Kreml może szykować inwazję, której celem jest zmiana władzy w Mołdawii i wzniecenie nowego separatyzmu w tym kraju. Aby temu zapobiec, Bruksela rozważa szybką ścieżkę integracji.

Mołdawia i Ukraina w UE?

O wariancie wspólnej akcesji Mołdawii i Ukrainy do Unii Europejskiej mówi rumuński eurodeputowany Dragoș Tudorache. Z kolei szef dyplomacji Austrii przekonuje o konieczności zmiany unijnych traktatów i dopuszczenia obu państw do „elementów wspólnego rynku”. Kurs na szybszą integrację ma być rozwiązaniem, które zapobiegnie kolejnej inwazji. Według brytyjskich mediów Władimir Putin ma ją szykować przeciw prozachodnim władzom w Kiszyniowie.
- Nie ma próżni. Albo nasz model, albo model kogoś innego - mówił w wywiadzie dla „Financial Timesa” Alexander Schallenberg. To radykalna zmiana w podejściu Wiednia do polityki wschodniej. Austria, która niemal w całości zależy od rosyjskich surowców, jest postrzegana jako państwo sceptyczne wobec rozciągania unijnych wpływów na państwa wchodzące niegdyś w skład ZSRR. Jak precyzuje Tudorache, rekomendacje w sprawie Mołdawii i Ukrainy Komisja Europejska ma przedstawić w czerwcu. Dziś wizytę w Kiszyniowie ma złożyć przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, który spotka się z prozachodnią prezydent Maią Sandu.

Atak na Mołdawię przesądzony?

Jak przekonuje część analityków, w czerwcu może być zbyt późno, by uratować Mołdawię przed atakiem. Niedawne prowokacje w separatystycznym Naddniestrzu i cyberataki przeciw Kiszyniowowi i Bukaresztowi wpisują się w schemat przygotowań do wojny. Według podobnego modelu przebiegały przygotowania do uderzenia na Ukrainę. 18 lutego w Doniecku miał eksplodować samochód szefa separatystycznej milicji. W Naddniestrzu w ostatnich dniach doszło do czterech podobnych prowokacji: ostrzelania siedziby bezpieki w Tyraspolu, jednostki wojskowej w Parkanach i składów amunicji w Kołbasnej oraz wysadzenia nadajników radiowych w Majaku. Celem ataków hakerskich padły zaś rumuńskie lotniska i mołdawskie strony rządowe.
„The Times” podał nawet, że Rosja podjęła już decyzję o ataku na Mołdawię, co ułatwiłoby jej podbicie Odessy. Wcześniejsze próby zakończyły się niepowodzeniem. Atak sił lądowych został odparty przez Ukraińców pod Mikołajowem, a przygotowania do desantu zakończyły się kompromitującą utratą flagowego krążownika „Moskwa”. Jak mówi Serhij Bratczuk z odeskich władz obwodowych, po zatonięciu „Moskwy” rosyjskie okręty oddaliły się od wybrzeża na bezpieczniejszą odległość. Bratczuk dodał, że na lotnisku w Tyraspolu trwają prace sugerujące przygotowania do przyjęcia większej liczby żołnierzy. W Naddniestrzu stacjonuje obecnie 1500 Rosjan.

Mołdawia nie ma wojska

Z kolei liczące 5700 żołnierzy siły lądowe Mołdawii nie są gotowe do wojny. Nie walczyły w żadnym konflikcie od wojny w Naddniestrzu w 1992 r. Wojska lądowe to ledwie trzy brygady zmechanizowane (pozbawione czołgów), brygada artylerii, batalion inżynieryjny i nieokreślonej jakości jednostka sił specjalnych. Do tego należy doliczyć karabinierów, którzy pełnią rolę czegoś na wzór wojsk wewnętrznych, ochronę pogranicza plus niewielką flotyllę Dunaju i przestarzałe siły powietrzne. Nasze źródła w Kiszyniowie mówią też, że Mołdawianom brakuje woli walki i wiary w możliwe odparcie ewentualnej agresji.
Nie ma również pewności, jak zachowają się elity w Gagauzji i Bielcach. Położona na południu Mołdawii Gagauzja to autonomia zamieszkana przez turkojęzycznych prawosławnych o silnym prorosyjskim sentymencie. W 2008 r. parlament gagauski uznał niepodległość Abchazji i Osetii Południowej. W lutym 2014 r., gdy Ukraina wchodziła w finalną fazę rewolucji godności, na terenie autonomii przeprowadzono plebiscyt, w którym 98 proc. głosujących opowiedziało się za integracją z Rosją. Oba działania nie rodziły skutków prawnych, ale wyraziły stosunek lokalnych elit. Podobnie prorosyjskie nastroje panują w Bielcach, drugim co do wielkości mieście znajdującym się pod kontrolą rządu Mołdawii.

