Rosjanie i Ukraińcy ustalili ogólne zasady wznowienia działalności czarnomorskich portów

Środowe rozmowy w Stambule zakończyły się umiarkowanym sukcesem. W negocjacjach oprócz przedstawicieli Rosji i Ukrainy brali udział także reprezentanci Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Turcji, największego politycznego zwycięzcy rokowań. Teraz najtrudniejszy sprawdzian, bo wstępne porozumienie, które osiągnięto, trzeba jeszcze wcielić w życie.
Tureccy przywódcy z optymizmem podchodzili do środowej rundy rokowań. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan 5 lipca dawał sobie 10 dni na odblokowanie ukraińskiego eksportu. Na efekty rozmów z niecierpliwością czekała znaczna część państw rozwijających się. Poza tym, że Ukraina była przed rosyjską inwazją poważnym dostawcą zboża do takich krajów jak Egipt czy Somalia, to jeszcze zapewniała 40 proc. dostaw pszenicy na rzecz specjalnego funduszu interwencyjnego ONZ, wykorzystywanego do walki z ogniskami głodu na świecie. Tymczasem po 24 lutego i zaminowaniu dużej części ukraińskich wód terytorialnych działalność portów morskich została sparaliżowana. Funkcjonujące porty naddunajskie oraz przejścia lądowe nie były w stanie uporać się z wysyłką wyprodukowanego zboża. Ukraińskim rolnikom groziła klęska urodzaju – na miesiąc przed żniwami w silosach wciąż trzymano znaczną część ubiegłorocznej produkcji, a wielu krajom Bliskiego Wschodu – głód.
Kijów i Moskwa zapewniały, że nie mają nic przeciwko wznowieniu dostaw. Ukraińcy jednak obawiali się, że rozminowanie nawet niezbyt szerokiego korytarza do portów ułatwi przeciwnikowi przeprowadzenie desantu w obwodzie odeskim. Po wyparciu agresora z Wyspy Wężowej to ryzyko nieco zmalało. Z kolei Rosjanie używali groźby głodu w charakterze straszaka przekonującego państwa afrykańskie do ich własnej interpretacji wojny z Ukrainą. Regularnie przeprowadzali też ataki na magazyny ze zbożem oraz podpalali pola, co świadczyło o tym, że ich celem jest pozbawienie Ukrainy potencjalnych zysków z eksportu. Stąd duża ostrożność w Kijowie, choć wyrażana raczej w nieoficjalnych rozmowach niż wprost, co do perspektywy wprowadzenia w życie uzgodnionych rozwiązań. Tak czy inaczej zręby porozumienia zostały w Stambule ustalone. – Podczas czterostronnego spotkania osiągnięto porozumienie co do kwestii technicznych, takich jak wspólna kontrola w portach i gwarancje bezpieczeństwa nawigacyjnego – komentował minister obrony Turcji Hulusi Akar.
Ogólne zasady porozumienia opisał z powołaniem na własne źródła „The Wall Street Journal”. Według amerykańskiego dziennika konwoje ze zbożem będą ochraniane przez ukraińską flotę, która otrzyma gwarancje bezpieczeństwa od Rosjan w postaci lokalnego zawieszenia broni. Nad Dniepr trafią oficerowie tureckiej marynarki wojennej, którzy na miejscu będą kontrolować, czy transporty faktycznie zawierają zboże i czy statki handlowe nie wracają do Odessy z zachodnią bronią, co było warunkiem stawianym przez Rosjan. Kijów traktuje ten punkt wstępnego porozumienia w kategoriach własnego sukcesu i ocenia, że jeśli dojdzie do jego realizacji, trzy porty („WSJ” nie wymienia ich nazw, ale najpewniej chodzi o Odes sę oraz dwa z trójki: Czarnomorsk, Jużne, Mikołajów) nie będą tak często ostrzeliwane, skoro ataki mogłyby doprowadzić do śmierci tureckich, a więc natowskich oficerów. Wolumeny dostaw będą monitorowane przez ONZ w specjalnie otwartym w tym celu punkcie koordynacyjnym w Stambule.
Do ustalenia pozostają jednak szczegóły, o które całe porozumienie może się jeszcze rozbić. Po pierwsze, chodzi o sposób i zakres rozminowania korytarzy prowadzących do portów. Po drugie, urzędnicy cytowani przez „WSJ” wskazują, że decyzję muszą jeszcze zatwierdzić prezydenci Władimir Putin i Wołodymyr Zełenski. O ile z akceptacją Kijowa nie powinno być problemów, bo Ukraińcom są potrzebne dewizy ze sprzedaży zboża, o tyle Rosjanie mogą w ostatniej chwili postawić kolejne warunki. Jutro Erdoğan ma się spotkać z Putinem w Teheranie i wówczas może zapaść ostateczna decyzja Kremla. W Kijowie spekuluje się, że czwartkowy atak na centrum Winnicy był próbą storpedowania porozumienia. W podobny sposób odkrycie rosyjskich zbrodni w obwodzie kijowskim zniweczyło na początku kwietnia negocjowane zręby układu o rozejmie, który również był wypracowywany przy mediacji Turcji, mającej poprawne relacje zarówno z agresorem, jak i ofiarą jego napaści. ©℗