Więcej sił Sojuszu na Wschodzie i Północy. Więcej broni w Ukrainie i stałe bazy USA w Polsce. Taki jest efekt wojny Władimira Putina.

Efekt rosyjskiej inwazji

Efektem rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest zapoczątkowanie akcesji do NATO Szwecji i Finlandii. Pod koniec tygodnia oba kraje zgłoszą chęć członkostwa w Sojuszu, a ich pełnoprawny udział w organizacji będzie możliwy najpóźniej jesienią. W ten sposób Morze Bałtyckie stanie się niemal wewnętrznym akwenem Paktu. Drugim strategicznym rezultatem agresji rosyjskiej będą – jak wynika z informacji DGP – stałe bazy USA w Polsce (decyzja nie zapadnie jednak w czerwcu na szczycie NATO w Madrycie, lecz nieco później). Systemowo dozbrajana będzie również Ukraina w ramach podpisanej w poniedziałek przez Joe Bidena ustawy Ukraine Democracy Defense Lend-Lease Act. W ten sposób dojdzie do radykalnego wzmocnienia wschodniej i północnej flanki NATO, a Rosja zyska ponad 1300 km nowej granicy z Sojuszem.

– Cały proces wejścia do NATO jest skoordynowany. Historycznie jednym z powodów, że Szwecja nie weszła do Sojuszu, było ryzyko zmuszenia Finlandii do dołączenia do Układu Warszawskiego – tłumaczy DGP Toni Stenströem, fiński ekspert zajmujący się sprawami Europy Wschodniej. – Największą korzyścią jest zadbanie o granicę z Rosją – mówił z kolei cytowany przez „Foreign Policy” gen. Juhani Kaskeala, szef fińskiego wojska w latach 2001–2009.

Poszerzenie NATO oznacza, że na północno-wschodniej flance pojawią się nowoczesne jednostki wojsk artyleryjskich. Finlandia ma ponadto jeden z najbardziej efektywnych systemów mobilizacyjnych. 5,5-milionowe państwo pod broń może powołać 280 tys. osób. Na wyposażeniu fińskich sił powietrznych niedługo będą także myśliwce F-35.

Spore aktywa wniesie też Szwecja. Na Morzu Bałtyckim jest ona regionalnym mocarstwem – w swojej flocie ma siedem korwet oraz pięć okrętów podwodnych. Z kolei na wschodzie i w basenie Morza Czarnego już niebawem pojawi się ciężki sprzęt z USA. Waszyngton oczekuje, że zostanie on wykorzystany przez Ukraińców do odbicia Chersonia i Melitopola oraz przerwania korytarza lądowego z Donbasu na Krym.

Kiedy Finlandia i Szwecja dołączą do NATO?

Późne lato lub wczesna jesień – prawdopodobnie wtedy Finlandia i Szwecja dołączą do NATO. Wola polityczna jest. Procedury wydają się formalnością.
Wchodzimy w decydującą, polityczną fazę procesu integracji Finlandii i Szwecji z NATO. W tym tygodniu debatę zastąpią konkretne procedury. Kluczowe będą sobota i niedziela. Oczekuje się, że w pierwszy z tych dni fińska premier Sanna Marin, stojąca na czele rządzących w Helsinkach socjaldemokratów, ogłosi stanowisko partii na temat członkostwa w NATO. Dzień później szwedzka premier Magdalena Andersson upubliczni stanowisko swojego ugrupowania, również socjaldemokratów. To utoruje drogę do oficjalnego złożenia wniosku przez dwa nordyckie państwa, co wydarzyć się może jeszcze w maju.
Przed tym krokiem do Sztokholmu z oficjalną wizytą uda się w przyszłym tygodniu (17-18 maja) fiński prezydent Sauli Niinistö. Do tego czasu - jak sam zapowiadał - „kurs Finlandii będzie jasny”. Spekuluje się więc, że już w przyszłym tygodniu może dojść do ogłoszenia wspólnej fińsko-szwedzkiej deklaracji. - Cały proces wejścia do NATO jest skoordynowany. Nie wydaje mi się możliwa sytuacja, by do NATO weszło tylko jedno z państw. Historycznie jednym z powodów, że Szwecja nie weszła do Sojuszu, było ryzyko zmuszenia Finlandii do dołączenia do Układu Warszawskiego - tłumaczy DGP Toni Stenströem, fiński ekspert zajmujący się sprawami Europy Wschodniej.
Po decyzjach na poziomie krajowym, które wydają się w Helsinkach i Sztokholmie jedynie formalnością, akcesja Finlandii i Szwecji stanie na czele agendy zaplanowanego na 28-30 czerwca szczytu NATO w Madrycie. Już wtedy może zostać podpisana część dokumentów. Tym bardziej że nie ma żadnych znaków, by którykolwiek z obecnych 30 członków NATO sprzeciwiał się poszerzeniu Sojuszu o kolejne dwa państwa. O to, by takich głosów nie było, aktywnie zabiegają fińscy i szwedzcy dyplomaci, którzy w ostatnich tygodniach przekonywali w stolicach państw Sojuszu do maksymalnego przyspieszania procesu. Ten zwykle trwa kilka lat, wymaga debat w parlamentach oraz zwiększania militarnych i politycznych powiązań z krajami aspirującymi.
W przypadku Szwecji i Finlandii, krajów już w dużym stopniu zintegrowanych z NATO, będzie jednak inaczej. Dołączenie do Sojuszu to dla Helsinek i Sztokholmu głównie wymiar polityczny. Armie obu tych północnoeuropejskich krajów już w znacznej mierze są interoperacyjne z NATO. Od lat zaangażowane są w natowski program Partnerstwo dla Pokoju, ich oddziały regularnie prowadzą ćwiczenia z NATO. Żołnierze z Finlandii i Szwecji wraz z kolegami z Sojuszu Północnoatlantyckiego prowadzili operacje na Bałkanach i w Afganistanie. Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę ministrowie i dyplomaci obu państw uczestniczyli w większości spotkań NATO.

