Finowie i Szwedzi lada chwila oficjalnie będą się starać o przyjęcie do NATO. Po agresji Rosji na Ukrainę chęć dołączenia do Sojuszu tych dwóch zaniepokojonych wojną nordyckich społeczeństw jest wielka, a rządy w Helsinkach i Sztokholmie już stawiają pierwsze kroki na drodze do akcesji. Przed spodziewanym na późne lato lub wczesną jesień poszerzeniem NATO czekają nas jeszcze formalności, prawdopodobnie mniej żmudne niż w przeszłości.
Bazując na rozszerzeniowych doświadczeniach z przeszłości, scenariusz wyglądać będzie prawdopodobnie następująco. Początek całej procedury to formalne poinformowanie przez rządy Szwecji i Finlandii o woli dołączenia do Sojuszu. Następnie Rada Północnoatlantycka (najważniejszy organ decyzyjny NATO) na drodze konsensusu podejmie decyzję o upoważnieniu sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga do oficjalnego wystosowania zaproszenia do rozmów akcesyjnych. Po tym kroku Finowie i Szwedzi zasiądą do rozmów z ekspertami Sojuszu, by ustalić, czy spełniają polityczne, prawne i wojskowe zobowiązania. Tu większych przeszkód się nie oczekuje.
Po rozmowach szefowie MSZ państw aplikantów poinformują w liście do sekretarza generalnego NATO o zaakceptowaniu zobowiązań członkowskich. Później Rada Północnoatlantycka prawdopodobnie opublikuje akcesyjny protokół, który będzie musiał zostać ratyfikowany przez każdego z członków NATO (obecnie 30 państw). Na koniec kandydaci z północy Europy otrzymają formalne zaproszenie do przyłączenia się do Sojuszu, które zatwierdzą w ramach krajowych procedur i zarejestrują w Departamencie Stanu USA.
Portal think tanku Atlantic Council wylicza, że w przypadku Czech, Węgier i Polski, które dołączyły do Sojuszu w 1999 roku, cały formalny proces trwał około dwudziestu miesięcy. Przy rozszerzeniu z 2004 roku (siedem państw) było to około 18 miesięcy. Wszystko wskazuje, że Finlandia i Szwecja nie będą tyle czekać. Jest niemal pewne, że ich negocjacje akcesyjne zostaną znacznie przyspieszone, kluczowy będzie tutaj prawdopodobnie szczyt NATO w Madrycie pod koniec czerwca. Przy tym wszystkim największą niewiadomą pozostaje to, ile czasu potrzebna będzie na uzyskanie trzydziestu ratyfikacji. Fińscy i szwedzcy dyplomaci w dwustronnych rozmowach w stolicach NATO zabiegają, by przebiegło to jak najszybciej.
Czy istnieje ryzyko, że któryś z członków NATO sprzeciwi się rozszerzeniu? Teoretycznie tak, ale do tej pory żaden kraj nie wysyłał takich sygnałów. Najbardziej niepokojące płyną z Chorwacji, której prezydent Zoran Milanović opowiedział się przeciwko „zielonemu światłu”, uzależniając je od zmiany prawa wyborczego w Bośni i Hercegowinie. Opinia chorwackiego prezydenta wywołała w kraju polityczną burzę, ale poza tym nie ma większego znaczenia. W sprawie zgody na akcesję decydującą rolę odegrają chorwacki rząd i parlament, co zresztą przyznaje sam Milanović. A MSZ w Zagrzebiu deklaruje poparcie dla rozszerzenia NATO o dwa dotychczas neutralne kraje.
Jasne jest również stanowisko polskiego rządu. „Jeżeli Finlandia i Szwecja złożą formalne wnioski o przystąpienie do NATO, to Polska udzieli pełnego wsparcia dla ich szybkiego przystąpienia do Sojuszu” – tweetował rzecznik polskiego rządu Piotr Müller po spotkaniu w Warszawie na początku maja między premierem Mateuszem Morawieckim a szefową fińskiego gabinetu Sanną Marin.
Nadchodzącej poważnej zmiany w architekturze bezpieczeństwa w Europie oczywiście obawia się Moskwa. Wiele wskazuje, że na taką przyszłość negatywnie patrzy także Pekin. Jak odnotował portal Politico, chińskie media państwowe zaczęły krytycznie pisać o Finlandii i Szwecji, oskarżając Helsinki i Sztokholm o prowokowanie Rosji. Zgodnie z oficjalną linią ChRL poszerzenie NATO o kraje na wschodzie Europy stanowi jedną z głównych przyczyn obecnej wojny w Ukrainie. ©℗