Mieszkańcy wschodniej, okupowanej części obwodu chersońskiego, którzy ucierpieli na skutek powodzi wywołanej przez Rosjan, nie zostali pozostawieni samym sobie; ewakuujemy tych ludzi, ale robimy to w maksymalnie dyskretny sposób - oznajmiła we wtorek rzeczniczka ukraińskich wojsk na południu kraju Natalia Humeniuk.

"Jest oczywiste, że nie porzucamy mieszkańców lewobrzeżnej (wschodniej) Chersońszczyzny. Równie oczywiste powinno być też jednak to, że nie należy opowiadać o takich operacjach zbyt wcześnie. Ludzie muszą wiedzieć, że nie zostawimy ich (w potrzebie), lecz jak i kiedy to się stanie - to już tajemnica, (a jej zachowanie) służy uratowaniu jak największej liczby osób" - podkreśliła Humeniuk na antenie ukraińskiej telewizji.

"Ewakuacja mieszkańców lewego brzegu jest realizowana przy zachowaniu zasad maksymalnej ciszy informacyjnej. Chcemy (dzięki temu) uniknąć licznych ofiar" - zaznaczyła przedstawicielka armii.

Rosjanie wysadzili zaporę na Dnieprze w Nowej Kachowce, która tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski - powiadomiły 6 czerwca władze Ukrainy. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Woda zalała kilkadziesiąt okolicznych osad.

Zatopione tereny na wschodnim brzegu Dniepru znajdują się pod kontrolą rosyjskich najeźdźców. Okupanci nie udzielają pomocy Ukraińcom na tych obszarach. W ocenie sztabu generalnego ukraińskiej armii dochodzi tam wręcz do aktów przemocy wobec poszkodowanych cywilów.

Najtrudniejsza sytuacja panuje w okupowanych przez Rosjan Oleszkach i Hołej Prystani, położonych nieopodal Chersonia. W niedzielę władze obwodu chersońskiego poinformowały, że siły rosyjskie ostrzelały powodzian, którzy próbowali przeprawić się łodzią przez Dniepr na tereny kontrolowane przez władze w Kijowie. Zginęły trzy osoby, a 10 zostało rannych. (PAP)

szm/ adj/

arch.