Zatrzymanie wycinki puszczy amazońskiej to wciąż sfera planów – zarówno dla UE, jak i dla państw Ameryki Południowej. W brazylijskim mieście Belem nie udało się podpisać deklaracji o jej zakończeniu.

Całkowite wstrzymanie wycinki Amazonii to podstawowy warunek Unii Europejskiej, żeby odblokować rozmowy o ratyfikacji zawieszonej w 2019 r. umowy handlowej z Mercosurem, blokiem czterech państw Ameryki Południowej. Choć w jego skład wchodzą: Argentyna, Urugwaj, Paragwaj i Brazylia, to kluczowe pozostaje stanowisko Luli da Silvy, prezydenta Brazylii. Przez Brukselę jest on postrzegany jako odpowiedni partner do negocjacji, w przeciwieństwie do jego poprzednika Jaira Bolsonara – gorącego zwolennika wycinki puszczy. W minionych dwóch dniach Lula, który chce uniknąć włączenia do nowej umowy handlowej UE-Mercosur aneksu zobowiązującego państwa południowoamerykańskie do wstrzymania wycinki, próbował przekonać ośmiu liderów regionu do przyjęcia dobrowolnego zobowiązania w tym zakresie.

Bez deklaracji

Wysiłek Luli spełznął jednak na niczym i osiem krajów Amazonii uzgodniło jedynie wspólne prowadzenie polityki środowiskowej i zacieśnienie współpracy regionalnej, ale nie zdecydowało się na ustalenie wspólnego celu, jakim miało być zakończenie wycinki puszczy amazońskiej do 2030 r.

Szczyt Organizacji Traktatu Współpracy Amazońskiej zrzeszającej osiem państw – Brazylię, Boliwię, Wenezuelę, Kolumbię, Ekwador, Gujanę, Peru i Surinam – był pierwszym spotkaniem w takim gronie od 14 lat. Jednak w brazylijskim mieście Belem pojawili się prezydenci jedynie Boliwii, Brazylii, Kolumbii i Peru, natomiast pozostałe państwa wysłały wyższego szczebla reprezentację urzędniczą. Rozbieżności wśród ośmiu państw południowoamerykańskich są na tyle duże, że jedynym osiągnięciem Luli jest stworzenie nieformalnego „sojuszu” na rzecz walki z niszczeniem lasów deszczowych. O wycince nadal będą indywidualnie decydować poszczególne państwa.

Poza wycinaniem drzew problemem jest także kwitnące w okolicy Amazonii wydobycie ropy naftowej, które chce powstrzymać prezydent Kolumbii Gustavo Petro. Kolumbijski przywódca, który w Belem porównywał kontynuację odwiertów z zaprzeczaniem naukowym tezom o zmianie klimatu, jest jednak odosobniony w swoim pomyśle. Brazylia rozważa wręcz, czy nie otworzyć nowych odwiertów na morzu w pobliżu ujścia rzeki Amazonki na północnym wybrzeżu kraju, gdzie dominują lasy deszczowe.

Jednymi z nielicznych wiążących postanowień szczytu w Belem są potwierdzenie praw i zapewnienie ochrony rdzennej ludności Amazonii oraz deklaracja o współpracy z przedstawicielami autochtonów w zakresie gospodarki wodnej, również podczas przyjmowania stanowisk negocjacyjnych na szczytach klimatycznych.

Bruksela czeka na ruch Mercosuru

Poza długoterminowym interesem Luli, jakim jest doprowadzenie do ratyfikacji umowy handlowej UE-Mercosur, która przez zniesienie barier celnych ma znacznie ożywić handel między oboma regionami, prezydent Brazylii chce także zabezpieczyć krótkoterminowe interesy eksporterów. Szczyt w Belem odbywa się niemal w przededniu wprowadzenia przez Unię przepisów zakazujących importu na teren 27 państw członkowskich towarów, których produkcja przyczyniła się do wylesienia. Dodatkowym restrykcjom na mocy tych przepisów będą podlegały także wszystkie łańcuchy dostaw, tak aby na żadnym z ich etapów nie dochodziło do łamania praw człowieka i zanieczyszczania środowiska. Tymczasem najmniejsze państwo bloku Mercosur, Paragwaj, nie pozostawiło wątpliwości co do potencjalnej deklaracji o wstrzymaniu wycinki Amazonii. Prezydent elekt tego kraju Santiago Peña w wywiadzie dla Agencji Reutera określił żądania UE jako „nie do przyjęcia” i wezwał do zamknięcia negocjacji w sprawie umowy handlowej.

UE na razie czeka i nie komentuje decyzji z Belem ani słów prezydenta Paragwaju. Według naszych informacji konsultacje między Brukselą a czwórką z Mercosuru od kilku miesięcy są prowadzone na poziomie technicznym i roboczym. Nie ma jednak politycznej woli wśród 27 państw członkowskich, żeby ratyfikować umowę w obecnym kształcie, bez żadnych poprawek oraz dodatkowych zapisów mających wprost zatrzymać wycinkę Amazonii. Choć bilans handlowy obecnie jest zdecydowanie niekorzystny dla UE, to część stolic ma obawy, że tanie produkty niespełniające unijnych standardów, zwłaszcza rolno-spożywcze z Ameryki Południowej, zdominują europejski rynek. Komisja Europejska zapewnia, że nie dopuści do takiej sytuacji, jednak na rok przed wyborami do PE jest pod silną presją na zacieśnianie współpracy handlowej i poszukiwanie nowych rynków zbytu. Oficjalnie jednak Bruksela podkreśla, że bez deklaracji o wstrzymaniu wycinki do 2030 r. umowa handlowa z Mercosurem nie zostanie ratyfikowana w żadnej formie. ©℗