W świetle kryzysu i zerwania łańcuchów dostaw z powodu pandemii oraz w wyniku wojny w Ukrainie UE szuka porozumienia z Mercosurem, organizacją czterech państw Ameryki Południowej.

Bruksela chce w najbliższych miesiącach powrócić do próby ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej UE z Mercosurem, czyli organizacją gromadzącą cztery państwa Ameryki Południowej: Brazylię, Argentynę, Paragwaj i Urugwaj. To nie tylko potencjalny rynek zbytu dla Europy (cztery wspomniane państwa gromadzą ok. 270 mln mieszkańców), lecz także źródło zaopatrzenia m.in. w produkty rolnicze. Impulsem do rozwoju wzajemnych relacji handlowych miała być wynegocjowana w 2019 r. umowa stowarzyszeniowa, której ratyfikacja przez państwa UE utknęła trzy lata temu w martwym punkcie. Obecnie trwają prace techniczne nad finalizacją części handlowej umowy. Nowy impuls do ratyfikacji umowy i zwiększenia współpracy obu bloków może nadać nie tylko sytuacja w Ukrainie, lecz także wybory prezydenckie w Brazylii.

Na kłopoty Lula

Wynegocjowana ponad trzy lata temu umowa stowarzyszeniowa zawiera trzy części: handlową, polityczną oraz o współpracy w wybranych dziedzinach. Dwie ostatnie uzgodniono już w 2018 r., natomiast budząca wątpliwości część handlowa była dyskutowana najdłużej – do 2019 r., i ostatecznie wciąż wywołuje spory głównie w UE. Jeśli KE nie rozdzieli poszczególnych elementów umowy, to cały pakiet będzie musiał przejść ratyfikację przez 27 parlamentów narodowych. Trzy lata temu wątpliwości wyrażały PE oraz m.in. Austria, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy i przede wszystkim Francja. Powodem były obawy rolników o napływ tanich produktów z Ameryki Południowej, na których konkurencyjność wpływałoby m.in. stosowanie zabronionych w Unii pestycydów. Swoje obawy może mieć także Polska, która musiałaby konkurować z producentami drobiu i wołowiny z Ameryki Płd. Relacjom UE z Mercosurem nie pomogło wygranie wyborów prezydenckich przez Jaira Bolsonaro, którego liberalna polityka środowiskowa doprowadziła do wycinki ogromnej ilości obszarów Puszczy Amazońskiej (w samym pierwszym półroczu tego roku to według rządowej brazylijskiej agencji INPE 4 tys. km kw.), czemu sprzeciwiały się organizacje ekologiczne nie tylko z Francji, lecz z całej UE. Oliwy do ognia dolały jeszcze drwiny Bolsonaro z wizerunku żony Emmanuela Macrona – Brigitte.
Mimo dodania do umowy zobowiązań dotyczących zrównoważonego rozwoju i ochrony klimatu część europejskich stolic nadal nie jest przekonana do jej ratyfikacji. Sytuację może zmienić dojście do władzy byłego prezydenta Luli da Silvy. Brazylia musi jednak szukać ożywienia po pandemii nie tylko w eksporcie produktów rolnych, lecz także w rozwoju przemysłu, którego udział w produkcji spadł do 18,9 proc. w 2021 r. (w 2004 r. wynosił 28,6 proc.). Stąd Lula zadeklarował w trakcie kampanii, że będzie chciał uzyskać więcej ustępstw ze strony UE, i dodał, że Brazylia „nie zrezygnuje z zainteresowania reindustrializacją”. Lula chciałby też renegocjować część umowy, na co nieprzychylnie patrzy Bruksela. W obecnym kształcie części handlowej umowa zakłada bowiem zliberalizowanie 91 proc. ceł przez Mercosur na import z UE w perspektywie maksymalnie 15 lat (niektórych od razu po wejściu w życie umowy) oraz zniesienie przez UE stawek celnych na 92 proc. importowanych produktów, z czego aż 76 proc. po wejściu w życie umowy, a pozostałe w ciągu maksymalnie 10 lat.

Unia chce dodatkowych gwarancji

KE deklaruje, że w rozmowach z państwami Mercosuru nie zrezygnuje ze swoich priorytetów klimatycznych. – W pełni uznajemy obawy dotyczące zrównoważonego rozwoju i kwestii środowiskowych, w szczególności problemu wylesiania – zadeklarowała Komisja w odpowiedzi przesłanej DGP.
Komisja przekazała nam również, że pracuje nad „dodatkowym instrumentem”, który miałby zostać dołączony do umowy, którego celem byłoby doprecyzowanie zobowiązań wynikających z już wynegocjowanej umowy w zakresie zrównoważonego rozwoju, przeciwdziałania wylesianiu kontynentu amerykańskiego i zgodności z Zielonym Ładem.
Obecnie jednak – jak poinformowała nas KE – trwa przegląd prawny tekstu całej umowy oraz „prace techniczne”, których celem będzie ostateczna finalizacja części handlowej. – Zanim będziemy mogli określić jasny harmonogram ratyfikacji i wejścia w życie umowy, będziemy musieli pogodzić zarówno kalendarz techniczny, jak i polityczny – poinformowała nas KE. Oznacza to, że Bruksela będzie czekać z kolejnym ruchem na wyniki wyborów prezydenckich w Brazylii. Lula zadeklarował, że jest w stanie doprowadzić do finalizacji umowy UE–Mercosur w ciągu pół roku. ©℗