Za Odrą od miesięcy opozycja korzysta m.in. na sporach w koalicji rządowej i krytyce polityki wobec wojny w Ukrainie.

Chrześcijańscy demokraci w Niemczech w sondażach mają zdecydowanie największe poparcie. Chce na nich głosować 27–29 proc. ankietowanych. Tymczasem w wyborach parlamentarnych jesienią 2021 r. CDU/CSU uzyskała zaledwie 24,1 proc. głosów, a później jej poparcie spadało. Trend odmienił się wraz z wybuchem wojny w Ukrainie, a kilka tygodni temu pojawiły się nawet sondaże, w których chadecy mają ponad 30 proc. poparcia. Jest to i tak znacznie mniej niż w trakcie pierwszej fazy pandemii, w połowie 2020 r., gdy momentami popierało ich aż 40 proc. Niemców.

W odwrotnej sytuacji jest największa z trzech partii tworzących rząd – czyli socjaldemokracja (SPD), na którą obecnie chce głosować ok. 20 proc. Dla porównania: w wyborach w 2021 r. partia kanclerza Olafa Scholza zwyciężyła, uzyskując 25,7 proc. głosów. To poparcie spadło w I połowie 2022 r. Powodów do zadowolenia nie mają także najmniejsi koalicjanci, czyli liberałowie z FDP, na których obecnie chce głosować ok. 8 proc. Niemców, czyli znacznie mniej niż w wyborach, gdy uzyskali ponad 11-proc. poparcie. Za to najbardziej może się cieszyć trzeci koalicjant, czyli Zieloni, którzy w stosunku do elekcji poprawili swoje notowania o 2–3 pkt proc. i obecnie mogą liczyć na poparcie 17–18 proc. wyborców za Odrą. Tę partię niepokoić może jednak to, że po letniej zwyżce sondażowej w ubiegłym roku, od kilku miesięcy deklarowane dla nich poparcie spada.

Oprócz działań wokół wojny do spadku sondaży przyczyniają się także spory w koalicji rządowej. Przykładów jest wiele. W weekend zamknięto w Niemczech ostatnie trzy reaktory jądrowe. Ale wcześniej w koalicji doszło do gorącego sporu o to, kiedy to zrobić – liberałowie chcieli utrzymać możliwość ich pracy do 2024 r., ale Zieloni, których korzenie sięgają ruchów antyatomowych, powiedzieli twarde „nie”. Skorzystać na tym postanowił z kolei premier Bawarii i lider chadeckiej CSU Markus Söder, który chce, by elektrownia jądrowa w tym kraju związkowym znów została włączona do sieci i w tej kwestii zwrócił się do rządu federalnego. I choć nie ma na to szans, to takich tarć w opozycji, które może wykorzystywać niemiecka opozycja, jest więcej. – Przyspieszanie procedur planistycznych blokują Zieloni – mówił niedawno w telewizji ZDF Volker Wissing, minister transportu i infrastruktury cyfrowej z FDP. Mowa jest o uproszczeniu procedur wymaganych przy budowie m.in. mostów, a z kolei politycy Zielonych mówią, że są gotowi do rozmów.

Punktem zapalnym są też dyskusje wokół „Kindergrundsicherung”, czyli zabezpieczenia dla dzieci, które ma zastąpić różne inne dodatki i zasiłki w tym obszarze. Takie rozwiązanie zostało zapisane w umowie koalicyjnej, ale teraz są poważne różnice zdań co do sposobu jego realizacji. Zieloni, a ostatnio również socjaldemokraci, naciskają na rozwiązanie, które ma kosztować ok. 12 mld euro rocznie. Przeciw jest minister finansów i lider liberałów Christian Lindner. Kwestia finansowa jest także problemem przy proponowanej przez Zielonych wielkiej zmianie systemu ogrzewania w domach – rozważane jest wprowadzenie zakazu instalowania pieców gazowych i olejowych od 2024 r. Państwo miałoby współfinansować alternatywne rozwiązania, ale swój sceptycyzm do takiego rozwiązania z powodów finansowych znów zapowiedział Lindner. Ostatnio głośno było także o różnicy w podejściu do silników spalinowych, gdzie znów iskrzyło na linii liberałowie–Zieloni.

– Tarcia wewnątrzkoalicyjne głównie mają podłoże w polityce wewnętrznej. Jednak także w polityce zagranicznej widać konflikty, które można podzielić na trzy główne obszary. Pierwszy to przygotowywana strategia bezpieczeństwa, która miała być opublikowana przed lutym tego roku, a wciąż jej nie ma z powodu tarć na linii SPD–Zieloni. Problemem jest m.in. to, czy wraz ze wzrostem budżetu Bundeswehry należy zwiększać środki np. na pomoc rozwojową. Koalicjanci nie mogą się porozumieć również w kwestii utworzenia Narodowej Rady Bezpieczeństwa – wyjaśnia analityczka Lidia Gibadło z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Drugi obszar sporny to polityka w stosunku do Chin – SPD zarzuca Zielonym, że są zbyt radykalni. Wreszcie trzecią kwestią konfliktową jest sposób prowadzenia polityki przez minister spraw zagranicznych Annalenę Baerbock, która często stawia się w opozycji do kanclerza Scholza i wzmacnia swoją pozycję kosztem ministra gospodarki i ochrony środowiska z ramienia Zielonych, wicekanclerza Roberta Habecka.

Warto podkreślić, że wśród opozycyjnych partii zyskują nie tylko chadecy – obecnie bardzo dużą popularnością wśród niemieckich wyborców cieszy się radykalnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec, na którą chce głosować ok. 15 proc. respondentów, czyli prawie 50 proc. więcej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych i jeszcze latem ubiegłego roku. Ta partia tradycyjnie już cieszy się największym poparciem we wschodnich landach, m.in. w Brandenburgii i Saksonii, gdzie w przyszłym roku odbędą się wybory regionalne. ©℗