Rząd po wyborach powinien przede wszystkim pozyskać fundusze z KPO, utrzymać strategiczny sojusz z USA oraz ugruntować pozycję kluczowego partnera Ukrainy.

Niezależnie od tego, kto stanie na czele rządu, polską dyplomację czeka wymagające zadanie prowadzenia polityki zagranicznej w niepewnych czasach, z wojną za naszą wschodnią granicą. Odpowiadać będzie za to resort, którego wizerunek bardzo poważnie nadszarpnęła afera wizowa. Pierwszym poważniejszym wyzwaniem będą więc ruchy wewnętrzne – posprzątanie po trwającym przez lata procederze, odbudowa zaufania i renomy. Nie ma co ukrywać, że te wszystkie kroki będą musiały zostać podjęte we współpracy z prezydentem, który – również na mocy zmian ustawowych – ma duży wpływ na politykę zagraniczną, zwłaszcza w dobie wojny w Ukrainie.

Spośród wszystkich relacji na pierwszy plan wysuwają się te z ogarniętym wojną sąsiadem, a przez ostatnie miesiące między Warszawą i Kijowem wiało chłodem. Niewątpliwie Polska dalej będzie wspierać Ukrainę, choć jakość i zakres tego wsparcia są zależne już od politycznych rozmów nad Wisłą. Problemem pozostaje nierozwiązany wciąż spór o zboże, konieczna będzie też analiza, w jaki sposób możemy dalej pomagać Ukrainie na polu militarnym.

Jak wskazywała w niedawnej rozmowie z DGP prof. UW Anna Wojciuk, kluczowym zadaniem polskiej dyplomacji będzie również zażegnanie sporów i kontrowersji wokół praworządności, co rzutowało na relacje zarówno z Brukselą, jak i administracją amerykańską. – Polska nie będzie mogła realizować swojego potencjału bez uporządkowania kwestii praworządności – twierdzi politolożka z UW. Pomijając konieczność zapłaty łącznie 2,5 mld zł kar zasądzonych przez TSUE, które w razie braku płatności Bruksela odejmie od naszych wpływów z unijnego budżetu, Polska wciąż nie może sięgnąć po ok. 170 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy. Z kolei nieprzestrzeganie Karty praw podstawowych to potencjalnie niemożność skorzystania z Funduszu Spójności, w którym na Polskę czeka prawie 350 mld zł. Na razie uruchomione zostały jedynie środki operacyjne na techniczne przygotowanie programów, ale jeśli nowy rząd nie zażegna sporu, wówczas beneficjenci funduszu, w tym głównie samorządowcy, nie będą mogli uzyskać finansowania swoich projektów. Jak na razie „zasypywaniem dziury” po KPO i Funduszu Spójności zajmuje się PFR poprzez prefinansowanie, ale jeśli nie dojdzie do porozumienia z Brukselą, wówczas w najbardziej pesymistycznym wariancie Polska będzie szczuplejsza o ok. 500 mld zł.

Wszystko wskazuje na to, że pierwszym poważniejszym egzaminem nowego rządu będzie reakcja Polski na konflikt między Hamasem oraz Izraelem i na rozpoczynającą się w Strefie Gazy hekatombę. Przed naszymi dyplomatami stoi trudne zadanie. Z jednej strony jest wpływowy Izrael, z potężną armią, z drugiej broniący praw Palestyńczyków wielki świat muzułmański, który może mieć ważny głos przy rozwiązaniu konfliktu w Ukrainie.

Przy skali powyższych wyzwań utrzymanie strategicznie bliskich relacji z Amerykanami wydaje się zadaniem łatwiejszym, niezależnie od wyników wyborczych w Polsce oraz USA. Z pewnością można oczekiwać dalszych zabiegów Warszawy dotyczących zwiększenia obecności armii Stanów Zjednoczonych nad Wisłą, wraz z nowoczesnym systemem obrony przeciwlotniczej, być może – jak się spekuluje – Żelazną Kopułą. Oraz kontynuacji współpracy na polu energetyki jądrowej. Ważne, by w trakcie wojny w Ukrainie Polska była w gronie głównych europejskich sojuszników Waszyngtonu, krajem, z którym Amerykanie konsultują się przed ważnymi decyzjami czy rozmowami. ©℗