Głosowanie nad ratyfikacją decyzji o rozszerzeniu NATO przełożone. Bez gwarancji dotyczącej konkretnego terminu.

Dziennikarze „HVG” dotarli do treści listu autorstwa wicepremiera Zsolta Sémjena, lidera koalicjanta Fideszu – chrześcijańskich demokratów. Jest on adresowany do przewodniczącego Zgromadzenia Krajowego. Semjén stwierdza, że z uwagi na przedłużające się konsultacje z Komisją Europejską w imieniu rządu prosi o wprowadzenie zmian w przyjętym 27 lutego porządku obrad. Wicepremier chce, by planowane na 20–24 marca posiedzenie się nie odbyło. Ma ono zostać przełożone na kolejny tydzień. Według dotychczasowego harmonogramu posiedzeń po 24 marca posłowie mieli spotkać się tylko 27 marca i 3 kwietnia. Planów na dalszy okres nie opublikowano.

Między 20 a 24 marca zaplanowano nie tylko finalne głosowanie ws. rozszerzenia NATO. Chodzi także o złożoną jeszcze w połowie stycznia 2023 r. nowelizację budżetu centralnego. Ta według rządu jest priorytetowa.

Zmiany w harmonogramie to kolejna sugestia Budapesztu pod adresem Brukseli, że dopóki na Węgry nie popłyną pieniądze z KPO, rozszerzenia NATO nie będzie.

Pierwszy legislacyjny ekspres w kwestii KPO ruszył na Węgrzech jesienią ubiegłego roku. W grudniu Komisja Europejska wskazała, co jeszcze trzeba poprawić. Rząd zapewniał, że ustawodawczy maraton ruszy ponownie w czasie wiosennej sesji parlamentu, że wszystko już ustalono. Ten jednak wciąż nie ruszył. Według pierwotnych deklaracji wszystkie ustawy miały zostać uchwalone do 31 marca. Scenariusz ten jest jednak mało prawdopodobny. Do Brukseli na konsultacje stale latają minister sprawiedliwości Judit Varga oraz minister funduszy europejskich Tibor Navracsics. W ostatni wtorek minister finansów Mihály Varga stwierdził, że dzięki KPO węgierska gospodarka mogłaby wzrosnąć nawet o ponad 5 proc. Skrytykował zablokowanie Węgrom funduszy, wskazując, że ich brak negatywnie wpłynął na konkurencyjność węgierskiej gospodarki w Europie. Co się więc mogło stać? Istnieje możliwość, że węgierski huraoptymizm zderzył się z pryncypialnym stanowiskiem Brukseli. Według dziennikarzy „HVG” list wicepremiera wskazuje na to, że rząd być może został zmuszony do ponownego otwarcia w negocjacjach z KE tych zagadnień, które już raz w zasadzie zostały zamknięte.

Do niedawna można było odnieść wrażenie, że głosowanie w temacie NATO opóźni się tylko o tydzień. Pisaliśmy na łamach DGP, że nagle władze partii podjęły decyzję o wysłaniu do Szwecji i Finlandii delegacji posłów Fideszu. Oba państwa informowały jednak, że strona węgierska nie wystosowała pod ich adresem żadnych żądań.

Csaba Hende, przewodniczący węgierskiej komisji parlamentarnej, po spotkaniu w Finlandii powiedział, że proces ratyfikacji ustaw w parlamencie nie jest automatyczny i trwa do pięciu–sześciu tygodni. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, co wspólnego z ratyfikacją decyzji o rozszerzeniu NATO mają spotkania w Sztokholmie i Helsinkach. Te wypowiedzi sugerowały, że parlament nie będzie się śpieszył. Jest to wbrew obietnicom już nie tylko Viktora Orbána z ubiegłorocznego, jesiennego szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Koszycach, lecz także deklaracji szefa kancelarii premiera, który mówił w ostatnich dniach lutego, że „parlament zagłosuje w sprawie przystąpienia Szwecji i Finlandii do NATO w marcu”.

Sytuacja staje się jeszcze ciekawsza, jeżeli sięgnąć do depeszy czeskiej agencji prasowej (ČTK) po wizycie prezydent Katalin Novák w Pradze (3 marca br.). Podano w niej, że po spotkaniu z odchodzącym prezydentem Milošem Zemanem Novák miała powiedzieć, że „węgierski parlament powinien głosować w sprawie przystąpienia Finlandii i Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) około 17 maja”. Na razie wszystko ku temu zmierza. ©℗

Może się okazać, że Węgrzy zagłosują za rozszerzeniem NATO w maju