Z powodu wojny już 25 proc. ukraińskich rolników wstrzymało lub ograniczyło działalność. Rosjanie zgodzili się na wznowienie eksportu przez Morze Czarne tylko na 60 dni.

Władze na Kremlu stawiają Zachodowi kolejne warunki. Jeśli korytarz zbożowy na Morzu Czarnym miałby dalej funkcjonować, oczekują m.in. przywrócenia dostępu do systemu komunikatów finansowych SWIFT dla państwowego Rossielchoz banku (Rosyjskiego Banku Rolnego), wznowienia dostaw maszyn rolniczych oraz odblokowania zagranicznych aktywów i kont należących do tamtejszych przedsiębiorstw rolnych.

Co prawda porozumienia zostały w weekend przedłużone, ale Rosja zgodziła się na ich wznowienie tylko na 60 dni. Wcześniej były zawierane na cztery miesiące. To praktyka, którą Moskwa stosowała w przeszłości. Latem zawetowała np. decyzję Rady Bezpieczeństwa ONZ o przedłużeniu na rok funkcjonowania jedynego korytarza humanitarnego z Turcji do Syrii, postulując jego wydłużenie tylko na pół roku.

Eksport zboża

Na poniedziałkowej konferencji w Moskwie Władimir Putin przekonywał, że eksport zboża w ramach umów niesprawiedliwie uprzywilejowuje „dobrze prosperujące rynki europejskie”, nie zaś kraje afrykańskie. Odnowienie ich na warunkach Rosji leży więc – zdaniem Putina – w interesie kontynentu. W łaski afrykańskich przywódców próbował się wkupić także dodatkowymi obietnicami. – Jeśli porozumienia nie zostaną przedłużone w maju, Moskwa mogłaby dostarczać zboże za darmo potrzebującym państwom – komentował.

Analityczka think tanku Carnegie Endowment for International Peace Aleksandra Prokopienko zauważa jednak, że Moskwa potrzebuje związanych z porozumieniami państw znacznie bardziej niż one jej. „To sprawia, że Kremlowi trudno jest wywierać presję na kogokolwiek” – pisze.

Na przykład Turcja, która latem ub.r. wraz z ONZ wynegocjowała utworzenie korytarza, jest obecnie kluczowym hubem logistycznym dla rosyjskiego biznesu. W 2022 r. wartość tureckiego eksportu do Rosji wzrosła z 5,8 mld do 9,3 mld dol. Kraj Recepa Tayyipa Erdoğana odegrał zresztą ważną rolę w ostatnim przedłużeniu porozumień. Na kilka dni przed upływem 120-dniowego okresu rosyjskie firmy zaczęły zgłaszać, że tranzyt towarów do Rosji przez Turcję – także tych objętych zachodnimi sankcjami – został wstrzymany. Ankara odrzucała zgłoszenia celne, uniemożliwiając dalszy przepływ ładunków. Ale zaledwie dzień po tym, jak Kreml zgodził się na podpisanie umów, problemy z tureckimi służbami celnymi zostały rozwiązane i towary ruszyły do Rosji.

Interes w utrzymaniu korytarza mają także Chiny. Ułatwienie eksportu zboża było dziewiątym punktem chińskiego planu pokojowego. Pekin jest bowiem jednym z głównych nabywców ukraińskiego zboża. Na początku roku pisaliśmy, że choć porozumienia zostały podpisane przede wszystkim w celu ograniczenia kryzysu głodu na Bliskim Wschodzie i w Afryce, większość ukraińskich towarów trafia do Państwa Środka. W marcu 23 z 73 statków, które opuściły ukraińskie porty, popłynęło w kierunku Chin.

Ukraińscy rolnicy

Problem w tym, że jeśli Moskwa nie zmieni zdania w sprawie długości trwania umów, ukraińskich eksporterów czekają kłopoty. W okresie poprzedzającym termin odnowienia porozumień często dochodzi bowiem do spowolnienia transportów. Przede wszystkim ze względu na potencjalne ryzyko załamania negocjacji i możliwość utknięcia statków na morzu. Jest więc prawdopodobne, że krótszy okres funkcjonowania korytarza wpłynie na zmniejszenie wolumenu transportowanych zbóż. Centrum koordynacyjne w Stambule, które z ramienia ONZ nadzoruje działalność korytarza, nie chciało komentować sprawy w rozmowie z DGP. W komunikacie informującym o przedłużeniu porozumień nie wskazało też, na jak długo zostały one zawarte.

Ograniczony eksport to tylko wierzchołek góry lodowej problemów ukraińskich rolników. Z najnowszego raportu organizacji pozarządowej International Rescue Committee, z którym zapoznał się DGP, wynika, że w całym kraju jest odczuwalny wzrost kosztów produkcji rolnej. Te związane z produkcją zwierzęcą wzrosły o 64 proc., a roślinną o 72 proc., znacznie zmniejszając dochody drobnych rolników. Dla gospodarki działalność rolników jest kluczowa. Przed wojną przyczyniali się do 85 proc. produkcji warzyw, 70 proc. produkcji mleka czy 45 proc. drobiu.

Skutek? 25 proc. drobnych rolników wstrzymało lub ograniczyło działalność z powodu wojny. W obwodzie zaporoskim przed 2022 r. produkowano 2,7 mln t pszenicy rocznie. Jak pisze IRC, w 2022 r. miało to być już tylko 260 tys. t.

Autorzy raportu wskazują też, że grunty rolne w pobliżu linii frontu, m.in. na obszarach wiejskich Zaporoża, zostały zaminowane, a przedsiębiorstwa poproszono o wstrzymanie prac do czasu ich oczyszczenia. Problem w tym, że odminowywanie zajmuje sporo czasu. Ponieważ firmy muszą zarabiać, rolnicy podejmują ryzyko działalności pomimo zakazów. „Niestety, niektórzy z nich stracili przez to życie” – czytamy. ©℗