Brytyjski rząd rozważa zaangażowanie wojska w celu zminimalizowania ewentualnych zakłóceń wynikających z fali strajków przed świętami Bożego Narodzenia - potwierdził w niedzielę przewodniczący Partii Konserwatywnej Nadhim Zahawi.

"Musimy spróbować zminimalizować zakłócenia" - powiedział Zahawi w rozmowie ze stacją Sky News, wskazując, że personel wojskowy mógłby w szczególności być użyty do kierowania karetkami pogotowia oraz zastąpienia funkcjonariuszy straży granicznej.

W grudniu w Wielkiej Brytanii strajkować będą kolejarze, kierowcy autobusów, personel bagażowy na lotnisku Heathrow, pielęgniarki, ratownicy medyczni, urzędnicy służby cywilnej, funkcjonariusze straży granicznej, pocztowcy i nauczyciele. Jak podawała w piątek Sky News, w okresie od 1 do 24 grudnia włącznie, nie będzie ani jednego dnia bez jakiegoś strajku, przy czym przeważnie odbywać się będą co najmniej dwa naraz.

Zahawi powiedział, że podniesienie płac do poziomu inflacji spowodowałoby, że dalej będzie ona rosła, a to w konsekwencji uderzy w najsłabszych. "Nasze przesłanie do związków zawodowych jest takie: to nie jest czas na strajk, to jest czas, aby podjąć próbę i negocjować. Ale jeżeli tego zabraknie, jest ważne, aby rząd miał plany awaryjne w gotowości" - wyjaśnił. Podkreślił, że jest to "właściwe i odpowiedzialne" podejście.

Biuro premiera Rishiego Sunaka oświadczyło, że decyzja o tym, czy personel wojskowy zostanie zaangażowany jeszcze nie została podjęta, ale jest to "część zakresu dostępnych opcji, jeśli akcja strajkowa w tych sektorach będzie miała miejsce, jak zaplanowano".

W Wielkiej Brytanii personel wojskowy był wykorzystywany niedawno m.in. do dostarczania szczepionek przeciw Covid-19 w czasie pandemii oraz prowadzenia cystern z benzyną, gdy przejściowo brakowało kierowców.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)