Władze apelują do mieszkańców trzech obwodów, by ewakuowali się w bezpieczniejsze części Ukrainy.

Ukraina szykuje się do bitwy, która może rozstrzygnąć o losach wojny obronnej z Rosją. Najeźdźcy ściągają siły, by otoczyć obrońców w Zagłębiu Donieckim, zamykając kleszcze z dwóch stron – od strony Iziumu i Wołnowachy. Niewykluczona jest też próba opanowania Charkowa. Władze spodziewają się, że atak nastąpi w ciągu najbliższych dni. Mieszkańcy kontrolowanych przez Ukrainę części obwodów: charkowskiego, donieckiego i ługańskiego są namawiani do ewakuacji. Może to wywołać kolejną, choć mniejszą niż poprzednia, falę uchodźców, z których część może przyjechać do Polski.
– Stale obserwujemy transporty nowych sił, sprzętu i ludzi. Sądzę, że planują dokończenie dowożenia rezerw i w ciągu trzech, czterech dni spróbują przejść do ataku – powiedział wczoraj Serhij Hajdaj, szef administracji w obwodzie ługańskim. Hajdaj dodał, że z największych miast obwodu – Lisiczańska i Siewierodoniecka – wyjechała większa część ludności, ale wciąż pozostaje w nich po 20–30 tys. mieszkańców. Lokalne władze namawiają ich do wyjazdu. – Kierownicy wojskowych administracji Charkowszczyzny, Ługańszczyzny i Doniecczyzny proszą ludność, by opuściła granice obwodów, i robią wszystko, by ewakuacja przebiegła w sposób zorganizowany. Trzeba to zrobić teraz, bo potem ludzie znajdą się między ogniem a ryzykiem śmierci – zaapelowała wicepremier Iryna Wereszczuk. Ukrzaliznycia codziennie podstawia specjalne, bezpłatne pociągi ewakuacyjne. Mer Charkowa Ihor Terechow dodał, że drugie co do wielkości miasto kraju jest gotowe do obrony, i poprosił mieszkańców o niepanikowanie.
Rosjanie w minionych dniach opanowali znaczną część miasta Rubiżne, położonego na wjeździe do Siewierodoniecka. Pomógł im w tym mer Serhij Chortiw, który przekazywał okupantom informacje o miejscach dyslokacji obrońców i miał przygotować listy proskrypcyjne aktywnych społecznie mieszkańców. – Nie dość, że mer przeszedł na stronę okupantów, to jeszcze aktywnie z nimi współpracuje w ramach ujawniania ukraińskich aktywistów. Stuprocentowy zdrajca – komentował Hajdaj. Chortiw jest jednym z czterech lokalnych włodarzy Ługańszczyzny, którzy po 24 lutego poszli na współpracę z Rosjanami. Tymczasem w Mariupolu, od miesiąca otoczonym przez okupanta, Rosjanie mieli uruchomić mobilne krematoria, by w ten sposób ukryć ślady skali zbrodni, które według władz mogą być znacznie większe niż znane z Borodzianki czy Buczy. „Tydzień temu ostrożne szacunki mówiły o 5 tys. poległych. Ale ze względu na rozmiary miasta, katastrofalne zniszczenia, długotrwałość blokady i zdecydowany opór ofiarami okupantów mogły paść dziesiątki tysięcy mariupolskich cywilów” – napisała rada miasta na Telegramie.
Mariupol jest ostatnim dużym miastem w lądowym korytarzu, łączącym Krym z Donbasem, którego opanowanie pozwoliłoby Rosjanom ogłosić polityczny sukces i utworzyć na tym terenie projektowane parapaństwo, znane jako Noworosja. W połączeniu z wyparciem ukraińskich obrońców z Donbasu dałoby to Władimirowi Putinowi możliwość świętowania triumfu podczas tradycyjnej parady 9 maja. Zdaniem brytyjskiego wywiadu taki właśnie jest cel minimum Kremla, który pozwoliłby prowadzić rokowania pokojowe z Ukrainą z pozycji siły. Kijów liczy jednak, że dzięki kolejnym dostawom zachodniej broni, motywacji obrońców i niskiej jakości rosyjskiej armii zdoła wygrać bitwę o Donbas. Na razie wojska ukraińskie podejmują ograniczone próby kontrataków na graniczącej z Krymem Chersońszczyznie i ściągają własne rezerwy na wschód.
Pauza operacyjna i pewne przyzwyczajenie do stanu wojny sprawiają, że do Kijowa wróciły spory polityczne. Opozycja protestuje przeciwko wstrzymaniu cyfrowego nadawania trzech kanałów telewizyjnych. Espreso, 5 Kanał i Priamyj są uznawane za stacje sprzyjające liderowi prozachodniej opozycji Petrowi Poroszence. I choć także tam krytyka władz jest mocno stonowana, ludzie Wołodymyra Zełenskiego obawiają się trudnych pytań w obliczu możliwych ustępstw wobec Rosji. Oficjalnie kanały zostały usunięte z multipleksów za to, że nie zdecydowały się na transmisję wspólnych informacji produkowanych przez większość telewizji. „Nadawanie Espreso, 5 Kanału i Priamego powinno zostać natychmiast przywrócone. Nie oglądam tych kanałów, ale to nie ma znaczenia. Stawką jest m.in. nasz ruch do UE. Różnych wariantów Rosji do Unii Europejskiej nie biorą. Jeśli nie wierzycie, zapytajcie Turcję” – napisał Serhij Sydorenko, redaktor naczelny „Jewropejskiej prawdy”. ©℗