Jewgienij Prigożyn chce silniejszej pozycji dla swej Grupy Wagnera, a ostatecznie chce kontroli nad działaniami wojennymi i ministerstwem obrony Rosji - ocenił w wywiadzie dla telewizji ZDF niemiecki ekspert ds. bezpieczeństwa i wojskowości Nico Lange.
Analityk twierdzi, że bunt najemniczej Grupy Wagnera może nawet kosztować Władimira Putina urząd prezydenta, bowiem jeśli powiedzie się rebelia przeciwko ministerstwu obrony, to Putinowi trudno będzie pozostać na stanowisku.
"Putin nie ma instrumentów, by zrobić cokolwiek przeciwko Prigożynowi" - uważa Lange,
Ekspert zwrócił także uwagę, że "w pierwszych godzinach widać było, że nie ma (w strukturach zbrojnych) zbytniej chęci walki za Putina przeciwko silnie uzbrojonej, doświadczonej w wojnie Grupie Wagnera".
Pytany co kieruje Prigożynem Lange stwierdził, że "chce silniejszej pozycji dla Grupy Wagnera - więcej amunicji, więcej uznania - ostatecznie chce kontroli nad działaniami wojennymi i ministerstwem obrony". Bunt Grupy Wagnera jest reakcją na próby Kremla, by całkowicie podporządkować sobie grupy najemników.
W sobotę w godzinach porannych właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oznajmił, że znajduje się w kwaterze Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i oczekuje tam na przybycie ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu oraz szefa Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa. Zagroził, że w przeciwnym razie wagnerowcy "pójdą na Moskwę".
Pojawiły się również doniesienia, że Grupa Wagnera przejęła kontrolę nad wszystkimi obiektami wojskowymi w Woroneżu, mieście położonym 500 km na południe od stolicy Rosji.
Władimir Putin nazwał żołnierzy najemniczej Grupy Wagnera zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona. Prigożyn zadeklarował w sobotę już po przemówieniu Putina, że Grupa Wagnera nie podda się w walce z regularną rosyjską armią. (PAP)
bml/ ap/