Scenariusz ataku na Mołdawię

Jak przekonują nasi rozmówcy, atak na Mołdawię zakładałby uderzenie od strony ukraińskiego Budziaku, regionu położonego na zachód od Odessy. To tygiel etniczny; oprócz Ukraińców zamieszkują go Bułgarzy, Gagauzi, Mołdawianie i Rosjanie. Duży niepokój wywołał trzykrotny ostrzał rakietowy mostu na Limanie Dniestrzańskim. To jedna z dwóch dróg łączących Odessę z Budziakiem. Druga przez kilka kilometrów biegnie przez mołdawską Palancę. Ewentualny desant w Budziaku utrudniałyby jednak warunki geograficzne - to teren podmokły, trudny do przejścia przez ciężki sprzęt. Drugi scenariusz zakłada desant w Tyraspolu bądź na lotnisku w Kiszyniowie po jego uprzednim opanowaniu przez siły z Naddniestrza. Taki wariant przećwiczono w styczniu w Kazachstanie, gdy Rosjanie i ich alianci wspomogli władze w stłumieniu protestów.
- Widać już pierwsze oznaki destabilizacji. Mołdawia zakazała stosowania wstążeczki św. Jerzego (symbol rosyjskiego imperializmu - red.), a Gagauzja odrzuciła ten zakaz. Jeśli Rosjanie podejdą pod granicę, Gagauzi powitają ich z radością - mówi nam jeden z lokalnych polityków. - 90 proc. Gagauzów popiera Kreml, a co za tym idzie także operację przeciw Ukrainie - dodaje. - Paradoksalnie zaostrzenie sytuacji w Naddniestrzu bardziej zagraża Mołdawii niż Odessie - mówi DGP były zwierzchnik jednego z graniczących z Mołdawią rejonów obwodu odeskiego. - Nasi sobie z nimi poradzą, bo to nie są poważne siły, a desant będzie wyśmienitym celem dla obrony przeciwlotniczej. Ale Kiszyniów może nie być gotowy - dodaje.
- Naddniestrze nie jest dla nas wielkim zagrożeniem, ale stanowi czynnik destabilizujący cały region: Rumunię, Mołdawię i nas - mówił tygodnikowi „NW” Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego. Władze lokalne obawiają się prowokacji. Od niedzielnego wieczora do wtorku rano w Odessie trwała godzina policyjna. Mieszkańcy mieli zakaz opuszczania domów. 2 maja był ryzykowną datą; osiem lat wcześniej w efekcie starć zwolenników niezależnej Ukrainy z siłami prorosyjskimi zginęło w tym mieście 48 osób, głównie z obozu promoskiewskiego. Kreml uczynił z tej tragedii symbol „zbrodni kijowskiego reżimu”. Bratczuk podał, że podczas godziny policyjnej schwytano 12 dywersantów.

9 maja w Rosji: parada zwycięstwa i ... mobilizacja?

Kolejną ryzykowną datą będzie 9 maja. Kreml miałby wykorzystać paradę zwycięstwa, by ogłosić mobilizację. - Przeprowadzą ją pod pretekstem tego, że Rosja walczy nie z Ukrainą, ale ze światem anglosaskim - mówił Budanow. O tym, że 9 maja mogą paść przełomowe zapowiedzi, pisały też media zachodnie. Papież Franciszek zrelacjonował dziennikowi „Corriere della Sera” swoją rozmowę z premierem Węgier Viktorem Orbánem. - Orbán powiedział mi, że Rosjanie mają plan, by wszystko skończyć 9 maja - mówił. Z ostatnich komunikatów rosyjskich wojskowych wynika, że podstawowym celem politycznym jest opanowanie całego Donbasu, a w kolejnym kroku - odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego, co bez zajęcia Odessy będzie niemożliwe. Ukraińcy są zdania, że Rosjanie nie dysponują siłami pozwalającymi na osiągnięcie tych celów.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe