Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić poinformował w sobotę, że Belgrad zwróci się do sił pokojowych NATO w Kosowie (KFOR) o możliwość wysłania tam serbskich żołnierzy i policji, dodał jednak, że nie ma "złudzeń", iż prośba ta zostanie rozpatrzona pozytywnie.

Vuczić ogłosił swój plan podczas konferencji prasowej, po serii incydentów między władzami Kosowa a kosowskimi Serbami, którzy stanowią większość w północnej części tej byłej serbskiej prowincji.

Jeżeli prezydent w istocie zwróci się do KFOR o pozwolenie na wysłanie serbskich sił do Kosowa, to będzie to pierwsza próba wykorzystania klauzuli zawartej w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która zakończyła wojnę na Bałkanach. Klauzula ta przewiduje, że Serbia może wysłać do 1 tys. żołnierzy, policjantów lub celników do ochrony obiektów należących do serbskiej Cerkwii Prawosławnej, jeżeli decyzja taka zostanie zaaprobowana przez dowódcę sił KFOR - wyjaśnia agencja Reutera.

Agencja przypomina, że zapis ten został uzgodniony, gdy Kosowo stanowiło jeszcze część Serbii.

W piątek szef kancelarii prezydenta Kosowa Vjosy Osmani ocenił, że Serbia zaczęła jawnie zagrażać pokojowi w regionie. Odniósł się w ten sposób do słów Petra Petkovicia, odpowiadającego w rządzie Serbii za kwestie związane z Kosowem, który poinformował, że serbskie władze rozważają wysłanie do swojej byłej prowincji tysiąca funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

Petković oskarżył premiera Kosowa Albina Kurtiego o okupację zamieszkiwanej przez Serbów północy Kosowa, gdy w czwartek Prisztina skierowała tam kilkuset funkcjonariuszy kosowskiej policji w odpowiedzi na napływające informacje o "incydentach".

Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii zbrojnej NATO w 1999 roku i odmawia uznania ogłoszonej w 2008 roku niepodległości swej byłej prowincji. (PAP)

fit/ tebe/

arch.