Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł pod koniec 2022 roku, że informacje dotyczące rzeczywistych właścicieli firm nie mogą być publicznie dostępne; utrudnia to namierzanie majątków "rosyjskich kleptokratów" i wdrażanie sankcji - pisze we wtorek w artykule dla brukselskiego portalu Politico Maira Martini, ekspertka Transparency International.

"Inwazja na Ukrainę skłoniła wiele krajów do ostatecznego zobowiązania się do wyśledzenia nielegalnie nabytych majątków, które rosyjscy kleptokraci ukryli na całym świecie — czy to we francuskich nieruchomościach, luksemburskich funduszach inwestycyjnych czy szwajcarskich rachunkach bankowych. W ciągu ostatnich 11 miesięcy okazało się, że łatwiej to powiedzieć niż zrobić" - podkreśla Martini.

"Kleptokraci mają za sobą dziesiątki lat doświadczenia w ukrywaniu pieniędzy. (...) Niemniej, zasady transparentności Unii Europejskiej okazały się przełomowe w kilku przypadkach, dając nadzieję na pociągnięcie ich do odpowiedzialności" - dodaje.

Przypomina, że dzięki rewizji dyrektywy UE w sprawie przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy w 2018 roku 22 z 27 krajów członkowskich Unii utworzyły publiczne rejestry, w których dostępne są informacje o rzeczywistych beneficjentach spółek, czyli o osobach fizycznych, które faktycznie je posiadają i kontrolują.

"Dlatego w zdecydowanej większości krajów UE, gdy organy ścigania, dziennikarze lub aktywiści podejrzewali, że przedsiębiorstwo UE jest powiązane z podejrzanymi interesami, mogli szybko dowiedzieć się, kto za tym stoi. (...) Jednak pod koniec ubiegłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że opinia publiczna nie ma już prawa dostępu do danych dotyczących rzeczywistych właścicieli firm. Jeszcze bardziej utrudnia to i tak już przytłaczające zadanie tropienia ukrytych aktywów" - ocenia ekspertka.

Dyrektywa z 2018 roku została zaskarżona przez kilka luksemburskich rodzin, argumentujących, że dostępne publicznie dane prowadzą do zwiększonego ryzyka porwań. Następnie sąd krajowy skierował tę kwestię do TSUE, a w listopadzie 2022 roku Trybunał przychylił się do argumentów inicjatorów pozwu.

"Teraz aktywiści, śledczy, dziennikarze, a nawet władze w innych krajach będą musiały powrócić do uciążliwych procedur z takim samym ryzykiem jak wcześniej", że osoby próbujące ukryć swoje aktywa będą zawczasu ostrzegane - ubolewa Maira Martini.

"UE i jej państwa członkowskie muszą wykorzystać otwierające się przed nimi możliwości. W przeciwnym razie rok 2023 zostanie zapamiętany jako rok, w którym kleptokraci wykorzystali prawa podstawowe Unii na swoją korzyść" - ostrzegła ekspertka.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

asc/ ap/