Marionetkowi liderzy kolaboracyjnych administracji jadą do Moskwy, by podpisać z Putinem przyłączenie czterech regionów do Rosji. Świat jednak nie uzna tej aneksji

Rosjanie i kolaboracyjne administracje na terytoriach okupowanych uruchomili wczoraj procedury, które mają doprowadzić do formalnej aneksji czterech ukraińskich obwodów. Nie jest znana formalna data aneksji; według różnych źródeł może to nastąpić już w piątek albo dopiero w przyszłym tygodniu. Zmiana granic, podobnie jak same plebiscyty, będzie niezgodna z prawem międzynarodowym i nie zostanie uznana przez przygniatającą większość państw świata.
We wtorek zaczęto ogłaszać wyniki referendów przeprowadzonych na terenach okupowanych. W obwodzie chersońskim i skrawkach mikołajowskiego aneksję miało poprzeć 87 proc. głosujących, w zaporoskim – 93 proc., w ługańskim – 98 proc., a w donieckim – 99 proc. Choć komisje miały „policzyć głosy”, dane o frekwencji były rozbieżne. RIA Nowosti podała, że miała przekroczyć 80 proc., a nominalna administracja samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej podała 97,5 proc. Na okupowanych obszarach obwodu zaporoskiego według danych z wtorku miało zagłosować tylko 39 tys. osób, a wczoraj informowano o 85,4 proc. frekwencji. Takie wyniki są niemożliwe choćby z tego powodu, że wielu mieszkańców uciekło na tereny kontrolowane przez Ukrainę. W samym Chersoniu miał pozostać co trzeci obywatel.
Z terenów okupowanych płynęły informacje o przymusowym głosowaniu; komisje w towarzystwie żołnierzy chodziły po domach. Taka forma głosowania oficjalnie miała zostać wybrana ze względów bezpieczeństwa, choć w istocie była elementem polityki zastraszania mieszkających na tych terenach Ukraińców. Kreml wykorzystuje podane liczby do uzasadnienia tezy o „powrocie historycznie rosyjskich ziem do macierzy”. Jak pisze w RIA Nowosti Dawid Narmanija, „Bóg z nią, z ziemią, najważniejsi są ludzie, którzy dokonali wyboru – nasi ludzie”. A jednak nawet oficjalne media piszą między wierszami, że w podane wyniki trudno uwierzyć. „Można wątpić w dokładność liczenia, ale z psychologicznego punktu widzenia rezultaty są w pełni warygodne” – czytamy w „Niezawisimej Gaziecie” („NG”).
Przedstawiciele kolaboracyjnych administracji udali się wczoraj do Moskwy, by – jak powiedział nominalny lider samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej Łeonid Pasicznyk – „poprosić Władimira Władimirowicza o rozpatrzenie wniosku o wejściu ŁRL do składu Rosji na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej”. Denys Puszylin, jego odpowiednik z Doniecka, podał, że z protokołem o wynikach „uda się do prezydenta FR, by podpisać porozumienie”. Według NG treść umów jest już gotowa. Gdy Rosjanie nielegalnie przyłączali Krym, podpisaniu układów towarzyszyła uroczysta ceremonia na Kremlu. Tym razem niewiele wskazuje na to, że zostanie ona powtórzona, a przynajmniej nikt jej oficjalnie nie zapowiedział. Zamiast tego rosyjskie media skupiają się na procedurze zatwierdzenia aneksji.
NG podaje, że orędzie Putina ma się odbyć 30 września w południe. Deputowani mają już robić testy na obecność koronawirusa, obowiązkowe tylko dla wejścia na wydarzenia z udziałem prezydenta. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow powiedział jednak, że prezydent nie planuje żadnych specjalnych wystąpień. Meduza napisała, że możliwe jest kilkudniowe opóźnienie aneksji, by spróbować targów z Zachodem. Według informatora portalu Moskwa miałaby zaproponować uznanie Krymu oraz kontrolowanych przez wojska rosyjskie części Donbasu za rosyjskie, zaś obwody chersoński i zaporoski miałyby stać się niepodległymi państwami. Dla Ukraińców takie warunki są nie do przyjęcia, co przedstawiciele Kijowa niejednokrotnie deklarowali.
Rosyjska Duma według różnych źródeł ma zatwierdzić aneksję dziś, jutro lub dopiero 3 października, za to izba wyższa poczeka do przyszłego tygodnia. – Jesteśmy gotowi rozpatrzeć wnioski 4 października – powiedziała jej szefowa Walentina Matwijenko. Z punktu widzenia Kremla aneksja nastąpi w momencie podpisania uchwał ratyfikacyjnych przez Putina. Cztery obwody wraz ze skrawkiem mikołajowskiego zajmują 114 tys. km kw., z czego Rosjanie kontrolują 75 proc. Po aneksji mają one utworzyć nowy okręg federalny, do którego trafią także anektowane wcześniej terytoria Ukrainy – Krym i Sewastopol. Nowy okręg federalny ma nosić nazwę krymskiego lub noworosyjskiego. Świat tych zmian nie uzna. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział wczoraj, że wojna potrwa aż do dezokupacji całego kraju. ©℗