Dodatkowe 14 dni otrzymał Binjamin Netanjahu na budowę koalicji rządowej. Pierwotny termin zakończenia negocjacji upłynął bowiem wczoraj. Stary-nowy przywódca państwa żydowskiego zdążył jednak podpisać porozumienia z Partią Religijnego Syjonizmu, Zjednoczonym Judaizmem Tory, Żydowską Siłą, No’am i Szas. Razem stworzą najbardziej prawicową administrację w historii Izraela.

Wiadomo już, że ministrem finansów na pierwszą połowę planowanego na ponad cztery lata rządu zostanie mianowany Becalel Smotricz. W wywiadzie dla tygodnika „Miszpacza” zasugerował, że to Tora będzie dyktować jego podejście do gospodarki Izraela. – Poprzednicy próbowali wielu różnych systemów ekonomicznych. Kapitalizmu, neosocjalizmu… Ale jest jedna rzecz, której nie testowali: podejścia ekonomicznego „posłusznych wierze” – komentował działania resortu kierowanego przez swojego poprzednika, sekularystę Awigdora Liebermana. – Jeśli będziemy postępować zgodnie z Torą, zostaniemy nagrodzeni finansową obfitością i wielkim błogosławieństwem. Taka będzie moja strategia ekonomiczna – kontynuował.
Polityk otrzyma także stanowisko ministerialne w resorcie obrony i będzie odpowiedzialny za dwie kluczowe jednostki wojskowe. Te zajmują się m.in. sprawami bezpieczeństwa na Zachodnim Brzegu, którego aneksję Smotricz popiera. W przeszłości wielokrotnie wzywał m.in. do zwiększenia liczby eksmisji i wyburzeń palestyńskich domów na tamtejszym obszarze.
Jeśli rząd się utrzyma, w 2025 r. na stanowisku ministra finansów zastąpi go jednak przewodniczący partii Szas Arje Deri. Przez pierwsze pół kadencji ma pełnić funkcję szefa resortu zdrowia i spraw wewnętrznych. Zostanie też wicepremierem. Zanim jednak wejdzie w skład gabinetu, Kneset będzie musiał uchwalić przepisy, które pozwolą ustawodawcom z wyrokami sprawować funkcje ministerialne. W zeszłym roku Deri został bowiem skazany za przestępstwa podatkowe, otrzymując wyrok w zawieszeniu. Posunięcie to ściągnęło na nową administrację falę krytyki.
Przeciwnicy przekonują, że podważa demokratyczne instytucje Izraela. – Ośmieszają procedurę karną – komentował badacz Izraelskiego Instytutu Demokracji Amir Fuchs.
Religijni Syjoniści, którym przewodzi Smotricz, otrzymają także tekę szefa resortu ds. imigracji. Pokieruje nim Ofir Sofer. Ten – poza przekonywaniem, że organizacje praw człowieka stanowią zagrożenie dla Izraela – wzywa do zmiany przepisów, które przyznają automatyczne obywatelstwo Żydom i ich potomkom. Na antenie rozgłośni Galac podkreślał, że konieczne jest ponowne przeanalizowanie kontrowersyjnej „klauzuli dziadków”, dzięki której każdy, kto ma przynajmniej jednego dziadka pochodzenia żydowskiego, może otrzymać izraelski paszport. Zmianie prawa przyklaskują szczególnie ci, którzy chcą ograniczyć liczbę imigrantów nieuznawanych za Żydów zgodnie z ortodoksyjną interpretacją prawa żydowskiego.
Powodów do obaw nie brakuje też obrońcom praw osób LGBTQ. Umowa Likudu z homofobiczną partią Noam przewiduje, że jej przewodniczący Awi Maoz będzie pełnił funkcję wiceministra i szefa nowej agencji rządowej ds. narodowej tożsamości żydowskiej w kancelarii premiera. Instytucja ta ma odpowiadać m.in. za program nauczania zewnętrznego w szkołach. To znaczy, że Maoz będzie decydował, jakie instytucje otrzymają zgodę na prowadzenie wykładów dla uczniów. Ponad 50 gmin przyłączyło się już do protestów przeciwko decyzji Netanjahu o przekazaniu Maozowi kompetencji w zakresie edukacji. Kanał 12 izraelskiej telewizji – próbując uspokoić nauczycieli – podał tydzień temu, że „Bibi” planuje być osobiście zaangażowany w nadzór nad treściami, które Maoz wprowadzi do szkół i to do niego będzie należało „ostatnie słowo”.
Ale jak pisze „The Jerusalem Post”, istnieje wiele powodów, dla których Maoz jest uważany za ekstremistę. „Pierwszym i najbardziej oczywistym jest jego rażąca homofobia. Niedawno obiecał, że odwoła parady równości” – czytamy. Maoz i jego partia są przeciwni także kobietom. W 2021 r. wydali oświadczenie, że będą pracować nad zmianą rządowej rezolucji, która dąży do zwiększenia udziału kobiet w miejscach pracy. Ruch ten miał być, zdaniem ugrupowania, potrzebny, by „zapobiec przenikaniu zagranicznych antyizraelskich aktorów do systemu publicznego”. W odpowiedzi na posunięcia „Bibiego”, były premier Ja’ir Lapid ogłosił uruchomienie gorącej linii dla rodziców sprzeciwiających się „ekstremalnym i niebezpiecznym treściom” Maoza. Wezwał też do kontaktu z lokalnymi władzami i szkołami, aby zapewnić młodym Izraelczykom nauczanie „liberalnych treści” zamiast „mrocznej, homofobicznej, nacjonalistycznej i brutalnej doktryny” partii Noam.
Izraelskie media zwracają uwagę nie tylko na ekstremistyczne poglądy przyszłych włodarzy kraju, lecz także brak odpowiednich kompetencji.
„Przewodniczący Zjednoczonego Judaizmu Tory Jicchak Goldknopf, który najpewniej zostanie ministrem budownictwa i mieszkalnictwa, zasugerował w ubiegłym tygodniu, że nie widzi kryzysu mieszkaniowego w kraju” – pisze „Times of Israel”. – Do tej pory nie wiedziałem zbyt wiele o ministerstwie mieszkalnictwa, więc nie wiem, czy naprawdę mamy do czynienia z kryzysem. Z tego co widzę, wszędzie prowadzone są budowy – powiedział na konferencji zorganizowanej przez portal informacyjny „Walla”. ©℗