Prawica, która ukonstytuowała już koalicję, jest zdecydowanym faworytem przed wyborami. Na jej czele blisko współpracujący z PiS Bracia Włosi, którzy mogą obsadzić fotel premiera.

25 września Włosi zdecydują o nowym podziale mandatów w parlamencie. Przyspieszone wybory rozpisano po tym, jak prezydent Sergio Mattarella przyjął dymisję Mario Draghiego. Szanowany od lewa do prawa na europejskiej scenie politycznej „Super Mario” nie zdołał przekonać parlamentarzystów do swojego planu ratowania gospodarki, która ma coraz większe problemy z obsługą długu.
Choć przedstawione w piątek dane, zgodnie z którymi PKB wzrosło w II kw. o 1 proc. w porównaniu z I kw. (prognozy zakładały 0,3-proc. wzrost) oznaczają, że był to szósty z rzędu kwartał wzrostu, Włosi coraz dotkliwiej odczuwają skutki kryzysu. Receptę na niego będzie musiała znaleźć zapewne prawica. Po rezygnacji Draghiego prawicowe partie Bracia Włosi (Fratelli d’Italia), Liga i Naprzód Włochy (Forza Italia) w willi lidera tego ostatniego ugrupowania, nestora włoskiej polityki Silvio Berlusconiego, rozpoczęły negocjacje koalicyjne zakończone umową zawartą w ubiegłym tygodniu.

Zwycięzca bierze wszystko

Według dziennika „La Repubblica” podczas negocjacji Berlusconi wprost wskazał, że to FdI będą odpowiedzialni za spójność i utrzymanie sojuszu, postrzeganego jako eurosceptyczny. Zdaniem Enrico Letty, lidera Partii Demokratycznej (PD), która może liczyć na poparcie 20 proc. Włochów, Berlusconi i Matteo Salvini z Ligi definitywnie uznali prymat liderki FdI Giorgii Meloni, która próbuje się sytuować po stronie centroprawicowej, choć duża część mediów zwraca uwagę na jej neofaszystowskie korzenie. Liga jest z kolei znana z prorosyjskich sympatii mimo prób odżegnywania się od nich przez samego lidera, ponadto jest niechętna migrantom i uchodzi za najbardziej skrajne skrzydło koalicji.
Na tym tle Forza Italia Berlusconiego jawi się jako najbardziej umiarkowana partia, w dodatku dobrze znana w Brukseli i przez lata ciesząca się poparciem liderów Europejskiej Partii Ludowej. Zgodnie z zaakceptowanym przez trzy partie porozumieniem zwycięskie ugrupowanie będzie miało prawo desygnowania lidera na stanowisko premiera. Obecnie FdI mogą liczyć w większości sondaży na 24-proc. poparcie, Liga na 14 proc. z tendencją spadkową, a Forza Italia od roku oscyluje wokół 7 proc. Razem nie powinny mieć większych problemów ze stworzeniem rządu, bo PD ma znacznie mniejszą zdolność koalicyjną.

Z ziemi włoskiej do Polski

Na zwycięstwo FdI liczy Prawo i Sprawiedliwość, które współpracuje z ugrupowaniem Meloni w Parlamencie Europejskim. Obie partie należą do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), a współpraca, w przeciwieństwie do relacji z Ligą, jak twierdzą nasze źródła w PiS, układa się wzorcowo. Europoseł PiS Ryszard Legutko, który pełni funkcję lidera frakcji ECR wespół z Raffaelem Fittą z FdI, podkreśla, że początki współpracy z ugrupowaniem Meloni sięgają czasów, kiedy mogło ono liczyć na poparcie w okolicach progu wyborczego, a Ligę wspierało 30 proc. wyborców. – Dla nas to partia przyszłości z bardzo energiczną, skuteczną i szeroko myślącą o polityce liderką. Już kilka lat temu mieliśmy przekonanie, że to ugrupowanie będzie szło tylko w górę – mówi lider ECR.
Zdaniem Legutki przyszły rząd będzie ważnym czynnikiem w przełamaniu – jak mówi – monopolu głównego nurtu w UE, który sytuuje się na centrolewicy. – Włoska polityka jest nieprzewidywalna, ale jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni, bo to byłaby ważna zmiana w Europie, gdyby powstał rząd centroprawicowy na zachodzie kontynentu. To byłoby przełamanie monopolu głównego nurtu, który jest coraz bardziej nieznośny i coraz bardziej się degeneruje, a ich wygrana byłaby ważnym wydarzeniem nie tylko dla współpracy polsko-włoskiej, ale też dla całej europejskiej sceny politycznej – dodaje Legutko.
Nieco inaczej sojusz Kaczyńskiego z Meloni widzi politolog Antoni Dudek, według którego główną osią sporu między włoską a polską prawicą może być stosunek do Rosji. – Jeśli wygra prawicowa koalicja, nowy rząd będzie eurosceptyczny i przeciwny pogłębianiu integracji europejskiej. Hipotetycznie mógłby ogrywać dla PiS taką rolę jak wcześniej rząd węgierski, ale oś sporu może pozostać ta sama, co z Budapesztem – twierdzi nasz rozmówca, który sceptycznie odnosi się do możliwości wpływu PiS na relacje włoskiej prawicy z Rosją. – Jarosław Kaczyński oczywiście może spotkać się z Meloni czy Salvinim, ale Włosi patrzą na wojnę z innej perspektywy. Znamy jednak takie sojusze, w których partie współpracują w jednych sprawach, a w innych pozostają przy swoich zdaniach – dodaje Dudek. ©℗