Decyzja o wysłaniu na Ukrainę czołgów i bojowych wozów piechoty to poważne wzmocnienie dla Ukrainy, ale kluczowe będzie tempo ich dostaw - ocenił w rozmowie z PAP Ian Brzezinski, ekspert Atlantic Council i były wysoki rangą urzędnik Pentagonu. Dodał jednocześnie, że decyzja ta powinna była zapaść wcześniej.

"Obietnice, by wyposażyć Ukrainę w czołgi i transportery opancerzone i wozy takie jak Bradleye, Strykery, czy Senatory są bardzo znaczące. Zakładając, że czołgi zostaną przekazane w znacznej liczbie, dadzą Ukrainie wiele potrzebnej mobilności i siły ognia niezbędnej do odbicia terytorium" - powiedział PAP Brzezinski, komentując niedawne ogłoszenie USA i sojuszników w sprawie zwiększenia pomocy wojskowej Ukrainie.

Jak jednak podkreślił, potrzeby Ukrainy w tym względzie są pilne, dlatego kluczowe jest szybkie dostarczenie pojazdów, a także uzupełnienie ich bronią o dalszym zasięgu, jak np. rakiety ATACMS, czy samoloty wielozadaniowe, o które od dawna ubiega się Kijów.

"Każdy dzień, jaki mija, jest kolejnym, w którym Rosjanie okopują się, mobilizują i wysyłają siły na linie frontu. Wszystko to czyni trudniejszym i bardziej kosztownym dla Ukraińców, by przebić się przez te linie i pokonać siły najeźdźców" - zaznacza Brzezinski.

Ekspert i były czołowy urzędnik Pentagonu odpowiedzialny za Europę i Eurazję chwali administrację Joe Bidena za utrzymanie jedności międzynarodowej koalicji państw wspierających Ukrainę, ale jednocześnie uważa, że m.in. z tego względu wsparcie wojskowe dla Kijowa było ograniczone, co ma swoje konsekwencje na polu bitwy.

"Poziom tej pomocy nie był dotąd na poziomie, który dałaby Ukrainie przewagę i umożliwił zdecydowane pokonanie Rosjan. Tak, pozwoliło to Ukraińcom przeżyć i odzyskać znaczące terytorium, ale nie postawiło ich w pozycji, by w rozstrzygający sposób wypchnąć Rosjan ze swoich ziem" - mówi brat ambasadora USA w Polsce. "W rezultacie ten konflikt tylko się przedłuża" - dodaje.

Zdaniem Brzezinskiego, choć ryzyko eskalacji konfliktu istnieje i trzeba do niego podchodzić poważnie, nie może to jednocześnie paraliżować działań USA i Zachodu.

"Trzeba być uważnym, by nie tworzyć precedensów i nie wysyłać sygnałów krajom, że mogą odstraszyć NATO lub Stany Zjednoczone od interwencji w jakiś konflikt tylko dlatego, że posiadają broń jądrową. To sygnał, który tylko zwiększa skłonności Putina, by stosować szantaż jądrowy" - dodaje.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ jar/