Jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną ukraińską, dzięki czemu wiemy, jakie są aktualne potrzeby i priorytety i możemy przygotować bardzo konkretne towary do wysyłki do Ukrainy - mówi Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych

Jak obecnie działa Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych?
Polska zgodnie z ustaleniami sojuszników została hubem dla całej pomocy humanitarnej kierowanej do Ukrainy. Oznacza to, że pomoc do nas dociera ze wszystkich zakątków globu. Dosłownie. Do tej pory przyleciało do nas 96 samolotów z 18 krajów z całego świata. Samoloty z pomocą lądują na różnych lotniskach, m.in. w Rzeszowie, we Wrocławiu, w Warszawie i w Lublinie. Często są to samoloty, które mają zabrać uchodźców ze swoich krajów i przy okazji wypakowują ładunek pomocy humanitarnej. W cały proces są zaangażowane m.in. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, KPRM, Ministerstwo Obrony Narodowej i właśnie RARS, która odpowiada za logistykę. Bardzo sprawnie współpracujemy, jak palce jednej dłoni. Jak pięść.
Obsługujecie też transporty paliwa?
To jest niezwykle ważne, żeby pomoc docierała w sposób bezproblemowy do wszystkich potrzebujących. Rosjanie na samym początku zaatakowali ukraińską infrastrukturę krytyczną, w tym składy paliwa, próbując sparaliżować m.in. transport na Ukrainie. W porozumieniu i wsparciu wspólnoty międzynarodowej przekazujemy stronie ukraińskiej paliwo. Nasza pomoc Ukrainie jest bardzo szeroka, jej celem jest wsparcie funkcjonowania państwa ukraińskiego oraz zabezpieczenie obywateli w tym niezwykle dla nich trudnym czasie.
Jak ta logistyka pomocy humanitarnej wygląda w praktyce?
Różne kraje awizują to, co mogą przekazać, w polskim MSZ lub bezpośrednio u nas. To jest m.in. żywność, leki, ubrania itd. Po otrzymaniu takiej informacji kierujemy samolot na odpowiednie lotnisko, gdzie odbieramy te towary i przepakowujemy. Loty są kierowane na różne lotniska, by nie dochodziło do przestojów z przeładunkiem i korków. Z lotnisk pomoc przewozimy do naszych centrów logistycznych, gdzie jest ona sortowana i przygotowywana do wysyłki. Jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną ukraińską, dzięki czemu wiemy, jakie są aktualne potrzeby i priorytety i możemy przygotować bardzo konkretne towary do wysyłki do Ukrainy. Na pierwszym etapie pomocy udostępnialiśmy głównie żywność i sprzęt kwaterunkowy. Obecnie wysyłamy przede wszystkim leki, sprzęt i środki medyczne. Jest to głównie wsparcie ratujące życie – leki przeciwbólowe, leki przeciwwstrząsowe, produkty krwiopochodne, antybiotyki. Do tego wyposażenie szpitalne.
Zdarza się, że aby zaspokoić pilne potrzeby ukraińskich ofiar napaści rosyjskiej, przekazujemy zasoby z naszych rezerw. Głównie jednak koncentrujemy się na sprawnej logistyce tego, co przychodzi do nas z zagranicy. Ale nasze zapasy wciąż pozostają duże i są do dyspozycji.
W naszym centrum logistycznym pod Lublinem paczki przygotowywane w innych składnicach są szykowane do wysyłki do Ukrainy i załadowane na ciężarówki. Konwoje tworzą ukraińskie ciężarówki z ukraińskimi kierowcami, które u nas jadą w asyście polskiej policji, a już za granicą ukraińskiej. Polskie auta tam nie wjeżdżają. Codziennie wysyłamy ponad 100 ciężarówek. Za granicą to Ukraińcy dbają o logistykę – niestety, nie wszędzie da się dotrzeć z powodu wojny. I od strony logistycznej to jest główny problem.
Korzystacie z pociągów?
Wykorzystujemy każdy drożny kanał, by transportować sprzęt do Ukrainy. Ale większość pomocy jest przewożona ciężarówkami. Przeszkodą tutaj jest również inna szerokość torów w naszych krajach. Uruchomiliśmy specjalny pociąg szerokotorowy, który kursuje, opierając się na infrastrukturze PKP LHS. Wykorzystujemy również regularne połączenia do Kijowa, Lwowa czy Mościsk, aby również tam była dostarczana pomoc humanitarna.
Jak w pomoc może się zaangażować zwykły obywatel?
Wojewodowie utworzyli punkty przyjmowania pomocy dla ofiar napaści Rosji, tam można przynosić potrzebne rzeczy. Dary są tam przygotowywane, sortowane i paletowane. Z tych punktów są przewożone do naszych magazynów, a później do Ukrainy. Ale zamiast kupować żywność na poziomie lokalnym, być może lepiej wpłacić pieniądze na rzecz organizacji pozarządowych czy na konta rządowe. My te pieniądze przeznaczamy na zabezpieczenie najpilniejszych potrzeb ukraińskich, zgodnie z ich wytycznymi. Warto także przede wszystkim zająć się obywatelami ukraińskimi, którzy uciekają przed wojną do Polski. Oni nie mają tutaj często niczego i potrzebują naszego wsparcia. Trzeba być przygotowanym na kolejne fale uchodźców, które z pewnością się pojawią wraz z przedłużeniem agresji rosyjskiej.
A to nie jest tak, że te dary utykają w waszych składnicach?
Akcja trwa na okrągło. Nasze magazyny są właściwie puste, bo cała pomoc medyczna i żywnościowa od razu wyjeżdża do Ukrainy. Ten system działa sprawnie, choć sytuacja jest bardzo trudna. W czasie COVID-19 wdrożyliśmy zupełnie nowe procesy i procedury, usprawniliśmy funkcjonowanie agencji. Rewolucja, której wtedy dokonaliśmy w RARS, teraz przynosi owoce. Mamy strukturę, narzędzia i ludzi do obsługi logistyki, a ta operacja jest znacznie większa niż w czasie pandemii. Doskonale układa się też współpraca ze stroną ukraińską, którą staramy się wspierać w każdy możliwy sposób.