ikona lupy />
Tamiła Taszewa, zastępczyni przedstawiciela prezydenta Ukrainy w Autonomicznej Republice Krymu / Materiały prasowe
Prezydent Wołodymyr Zełenski w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami wspomniał o „kompromisowych terytoriach”, co odczytano jako gotowość do jakiejś formy uznania utraty Krymu i Donbasu. Pani mówiła wcześniej, że żadne kompromisy graniczne nie wchodzą w grę. Jak tę sprzeczność wytłumaczyć?
Bardzo uważnie słuchałam wywiadu z prezydentem Zełenskim. Prezydent przyznał, że trwają rozmowy o okupowanych terytoriach Krymu i Donbasu tak z międzynarodowymi partnerami, jak i z Rosją. Regularnie jednak podkreśla, że rozmawiamy o integralności terytorialnej państwa. Zwrot „terytoria kompromisowe” pojawił się w kontekście wyjścia Rosjan z obszarów zajętych po 24 lutego, a o reszcie trzeba rozmawiać, bo nie możemy napaść na Krym, żeby go wyzwolić. Dla mnie to oznacza, że najpierw trzeba doprowadzić do wycofania się Rosjan na linię z 24 lutego, a dopiero potem rozmawiać o reszcie. Ale prezydent mówił też, że integralność terytorialna Ukrainy nie podlega negocjacjom. Platforma Krymska powstała w 2021 r. w celu doprowadzenia do dezokupacji Krymu w drodze dyplomatycznej. Najpierw zakończmy działania zbrojne, niech Rosja wycofa się z nowo zajętych terytoriów, a potem w drodze polityczno-dyplomatycznej chcemy wyzwolić pozostałe nasze terytoria. Żadnej zdrady w słowach prezydenta nie było.
W jaki sposób wojna wpłynęła na sytuację na półwyspie?
Z Krymu są wystrzeliwane rakiety w stronę ukraińskich miast. Cywilna infrastruktura też jest wykorzystywana do celów wojskowych. Część szpitali zamieniono na wojskowe, szkoły na północy Krymu oddano na potrzeby armii, a dzieciom przedłużono naukę zdalną. Wczoraj otrzymaliśmy dokument, w którym zobowiązano szkoły do przeprowadzenia lekcji wychowania patriotycznego o tzw. nowych bohaterach.
Ostrej fazy wojny o Donbas z lat 2014-2015?
Nie, chodzi o obecną fazę agresji. Do tego w poniedziałek apele dla uczniów. Organizowanie tego typu wydarzeń wskazuje, że mieszkańcy niekoniecznie popierają wojnę. Czują inflację i wiążą ją z inwazją. Mamy dokumenty z administracji Sewastopola z wezwaniem do sztucznego powstrzymywania wzrostów cen na konkretne towary.
Ile osób zostało ewakuowanych albo przesiedlonych na Krym?
Na Krym trafiają przede wszystkim mieszkańcy Mariupola, Berdiańska i okupowanych terenów obwodu chersońskiego. Niektórzy jadą z własnej woli, bo tam jest po prostu najbliżej, a wyjazd na kontrolowane tereny Ukrainy bywa niemożliwy. Ale wjeżdżający na Krym muszą się liczyć z 10-, 12-godz. kolejkami wynikającymi ze skrupulatnej kontroli. Ludziom zabierane są ukraińskie paszporty, a w zamian otrzymują nielegalne rosyjskie dokumenty tymczasowe. Widzieliśmy decyzje mówiące o limitach przyjęć w poszczególnych regionach Rosji. Kwota dla Krymu została już osiągnięta, więc uchodźcy będą wysyłani dalej, niekiedy nawet na Syberię.
Chciałbym zapytać o niepotwierdzone informacje o tym, jakoby rosyjscy koloniści, którzy przybyli na Krym po 2014 r., masowo sprzedawali mieszkania na półwyspie. To prawda?
Mapa, która pojawiła się w internecie, nie do końca odpowiada prawdzie, bo nie była aktualizowana. Badaliśmy tę sprawę. Podaż mieszkań na półwyspie faktycznie wzrosła. Mamy informacje, że funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa próbują wyjechać z rodzinami do Rosji. Wystawiają mieszkania na sprzedaż, ale nie poprzez publiczne serwisy, więc na tej mapie ich nie ma. Choć trudno mówić o konkretnych liczbach.
Ilu mieszkańców Krymu powołano do armii?
Od 2014 r. powołano ponad 30 tys. mieszkańców Krymu. To złamanie prawa międzynarodowego, bo nie wolno powoływać do sił okupacyjnych. Zbieramy wszystkie te dane, śledztwa trwają, informacje przekazujemy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Mamy dane o intensywnej mobilizacji naszych obywateli. Zgodnie z rosyjskim prawem nie wolno wysyłać na wojnę poborowych.
Ale wysyłają.
Tak, nawet władze to przyznały. Ale ten zakaz jest obchodzony, bo zmuszają tych młodych chłopców do szybkiego podpisywania kontraktów. Niektórzy mieszkańcy Krymu starają się uciec przed poborem, najczęściej przez Rosję do krajów bałtyckich, Turcji albo Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jeśli tylko ich na to stać. Przygotowaliśmy w urzędzie instrukcję, jak uniknąć poboru. Rozpowszechniamy ją na Krymie.
Czy po rozpoczęciu inwazji Rosjanie poszerzyli represje na okupowanym od 2014 r. Krymie?
Poziom represji pozostał praktycznie niezmienny, oczywiście z wyjątkiem spraw dotyczących protestów przeciwko wojnie. Trwają procesy polityczne Tatarów Krymskich. Nowe dotyczą głównie antywojennych manifestacji. Wiemy o co najmniej 10-12 takich sprawach. Ci ludzie dostają kary aresztów albo grzywien. Krymskotatarski działacz Zajir Smedlajew odsiedział dwie doby. Starszą panią Ołenę Hukową skazano na 30 tys. rubli (1230 zł - red.). To co prawda komunistka, ale w sądzie otwarcie opowiadała, dlaczego nie mają prawa jej karać, bo Rosja nie prowadzi operacji specjalnej, tylko wojnę. Chodzi o niewielkie liczebnie protesty, ale trzeba zrozumieć, w jakich warunkach od ośmiu lat żyje się na Krymie. ©℗
Rozmawiał we Lwowie Michał Potocki