Aby zwiększyć szanse przegłosowania w Kongresie kolejnych pieniędzy dla Kijowa, Biały Dom powiązał je z dofinansowaniem dla służb na granicy z Meksykiem.

Za miesiąc, dokładnie 30 września, w Stanach Zjednoczonych kończy się rok fiskalny. Oznacza to, że wygasa obowiązywanie kluczowych, przegłosowanych w Kongresie pakietów wsparcia dla Ukrainy, z których według parlamentarnych danych administracja zaczerpnęła już ponad 43 mld dol. To właśnie ze środków gwarantowanych przez Kongres ogłaszane są kolejne wielomilionowe transze pomocy z USA, w tym ostatnia, zawierająca broń wycenianą na 250 mln dol., z amunicją do systemów artylerii rakietowej HIMARS. Co będzie więc dalej z bronią z USA dla Ukrainy po 1 października?

Administracja Joego Bidena chce kontynuować wsparcie na podobnym poziomie obciążeń finansowych jak dotychczas. Do Kongresu zwróciła się z propozycją pakietu, który przewiduje 24 mld dol. do wykorzystania przez rząd w roku fiskalnym 2024 na sprawy powiązane z rosyjską agresją, z tego ponad 10 mld dol. na „wsparcie w zakresie bezpieczeństwa”, które w większości będzie dotyczyć uzbrojenia. Cały pakiet przedłożony parlamentowi jest większy, sięga 40 mld dol. i wykracza poza Ukrainę. Biden dołączył do niego 12 mld dol. na przeciwdziałanie skutkom katastrof naturalnych w USA. A także 4 mld dol. na wzmocnienie bezpieczeństwa na południowej granicy Stanów Zjednoczonych, w tym na budowę ośrodków dla migrantów oraz na walkę z masowym uzależnieniem Amerykanów od fentanylu.

Tak szeroki pakiet to sprytny manewr administracji, która musi codziennie się mierzyć z zarzutami prawej strony, że wspieranie Ukrainy odbywa się kosztem zaniedbania wewnętrznych wyzwań w USA. Granica z Meksykiem, fentanyl czy ostatni katastrofalny pożar na Hawajach to kwestie regularnie podnoszone przez republikanów. Włączenie ich w pakiet zapewne rozmiękczy sprzeciw wobec niego niektórych konserwatywnych kongresmenów, opowiadających się za znacznym ograniczeniem pomocy dla Ukrainy. W kontrolowanym przez demokratów Senacie Biden nie będzie mieć problemów, przeszkody i trudniejsze negocjacje spodziewane są w Izbie Reprezentantów, gdzie republikanie mają większość.

W zeszłym miesiącu aż 70 parlamentarzystów zagłosowało w Izbie Reprezentantów za wnioskiem kongresmena Matta Gaetza, by całkowicie zakończyć wspieranie wojskowe Ukrainy. Spodziewać się można, że przeciwko pakietowi opowie się jeszcze większa liczba republikanów, bo wielu z nich, nawet tych głosujących przeciwko wnioskowi Geatza, twierdzi, że kolejne środki dla Ukrainy powinny zostać uruchomione tylko w przypadku dokładnego rozliczenia już zapewnionych rządowi w Kijowie ponad 40 mld dol. O jak bardzo szczegółowe rozliczenie chodzi, nie jest do końca wiadomo, bo wiele dokumentów jest jawnych i Kongres nimi dysponuje.

Republikanie, którzy głosowali za wnioskiem Gaetza, podnoszą argument, że w niepewnych gospodarczo czasach obecna pomoc dla Ukrainy jest zbyt kosztowna dla amerykańskiego podatnika. Z takim podejściem nie zgadza się najbardziej wpływowy republikanin na Kapitolu Mitch McConnell, lider mniejszości w Senacie, który argumentuje, że w rzeczywistości środki dla Ukrainy są kołem zamachowym dla gospodarki w USA. – Większość z pieniędzy, które wydajemy w związku z Ukrainą, jest wydawana w USA, to w znacznej mierze uzupełnianie zapasów czy produkowanie nowoczesnej broni – tłumaczył niedawno na jednym z wieców w swoim rodzinnym Kentucky.

Słowa McConnella, nestora partii, który przeżywa ostatnio problemy zdrowotne, nie przekonują elektoratu. Zgodnie z badaniem CNN z lipca aż 55 proc. Amerykanów jest przeciwnych temu, by Kongres przyznawał kolejne środki Ukrainie. Po stronie elektoratu republikańskiego odsetek ten wynosi aż 71 proc. W porównaniu z wiosną 2022 r. obserwujemy dramatyczny dla Kijowa zwrot w amerykańskich sondażach. Takie poglądy odbijają się w polityce, podczas ubiegłotygodniowej debaty republikanów ubiegających się o partyjną nominację słyszeliśmy niepokojące komentarze. Gubernator Florydy Ron DeSantis mówił, że wojna jest „sporem terytorialnym”, a zyskujący ostatnio w sondażach biznesman Vivek Ramaswamy opowiedział się za wstrzymaniem pomocy. – Podróżujecie do Zełenskiego jakby był waszym papieżem – zwrócił się do części bardziej proukraińskich wewnątrzpartyjnych kontrkandydatów. ©℗