Alaksandr Łukaszenka spotka się dziś z Władimirem Putinem. Obaj przywódcy mają rozmawiać m.in. o sytuacji w Ukrainie. Wprawdzie Białoruś nie skierowała własnych wojsk do inwazji na sąsiada, ale udostępniła Rosjanom swoje terytorium do agresji. Łukaszenka liczy na to, że wojna pomoże mu przełamać międzynarodową izolację, w jaką popadł po stłumieniu powyborczych protestów w 2020 r. Kijów wciąż obawia się ataku białoruskiej armii, ale społeczeństwo tego kraju jest przeciwne bezpośredniemu zaangażowaniu w konflikt.
- W Mariupolu, w którym przed inwazją mieszkało ponad 400 tys. ludzi, brakuje amunicji i żołnierzy, a na szybką odsiecz nie ma co liczyć
- Przekazujemy pomoc na stronę ukraińską, a oni już decydują, co, gdzie i kiedy trafia – mówi szef RARS Michał Kuczmierowski
- Po przyjęciu przez Unię w wielkich bólach embarga na rosyjski węgiel zniknęło surowcowe tabu. Sankcje na ropę i gaz to kwestia czasu
Alaksandr Łukaszenka spotka się dziś z Władimirem Putinem na budowie kosmodromu Wostocznyj w azjatyckiej części Rosji. – Nastąpi wymiana opinii o sytuacji wokół Ukrainy – zapowiedział rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow. Białoruś udostępniła swoje terytorium rosyjskiej armii do przeprowadzenia inwazji na Ukrainę, jednak nie zdecydowała się na udział w niej własnych żołnierzy. Społeczeństwo jest przeciwne zaangażowaniu w wojnę, czego wyrazem są powtarzające się akty sabotażu na kolei.