Rosja celowo stara się dosięgnąć najsłabszych: cywilów, kobiety i dzieci; to dowód nieprawdopodobnego barbarzyństwa oraz moralnej i politycznej słabości - ocenił w poniedziałek szef MSZ Zbigniew Rau, odnosząc się do rosyjskiego ostrzału ukraińskich miast.

W poniedziałek rano Rosja rozpoczęła zmasowany atak rakietowy na szereg miast w większości regionów Ukrainy. Pociski uderzyły także m.in. w Kijów, Zaporoże oraz w miasta obwodów dniepropietrowskiego i mikołajowskiego. Regionalne władze na zachodzie kraju, we Lwowie, Tarnopolu i Chmielnickim, powiadomiły o uruchomieniu systemów obrony przeciwrakietowej i wybuchach. W wyniku ataku na centrum Kijowa zginęło co najmniej osiem osób, a 24 zostały ranne. Zbierane są dane o stratach cywilnych w innych regionach kraju.

"To są dowody nieprawdopodobnego barbarzyństwa, kiedy w sposób świadomy i celowy (Rosja) stara się dosięgnąć tych najsłabszych: cywilów, kobiety i dzieci. A czego to jest znakiem? Moralnej słabości, politycznej słabości, z więc tego wszystkiego, co nigdy nie powinno stanowić podstaw decyzji o charakterze militarnym" - powiedział w poniedziałek w Łodzi dziennikarzom szef polskiej dyplomacji.

Pytany czy poniedziałkowy atak na ukraińskie miasta to rosyjska odpowiedź na sobotni atak na Most Kerczeński, Rau powtórzył, że przede wszystkim jest to akt barbarzyństwa. "A czym jest motywowany? Zapewne czymś nikczemnym" - stwierdził szef MSZ. Dopytywany, czy jego zdaniem teraz takie ataki będą zintensyfikowane, szef polskiej dyplomacji powiedział, że "tego nie można wykluczyć".

Minister był też pytany o słowa szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka, który powiedział, że "sprawa z Rosją musi być rozwiązana w sposób siły"; szefa MSZ dopytywano, czy jego zdaniem to dobry kierunek.

"Po pierwsze to Rosja wskazuje, że obce są jej inne sposoby interakcji z sąsiadami. Po drugie byłoby rzeczą bardzo niewłaściwą suflowanie Ukrainie jak ma układać swoje stosunki z Rosją w przyszłości. Pamiętajmy o jednym: to są relacje między agresorem a jego ofiarą. Jesteśmy po stronie ofiary, tak jak przewidują zasady prawa międzynarodowego, począwszy od Karty Narodów Zjednoczonych" - odpowiedział minister.

Resort dyplomacji wydał też osobne oświadczenie w sprawie poniedziałkowych wydarzeń w Ukrainie. "Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla rosyjskiego barbarzyństwa wymierzonego w cywilną ludność Ukrainy. Nie minęły jeszcze echa wczorajszych ataków, gdy dziś Rosja dopuszcza się kolejnych ostrzałów ukraińskich miast, w tym stolicy" - czytamy w oświadczeniu MSZ. "Nie zapomnimy o tych rosyjskich zbrodniach" - dodał resort dyplomacji.

Kancelaria Prezydenta poinformowała natomiast, że po poniedziałkowych atakach na Kijów i inne miasta Ukrainy, odbywają się pilne konsultacje prezydentów Polski i Ukrainy: Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego.

W poniedziałek rano prezydent Zełenski podkreślił, że jest to 229. dzień toczonej na pełną skalę wojny. "229. dzień próbują nas zniszczyć i zetrzeć z powierzchni ziemi. Całkowicie. Zamordować naszych ludzi, którzy śpią w domach w Zaporożu, zabić ludzi, idących do pracy w Dnieprze i Kijowie" - napisał Zełenski na Facebooku. "Alarm powietrzny nie ustaje w całej Ukrainie. Spadły pociski. Niestety, są zabici i ranni. Wielka prośba: nie opuszczajcie schronów. Zadbajcie o siebie i bliskich. Trzymajmy się i bądźmy silni" - zaapelował do rodaków ukraiński prezydent.

Zastępca szefa biura administracji prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko poinformował, że rosyjskie rakiety uderzyły w plac zabaw dla dzieci i Muzeum Sztuki im. Chanenków, które położone są w parku Tarasa Szewczenki, tuż obok uniwersytetu jego imienia. Według innych doniesień uszkodzono również gmach Filharmonii Narodowej, muzeum Tarasa Szewczenki i tzw. Szklany Most. Wszystkie instytucje kultury, szkoły, przedszkola i uczelnie wyższe są w Kijowie zamknięte. W niektórych obiektach występują problemy z dostępem do wody, elektryczności i internetu.

Ukraińscy politycy i dziennikarze podkreślali, że ataków celowo dokonano w poniedziałkowy poranek w centrum miasta w czasie szczególnego natężenia ruchu pieszych i samochodów, gdy wiele osób znajdowało się w drodze do pracy. (PAP)

autorzy: Wiktoria Nicałek, Hubert Bekrycht