Zwiększenie wojskowej mocy NATO

Nie ma przy tym wątpliwości, że akcesja w znaczący sposób zwiększy wojskową moc NATO. „Największą korzyścią jest zadbanie o granicę z Rosją” - mówił cytowany przez „Foreign Policy” gen. Juhani Kaskeala, szef fińskiego wojska w latach 2001-2009. Terenu do zabezpieczenia jest sporo - fińsko-rosyjska granica ma ponad 1300 km. Finowie mają w tym już jednak spore doświadczenie. Rosjan od ataku odstraszają silne wojska artyleryjskie oraz uznawany za jeden z najlepszych na świecie system mobilizacji. W przypadku zagrożenia w 5,5-milionowej Finlandii pod broń powołać można aż 280 tys. osób. Na wyposażeniu fińskich sił powietrznych niedługo będą także nowoczesne myśliwce F-35, kraj już teraz wydaje blisko 2 proc. PKB na zbrojenia, a wydatki te jeszcze wzrosną. Urzędnicy NATO przyznają, że cieszą się także na bliższą współpracę z Nokią, fińskim gigantem telekomunikacyjnym.
Spore aktywa wniesie również Szwecja. Co prawda ma zdolności mobilizacyjne mniejsze od swojego wschodniego sąsiada, ale posiada rozwinięty przemysł wojskowy, może produkować własne samoloty bojowe czy okręty podwodne. Na Morzu Bałtyckim Szwedzi są regionalnym mocarstwem - w swojej flocie mają siedem korwet oraz pięć okrętów podwodnych. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Sztokholm ogłosił, że w ciągu kilku lat osiągnie próg 2 proc. PKB na obronność.
Nic więc dziwnego, że zaniepokojona pogorszeniem swojej pozycji strategicznej Rosja publicznie wyraża zastrzeżenia i sugeruje poważne konsekwencje wojskowe i polityczne, jeśli Szwecja lub Finlandia dołączą do NATO. W ocenie zachodnich źródeł wojskowych Europa Północna nie jest jednak obecnie bezpośrednio zagrożona inwazją na pełną skalę, tak jak ma to miejsce w przypadku Ukrainy. Możliwości Rosji na jej północno-wschodniej granicy „są raczej ograniczone, ponieważ większość oddziałów wysłano na Ukrainę, gdzie doznały poważnych strat” - tłumaczył mediom anonimowo jeden z urzędników NATO. Jak dodał, „Rosja potrzebuje lat, aby podjąć się większego gromadzenia wojskowego w pobliżu fińskich granic”.
- Finowie nie obawiają się tradycyjnej inwazji, takiej, jaka ma miejsce w Ukrainie, czy takiej, jak w trakcie wojny zimowej w latach 1939-1940. Ale szykujemy się na hybrydowe ataki, może też dojść do ataków hakerskich czy wykorzystywania migrantów, jak w ubiegłym roku na granicy polsko-białoruskiej. Finlandia kilka lat temu już doświadczyła takiego małego kryzysu migracyjnego w Laponii - tłumaczy Stenströem. Rozmówca DGP apeluje, by szczególną uwagę poświęcić Wyspom Alandzkim, położonym między Finlandią a Szwecją, u wejścia do Zatoki Botnickiej. - To terytorium autonomiczne i zdemilitaryzowane. Porozumienie o demilitaryzacji wprowadzono po wojnie krymskiej w XIX w. i Rosja jest jego gwarantem. Nie wiadomo, czy Moskwa nie wyjdzie z tego porozumienia - zaznacza Stenströem.
Istotne, że od deklaracji o woli wstąpienia do oficjalnego dołączenia może minąć kilka miesięcy. W tym czasie Szwecja i Finlandia znajdą się w „szarej strefie” bezpieczeństwa, formalnie nie będzie ich obowiązywał parasol ochronny Sojuszu. Dlatego też Helsinki i Sztokholm apelują do państw Zachodu o pomoc w tym newralgicznym okresie. Jednym z potencjalnych rozwiązań jest zwiększenie obecności wojsk NATO w regionie w trakcie ćwiczeń w nadchodzących tygodniach.
Dla Finlandii oraz Szwecji zakończenie wielu dekad polityki neutralności wydaje się przesądzone. I to mimo tego, że i w Sztokholmie, i w Helsinkach rządzą socjaldemokraci, historycznie z dystansem odnoszący się do NATO. Presja społeczna po rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest jednak na północy Europy ogromna - sondaże wykazują, że nawet ponad dwie trzecie Finów i Szwedów popiera członkostwo swoich państw w NATO. W jednym z niedawnych badań dla fińskiego publicznego nadawcy Yle aż 76 proc. respondentów opowiedziało się za wejściem do NATO. Dla porównania w referendum o wejściu do UE w 1994 głosy w Finlandii rozłożyły się 57 proc. „za” do 43 proc. „przeciw”.