Choć Londyn porozumiał się z UE w sprawie protokołu irlandzkiego, to w dniu wizyty szefowej KE w Belfaście wciąż relacje handlowe mogą obudzić spór wygaszony 25 lat temu.

Uroczystości w Belfaście związane z 25. rocznicą porozumienia wielkopiątkowego trwają właściwie od tygodnia, czyli od złożenia w Irlandii wizyty przez prezydenta USA Joego Bidena. Dziś przewodnicząca KE Ursula von der Leyen wraz z szefem RE Charles’em Michelem nie tylko wygłoszą okolicznościowe wystąpienia w stolicy Irlandii Północnej, lecz także odniosą się do różniącego do niedawna Brukselę i Londyn problemu kontroli celnych i granicy wewnątrz państwa brytyjskiego. Choć animozje między unionistami opowiadającymi się za pozostaniem Irlandii Północnej w Wielkiej Brytanii a republikanami domagającymi się niepodległości wydawały się dawno przebrzmiałym konfliktem, to napięcia na nowo odżyły po brexicie.

Ramy windsorskie

Protokół w sprawie Irlandii i Irlandii Północnej, czyli jedna z części brexitowej umowy handlowej między UE a Wielką Brytanią, był najdłużej negocjowanym elementem tej umowy i choć został zaakceptowany przez obie strony, to od czasu objęcia rządów przez Borisa Johnsona był on wielokrotnie kwestionowany przez stronę brytyjską. Protokół bowiem w pierwotnej wersji ustanawiał granicę na Morzu Irlandzkim między Irlandią Północną a pozostałą częścią Wielkiej Brytanii, a zatem dzielił suwerenne państwo na dwie części. Pomysł stworzenia sztucznej granicy morskiej miał zapobiec postawieniu twardej granicy między Irlandią Północną a pozostającą w UE Irlandią i wynikał z konieczności przywrócenia kontroli granicznych towarów wwożonych z Wielkiej Brytanii na teren wyspy irlandzkiej, gdzie już swobodnie mógł zostać przetransportowany na teren UE. Efektem funkcjonowania sztucznej granicy był sprzeciw lojalistów z Demokratycznej Partii Unionistycznej, którzy po wejściu w życie od 2021 r. zapisów protokołu irlandzkiego blokowali powołanie regionalnych władz w Belfaście po wyborach wygranych przez republikańską partię Sinn Féin. Zgodnie bowiem z porozumieniem wielkopiątkowym największe partie po obu stronach sporu muszą się porozumieć, żeby regionalne władze mogły sprawować swoje funkcje.

Choć napięcia między obiema stronami sporu w niczym nie przypominają wydarzeń sprzed ponad 25 lat, kiedy regularnie na ulicach Belfastu płonęły samochody, wybuchały bomby, a miasto było sparaliżowane latami konfliktu, to potencjał tego konfliktu dostrzegł Joe Biden, angażując swojego przedstawiciela w rozmowy między Londynem a Brukselą. Ostatecznie udało się pod koniec lutego tego roku wynegocjować porozumienie zwane ramami windsorskimi, które modyfikują dotychczasowe, restrykcyjne zdaniem Brytyjczyków, przepisy kontroli celnych. UE i Wielka Brytania utworzą listę zaufanych przedsiębiorców, którzy dzięki przekazywanym w czasie rzeczywistym danym handlowym będą mogli w prostszy i szybszy sposób dostarczać swoje towary na teren Irlandii Północnej. Ponadto dodatkowe ułatwienia i przyspieszenie procedur mają objąć produkty rolno-spożywcze, leki oraz transport zwierząt domowych. Żeby uniknąć podobnych animozji jak w przypadku blokowania od dwóch lat funkcjonowania Zgromadzenia Irlandii Północnej (Stormont) przez Demokratyczną Partię Unionistyczną zostanie wprowadzony tzw. hamulec stormoncki, który pozwoli rządowi brytyjskiemu na wniosek 30 członków Zgromadzenia Irlandii Północnej wstrzymać stosowanie przepisów nowego protokołu irlandzkiego, uwzględniającego ramy windsorskie.

Zapobiec eskalacji

W praktyce jednak trudno ocenić dziś efekty porozumienia między Londynem a Brukselą z uwagi na to, że kontrole importu oparte na systemie zaufanych przedsiębiorców wejdą w życie w trzech etapach od listopada tego roku do listopada przyszłego roku. – Kiedy w pełni zostaną wdrożone ramy windsorskie, przekonamy się, czy naprawdę mamy zamknięty temat brexitu w relacjach z Wielką Brytanią, czy tylko kupiliśmy sobie więcej czasu, żeby nie eskalować konfliktu – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów. Choć ramy windsorskie i nowy protokół irlandzki zostały zaakceptowane przez Londyn i Brukselę, to wciąż jednak Demokratyczna Partia Unionistyczna nie zdecydowała się odblokować powołania regionalnego rządu.

Lider Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) Jeffrey Donaldson, który krytycznie odnosi się do ram windsorskich i nowej wersji protokołu, oczekuje – jak mówi – „większej ochrony miejsca Irlandii Północnej w Zjednoczonym Królestwie i zdolności do handlu na rynku wewnętrznym”. Donaldson w ubiegłym tygodniu stwierdził, że nawet wizyta amerykańskiego prezydenta w żadnym stopniu nie zmieni podejścia jego partii do odblokowania powołania regionalnych władz. Wczoraj natomiast brytyjski sekretarz Irlandii Północnej Chris Heaton-Harris, rozpoczynając uroczystości w Belfaście, w których wezmą dziś udział von der Leyen i Michel, krytycznie odniósł się do bieżących działań DUP i zaapelował o przywrócenie funkcjonowania regionalnych instytucji, w tym Zgromadzenia Irlandii Północnej. Heaton-Harris określił DUP jako „mniejszość, która stara się sprowadzić Irlandię Północną do jej najciemniejszego okresu”.

Również von der Leyen oraz Michel – w łagodniejszych słowach i nie odnosząc się do wewnętrznej sytuacji w Wielkiej Brytanii – mają w swoich wystąpieniach apelować o przestrzeganie przez wszystkie strony ram windsorskich i nowego protokołu irlandzkiego. W tym ostatnim panuje pełna zgoda między Londynem a Brukselą, że tylko wypracowane w porozumieniu rozwiązania mogą zapobiec eskalacji lokalnego konfliktu. ©℗