywkę grupie terrorystycznej, która brutalnie traktuje niewinnych cywilów. To oburzające. To hipokryzja i jest to nie do obrony – powiedziała ambasadorka USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield.

Dyplomatyczną rolę w konflikcie izraelsko-palestyńskim chcą odegrać także Chiny. Tamtejsze władze zapowiedziały już wysłanie swojego przedstawiciela na Bliski Wschód. Potępiły też „wszelkie akty krzywdzące ludność cywilną”, ale – podobnie jak Rosja – nie wymieniły Hamasu w swoich oświadczeniach. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi powiedział, że działania Izraela „wykroczyły poza zakres samoobrony”. Pekin w ostatnim czasie wzmocnił swoje zaangażowanie w sprawy Bliskiego Wschodu. W marcu Iran i Arabia Saudyjska za pośrednictwem Chin załagodziły spór, który przez lata wpływał znacząco na politykę w regionie. ©℗