• Szef administracji obwodu sumskiego: na granicy z Rosją powinien stanąć mur obronny
  • Zełenski wzywa do jeszcze ostrzejszych sankcji wobec Rosji
  • Borodzianka to kolejny dowód na rosyjskie zbrodnie przeciwko ludzkości
  • Ciężkie walki we wschodniej i południowej Ukrainie

Szef administracji obwodu sumskiego: Na granicy z Rosją powinien stanąć mur obronny

"Dopóki nie zbudujemy muru, który powinien być prawdziwą fortyfikacją, wzdłuż całej granicy Ukrainy z Mordorem, nigdy nie będziemy czuli się bezpieczni, zwłaszcza w rejonach przygranicznych. Podobnie jak kraj jako całość" – powiedział szef administracji obwodu sumskiego na Ukrainie Dmytro Żywycki, cytowany przez agencję Ukrinform. Jego zdaniem na granicy Ukrainy z Rosją powinna stanąć pięciometrowej wysokości ściana – "zarówno wysoka, jak i gruba". Żywycki podkreślił także, iż konieczne jest zbudowanie linii obrony, którą powinny stanowić umocnienia stacjonarne i twierdze. "Cała linia graniczna z Rosją musi być chroniona nie tylko murem, zawsze musi być tam nasze wojsko" – powiedział Żywycki.

Zełenski wzywa do jeszcze ostrzejszych sankcji wobec Rosji

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w środę wieczorem w wideo na Facebooku, że nowe sankcje wobec Rosji nie wystarczą, by Moskwa zaczęła poważnie myśleć o pokoju z Ukrainą. "Jeśli nie będzie naprawdę bolesnego pakietu sankcji wobec Rosji i realnych dostaw broni, o które prosiliśmy wielokrotnie, Rosja uzna to za przyzwolenie na to, aby pójść dalej. Uzna to za przyzwolenie na rozpoczęcie nowej krwawej ofensywy w Donbasie" - powiedział Zełenski.

"Kraje zachodnie ogłosiły nowy pakiet sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Blokowane są nowe inwestycje w Rosji, nakładane są restrykcje wobec kilku systemowych banków w Rosji, dodano sankcje personalne i inne środki. Ten pakiet wygląda spektakularnie. Ale to nie wystarczy" - mówił Zełenski. Jego zdaniem nowe sankcje trudno uznać za współmierne do zła, które świat widział w Buczy. "Do zła, które trwa w Mariupolu, ostrzału Charkowa, rosyjskiej próby rozpoczęcia nowej krwawej ofensywy w Donbasie..." - podkreślał ukraiński prezydent.

Zapowiedział, że będzie nadal nalegać na całkowitą blokadę rosyjskiego systemu bankowego w międzynarodowym systemie finansowym. Ma zamiar również nadal nalegać na taki czy inny format odrzucenia rosyjskiej ropy przez demokratyczny świat.

"Eksport ropy to jeden z fundamentów rosyjskiej agresji. Jeden z powodów, dla których rosyjskie władze mogą sobie pozwolić na niepoważne traktowanie rozmów o zakończeniu wojny i wyzwoleniu ukraińskiego terytorium" - mówił Zełenski.

Borodzianka to kolejny dowód na rosyjskie zbrodnie przeciwko ludzkości

Miasteczko Borodzianka jest jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości w obwodzie kijowskim - poinformował w środę minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denys Monastyrski. "To kolejny dowód na rosyjskie zbrodnie przeciwko ludzkości" - oświadczył. "Obecnie miasto Borodzianka jest jednym z najbardziej zniszczonych miast w obwodzie kijowskim. Miejscowi opowiadają, jak samoloty przylatywały w pierwszych dniach wojny i wystrzeliwały rakiety w ich domy z niskich wysokości" – powiedział Monastyrski.

Podkreślił też, że ratownicy pogotowia ratunkowego potrzebowali tygodnia na rozbiórkę tylko jednego zniszczonego wieżowca. Rozbiórkę gruzu rozpoczęli miesiąc temu, ale Rosjanie ostrzeliwali ich i sprzęt ratowniczy. "Ratownicy wrócili następnego dnia i wznowili odkopywanie. I udało się uratować tych ludzi, którzy byli pod tymi blokadami… Jednak ratownicy zostali ponownie ostrzelani i potem nie mieli dostępu do tego miejsca. Rozumiemy, że nie ma już tam żywych ludzi" - mówił minister.

Według niego Borodzianka jest kolejnym przykładem na rosyjskie zbrodnie przeciwko ludzkości, bowiem nie ma tam obiektów wojskowych – tylko budynki mieszkalne i przedszkole.

Ciężkie walki we wschodniej i południowej Ukrainie

Siły Zbrojne Ukrainy miały wyprzeć nieprzyjaciela z trzech miejscowości w obwodzie chersońskim przy granicy z obwodem dniepropetrowskim, a także zestrzelić osiem rakiet skrzydlatych.

