USA, stawiając na Ukrainę, mają przekonanie, że stawiają na potencjalnego zwycięzcę. To jest dobra informacja – powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz, pytany o wizytę Zełenskiego w USA i jego podróż przez Polskę.

Przydacz został w czwartek w TVN 24 zapytany o wizytę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w USA. Odpowiedział, że pokazuje ona, że Ameryka, stawiając na Ukrainę, ma przekonanie, że stawia na potencjalnego zwycięzcę tej wojny.

"Tutaj nie ma przestrzeni do kunktatorstwa. Po jednej stronie mamy państwo napadnięte, ofiarę. Po drugiej stronie mamy agresora. To Ukraina stoi dziś po stronie tych wartości, które są wyznawane przez demokrację amerykańską" – mówił.

Zapytany o postawę Zełenskiego podczas spotkania, o jego sposób wypowiedzi i o ubiór, ocenił, że jednym z celów prezydenta Ukrainy była "próba przekonania opinii publicznej, że ten kierunek wyznaczony przez kierownictwo państwa jest kierunkiem słusznym". Wyjaśnił, że jeśli opinia publiczna przestałaby popierać działania administracji amerykańskiej, polegające na przekazywaniu wsparcia Ukrainie, to rządzący mogliby zmienić kierunek swoich działań.

"To wsparcie publiki jest bardzo ważne. Bardzo ważna jest też rola mediów, nie tylko w Polsce, ale w Stanach i w Europie Zachodniej" – dodał.

Zapytany o możliwą wizytę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Polsce i czy nasze władze Polski będą o niej informować wcześniej, odpowiedział, że taka wizyta, "w ogóle wyjazd prezydenta z Ukrainy, jest obarczona bardzo dużym ryzykiem. Podawanie jakichkolwiek szczegółów dotyczących przelotu, przejazdu będzie powodowało, że to ryzyko będzie wzrastało" – wskazał.

Zaznaczył, że Polska umówiła się z Ukrainą, że będzie oszczędnie informowała o takich kwestiach logistycznych, jak przykładowo trasa podróży prezydenta Zełenskiego do Waszyngtonu.

"Względy bezpieczeństwa przeważają, dlatego staramy się być w tej kwestii lakoniczni" – mówił.

Była to pierwsza zagraniczna podróż prezydenta Ukrainy od lutowej inwazji Rosji na ten kraj i jego druga wizyta w Białym Domu. Pierwszą złożył we wrześniu ubiegłego roku. (PAP)

Autorka: Aleksandra Kiełczykowska

ak/ joz/