Nie mogą nas zmylić potencjalnie pojednawcze gesty; Rosja nie zrezygnuje tak łatwo ze swojego strategicznego celu, jakim jest podporządkowanie sobie Ukrainy - powiedział PAP.PL były dowódca jednostki specjalnej GROM gen. dyw. rezerwy Roman Polko.

Polko ocenił, że twarde i jednomyślna stanowisko Zachodu powstrzymały - przynajmniej na razie - pełnowymiarową inwazję Rosji na Ukrainę.

"Po raz pierwszy od 2008 r. w relacjach z Rosją, to Zachód zaczął dyktować warunki, stawiając prezydenta Rosji Władimira Putina w pozycji reagującego. Nie byłoby to możliwe bez integracji wewnątrz NATO i UE, które zaczęły mówić jednym, mocnym głosem. Putin zobaczył, że tym razem nie pójdzie mu tak łatwo jak w 2014 r. (kiedy Rosja zaanektowała Krym-PAP), że Zachód trzyma się razem i to jest klucz do sukcesu" - podkreślił.

"Demaskując plany Putina, informując o możliwych prowokacjach i działaniach dezinformacyjnych Rosjan, USA doprowadziły do tego, że wariant pełnowymiarowej agresji został powstrzymany, przynajmniej czasowo" - dodał Polko. Przypomniał wypowiedź prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, który powiedział we wtorek, że USA "całą swoją siłą" będą bronić "każdego cala terytorium NATO".

W ocenie gen. Polki najgorszym scenariuszem przyszłych wydarzeń byłoby "zmiękczenie" stanowiska Zachodu. "Putin będzie teraz próbował coś dla siebie ugrać, rozbić tę jedność. Kluczowe jest, by nie dać się mu rozgrywać, by nie ustąpić, czy to w kwestiach gospodarczych, uruchomienia Nord Stream 2, czy w innych obszarach" - powiedział Polko. "Nie mogą nas mylić potencjalne pojednawcze gesty: Rosja nie zrezygnuje tak łatwo ze swojego strategicznego celu, jakim jest podporządkowanie sobie Ukrainy" - podkreślił.

Według niego, postawa Węgier i Niemiec, które z przywódcą Rosji mają przyjazne relacje, jest niebezpieczna. "Jeśli nastąpi powrót do ustępstw, Putin bardzo szybko znajdzie sposobność, by znów po kawałku zjadać Ukrainę" - przestrzegł Polko.

Zaznaczył, że z ukraińskiej granicy napływają sprzeczne informacje. Jedne mówią, że nie ma oznak deeskalacji, inne, że Rosja wycofuje część oddziałów. Jak powiedział Polko, nawet jeśli Rosjanie się wycofują, to jest pytanie, na jak długo. "Manewry wojskowe Putin przeprowadza co roku, może dzisiaj wycofać wojska, by za kilka miesięcy je tam wysłać ponownie, gdy okoliczności będą mu bardziej sprzyjały" - przekonywał.

Polko podkreślił, że manewr wycofania często jest używany do wprowadzenia w błąd przeciwnika: jego demobilizacji i przez to uzyskania efektu zaskoczenia.

Według niego, Zachód nie powinien zadowalać się "jedną wygraną bitwą - chwilowym powstrzymaniem Putina", tylko powinien "pójść za ciosem" i wprowadzić rozwiązania zabezpieczające Ukrainę na dłużej. Jak mówił, dobrym rozwiązaniem byłoby silniejsze stowarzyszenie NATO z Ukrainą, być może jak najszybsze przyjęcie jej do Sojuszu, by pozostawiona sama sobie "nie dryfowała w kierunku Rosji".

"Ukraina ma strategiczne położenie geograficzne nie tylko z punktu widzenia Polski, ale i całego NATO. Bylibyśmy głupi, gdybyśmy pozwolili położyć na niej rękę Putinowi" - podkreślił Polko.

"Niepodległa, suwerenna Ukraina jest gwarantem naszego bezpieczeństwa. Jeśli stanie się łupem Putina, to, co się dzieje na granicy białoruskiej, będziemy musieli pomnożyć razy 10" - ocenił Polko.

Od tygodni rosyjskie wojska koncentrują się przy granicy z Ukrainą. W ostatnim czasie państwa zachodnie czyniły intensywne zabiegi dyplomatyczne, aby powstrzymać rosyjską inwazję. Moskwa zaprzecza, jakoby miało dojść do ataku, domaga się jednak od USA i NATO gwarancji o nierozszerzaniu Sojuszu o Ukrainę oraz wycofaniu jego infrastruktury "od granic Rosji". Jako możliwą datę inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę wskazywano środę, 16 lutego. Do ataku wojskowego nie doszło, jednak - jak wynika z informacji państw NATO - Rosja nadal rozbudowuje swój potencjał wojskowy na granicach z Ukrainą, co przeczy jej twierdzeniom o wycofywaniu wojsk z tego rejonu. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch oświadczył w czwartek 17 lutego, że doniesienia z ostatnich godzin budzą niepokój, a prawdopodobieństwo ataku rosyjskiego na Ukrainę jest większe niż wczoraj.(PAP)

Autorka: Joanna Stanisławska