Lokalne administracje wojskowo-cywilne informują, że na wschodniej i południowej Ukrainie toczą się ciężkie walki, a agresor zwiększył intensywność uderzeń rakietowo-powietrznych na obiekty infrastruktury krytycznej. Trwa blokada, ostrzał i bombardowania Charkowa (nocą 6 kwietnia odnotowano 27 uderzeń, głównie na cele cywilne). Trwają starcia na pograniczu obwodów charkowskiego i donieckiego, gdzie obrońcy mieli odeprzeć jeden atak, oraz w rejonie Siewierodoniecka. Trzy ofiary śmiertelne rosyjskiego ostrzału w Bałaklii w obwodzie charkowskim.

Ogółem w Donbasie miało zostać odpartych dziewięć rosyjskich ataków. Miejscowości, w których znajdują się pozycje ukraińskie, są nieprzerwanie ostrzeliwane i bombardowane. Na terenach walk doszło do katastrofy humanitarnej, gdyż nie ma możliwości ewakuacji pozostałych mieszkańców ani dostarczenia im pomocy.

Z danych docierających z obwodu mikołajowskiego wynika, że siły agresora częściowo opuściły zajmowane tam wcześniej (prawdopodobnie w tym samym okresie, w którym wycofywały się z północnych obwodów Ukrainy) pozycje i skupiają się na ostrzale i bombardowaniach z obwodu chersońskiego. Równocześnie w dalszym ciągu toczą się walki na pograniczu obwodów chersońskiego i dniepropetrowskiego. Sytuacja na linii styczności wojsk w północno-wschodniej części obwodu zaporoskiego względnie się uspokoiła. W rejonie Odessy najeźdźca ma prowadzić rozpoznanie powietrzne.

Wycofanie wojsk rosyjskich z północnych obwodów spowodowało reakcję białoruskiego resortu obrony. W pobliżu granicy Białorusini rozmieścili jednostki piechoty zmechanizowanej, powietrzno-desantowe, artylerii i bezpilotowce. Objęły one ochroną obiekty infrastruktury krytycznej – m.in. linie kolejowe, mosty i wiadukty. W ich pobliżu powstały stanowiska ogniowe dla piechoty i artylerii. Zadania realizowane są we współpracy z jednostkami służby granicznej i organami terenowymi MSW.

Władze miejskie w Mariupolu poinformowały, że w częściowo okupowanym mieście zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria. Przypomniano, że tydzień temu ostrożne szacunki mówiły o 5 tys. zgonów, ale – jeśli wziąć pod uwagę wielkość miasta i czas trwania blokady – ofiarami mogły paść dziesiątki tysięcy mieszkańców. Do niszczenia ciał zmarłych najeźdźcy utworzyli specjalne brygady, obsadzone przez miejscowych kolaborantów i członków oddziałów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Pracę tych grup koordynuje współpracujący z Rosjanami samozwańczy mer Konstantin Iwaszczenko.

Burmistrz Charkowa Ihor Terechow zaapelował do obywateli, aby nie wpadali w panikę z powodu informacji o zbliżającym się ataku agresora. Podkreślił, że zwiększono zdolności obronne miasta, a jego szturm przyniesie siłom wroga poważne straty. Ostrzegł, że Rosjanie w ramach operacji psychologicznej będą próbowali wywoływać popłoch wśród mieszkańców.

Sytuacja na południowo-wschodnim kierunku obrony armii ukraińskiej wskazuje, że skwapliwie korzysta ona z wycofania przeciwnika w obwodzie mikołajowskim i wchodzi z nim w kontakt ogniowy - oceniają Andrzej Wilk, Piotr Żochowski i Sławomir Matuszak z OSW. Kwestią otwartą ich zdaniem pozostaje brak zainteresowania oficjalnego przekazu ukraińskiego przynajmniej częściowym odblokowaniem Mikołajowa i postępem własnych wojsk na kierunku Chersonia, zwłaszcza w zestawieniu z drobiazgowym traktowaniem najmniejszych przejawów powodzenia na innych kierunkach.

Działania Rosjan na zajętych terytoriach przybierają formę narastającej pacyfikacji. Ma ona na celu zidentyfikowanie i aresztowanie osób aktywnie wspierających ukraińskie władze i armię. Przypadki kolaboracji z okupantem nadal nie mają charakteru masowego i w większości stanowią efekt presji i poczucia zagrożenia życia. Najeźdźcy wciąż nie są w stanie zorganizować sprawnych struktur lokalnych i w miarę możliwości wywożą miejscową ludność do Rosji. Uznają bowiem, że jej pozostawienie w miejscu zamieszkania będzie rodziło trudności w kontrolowaniu okupowanego terytorium.

5 kwietnia rząd Ukrainy potwierdził prawo do używania przez członków ochotniczych formacji wspólnot terytorialnych broni artyleryjskiej, kierowanych i niekierowanych pocisków rakietowych, granatników, miotaczy ognia, min i granatów, co zdaniem ekspertów OSW świadczy o tym, że armia ukraińska dysponuje dużymi rezerwami lekkiego uzbrojenia.(PAP)