Przywódcy najbiedniejszych krajów świata nie kryli na niedzielnym szczycie ONZ w Ad-Dausze swojego rozczarowania i goryczy, formułując również ostre zarzuty wobec krajów bogatszych – podaje w poniedziałek ugandyjski serwis Observer.
Prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej (CAR) stwierdził, że jego bogaty w zasoby, ale zubożały naród jest „rabowany” przez „mocarstwa zachodnie”.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres w niedzielę kontynuował ostrą krytykę, którą zaczął dzień wcześniej, „drapieżnych” stóp procentowych narzucanych państwom LDC (ang. LDC – Least Developed Countries, najsłabiej rozwinięte państwa) przez międzynarodowe banki. Powiedział, że „nie może być więcej wymówek”, aby nie udzielać pomocy.
W dniu otwarcia debaty ogólnej na szczycie, który odbywa się raz na dziesięć lat, nie padła żadna jasna deklaracja odnośnie pomocy – poza obietnicą 60 milionów dolarów, które gospodarz, Katar, obiecał przekazać na programy Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Liderzy największych światowych gospodarek byli wyraźnie nieobecni na trwającej pięć dni debacie dotyczącej najbiedniejszych krajów.
Na spotkaniu z przywódcami LDC w sobotę Guterres wezwał do zgromadzenia 500 miliardów dolarów na transformację społeczną i gospodarczą. Przywódcy LDC wykorzystali również pierwszy dzień debaty, aby ponowić żądania pod adresem krajów bogatszych, by przekazały obiecane 100 miliardów dolarów rocznie na wsparcie ich wysiłków na rzecz przeciwdziałania globalnemu ociepleniu.
Premier Bangladeszu Sheikh Hasina powiedziała, że biedniejsze narody „zasługują” na pewność finansowania inwestycji. „Społeczność międzynarodowa musi odnowić swoje zaangażowanie w rzeczywistą transformację strukturalną w krajach najsłabiej rozwiniętych” – powiedziała Hasina. „Nasze narody nie proszą o jałmużnę. To, czego szukamy, to nasze należne międzynarodowe zobowiązania” - dodała.
Prezydent Zambii Hakainde Hichilema powiedział, że zapewnienie finansowania jest „kwestią wiarygodności” Zachodu.
„Krajów najsłabiej rozwiniętych nie stać na kolejną straconą dekadę” – oświadczył Narayan Kaji Shrestha, wicepremier Nepalu. Shrestha podkreślił, że w ciągu pięciu dekad od ustanowienia statusu LDC, którego celem było pozyskanie przez te kraje przywilejów handlowych i tańszego finansowania inwestycji, toczyły one „epicką bitwę z ubóstwem, głodem, chorobami i analfabetyzmem”.
Prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej Faustin-Archange Touadera wykorzystał swoje przemówienie, by zaatakować sankcje nałożone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ i inne instytucje na duży, ale słabo zaludniony kraj, który był świadkiem dziesięcioleci niestabilności.
Touadera oskarżył kraje bogate o świadomą politykę grabieży, która nie ma nic wspólnego z pomaganiem jego krajowi w prawdziwym rozwoju. Stwierdził, że właśnie ze względu na wielkie zasoby „złota, diamentów, kobaltu, ropy i uranu” Republika Środkowoafrykańska „zawsze była błędnie uważana przez niektóre mocarstwa zachodnie za rezerwę materiałów strategicznych”. Z tego względu, kontynuował, „od czasu uzyskania niepodległości doznaje systematycznych grabieży, ułatwianych przez niestabilność polityczną podtrzymywaną przez niektóre mocarstwa zachodnie lub ich sojuszników".
Szczyt LDC potrwa do 9 marca. Setki biznesmenów biorą udział w równoczesnym forum sektora prywatnego.
Mateusz Wichary (PAP)
maw/ mms/