Pakiet sankcji wobec Rosji w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę jest już gotowy – zapewnił wczoraj szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. To sprawdzian na jedność Unii Europejskiej.

Obowiązujące unijne sankcje na Rosję mają związek z aneksją Krymu w 2014 r. i od tego czasu są stale rozszerzane i przedłużane. Obecnie są nimi objęte 193 osoby i 48 podmiotów po tym, jak zaakceptowane zostały wczoraj sankcje na pięciu rosyjskich oficjeli w związku ze zorganizowaniem nielegalnych wyborów do Dumy Państwowej na Krymie w ubiegłym roku. Nałożone już kary oznaczają zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu do Unii za działania podważające niezależność Ukrainy. Ponadto Krym i Sewastopol są objęte unijnym zakazem importu oraz dodatkowymi restrykcjami handlowo-inwestycyjnymi. Do tej pory sankcjom nie sprzeciwiały się żadne państwa UE, choć na otwartą krytykę wielokrotnie pozwalał sobie premier Węgier Viktor Orbán.
Zakres kar na Moskwę ma się zmienić wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell po wczorajszym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich poinformował, że UE ma przygotowany pakiet sankcji, który zawiera różne elementy na różnych poziomach, w zależności od tego, jak zachowa się Rosja. Borrell zapewnił, że Unia zareaguje jako „silny, zjednoczony front”. – Jeśli dojdzie do aneksji, będą sankcje, a jeśli będzie uznanie przez Rosję niepodległości tzw. republik, to położę sankcje na stole, a zdecydują o nich ministrowie – mówił wczoraj szef unijnej dyplomacji, jeszcze przed wieczornym orędziem Putina, w którym prezydent Rosji uznał niepodległość Doniecka i Ługańska (więcej na s. A2).
O tym, że treść sankcji na Rosję w razie inwazji na Ukrainę została uzgodniona, mówił wczoraj również szef polskiego MSZ Zbigniew Rau. Także on nie zdradził, jakie podmioty i osoby zostałyby nimi objęte.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w weekend zagroziła, że w razie inwazji na Ukrainę Rosja zostałaby „w zasadzie odcięta od międzynarodowych rynków finansowych”. Sankcje – według jej zapowiedzi – mogłyby zostać skierowane m.in. na rosyjski import towarów z UE oraz sektor energetyczny. Szefowa Komisji pytana w niedzielę wprost o ewentualne nałożenie ich na Gazprom odparła, że wszystkie propozycje są wciąż na stole.
W UE kluczowy w tym kontekście może być rosyjski Gazprom, który zaspokaja ok. 40 proc. europejskiego zapotrzebowania na gaz. W piątek premier Włoch Mario Draghi ocenił, że sankcje powinny koncentrować się „na wąskich sektorach bez uwzględniania energii”. We Włoszech import rosyjski zapewnia 90 proc. całego zapotrzebowania na gaz. Jednocześnie jednak włoski rząd – jak zapewnił jego szef – analizuje obecnie inne możliwości dostaw gazu na wypadek dalszej eskalacji konfliktu. Szefowa KE zapewniła, że Bruksela pomoże Włochom pozyskiwać surowiec z innych źródeł.
Na wypadek nałożenia sankcji na sektor energetyczny przygotowuje się także Moskwa, która zapowiedziała podwyższenie cen gazu, jeśli zostaną nałożone sankcje. Dodatkowym zabezpieczeniem dla Moskwy jest także sojusz z Chinami i podpisanie nowych umów na dostawy gazu, na mocy których Rosja wyeksportuje do Chin dodatkowe 10 mld m sześc. surowca rocznie w ciągu następnych 10 lat, co odpowiada ok. 5 proc. obecnego eksportu do Europy. Możliwości eksportu gazu do Azji przez Rosję są ograniczone infrastrukturalnie, większy potencjał Moskwa ma w eksporcie ropy – 2 mln baryłek dziennie jest dostarczanych na Stary Kontynent drogą morską (to ok. 25 proc. europejskiego importu), do Chin zaś trafia 1,5 mln baryłek dziennie, przy czym dostawy te zostaną zwiększone o 200 tys. baryłek na mocy niedawnej umowy podpisanej przez Pekin z koncernem Rosnieft.
Jeśli chodzi o zakupy surowców energetycznych przez Europę, to rosyjski import stanowi 46 proc. w paliwach stałych (głównie węglu), 26 proc. w ropie naftowej i 38 proc. w gazie. O tym, czym skutkują niemal opróżnione magazyny gazu, UE przekonała się jeszcze w drugiej połowie ubiegłego roku, a zapoczątkowany wówczas wzrost inflacji trwa dziś nieprzerwanie. W strefie euro inflacja osiągnęła w styczniu rekordowy poziom 5,1 proc., a i tak należy do jednych z niższych w całej UE. Jak zauważa agencja Moody’s, kolejne, nawet krótkie ograniczenie dostaw gazu, jeszcze bardziej zwiększyłoby presję inflacyjną. Efekty sankcji mogłyby zatem również zmusić Europejski Bank Centralny i inne banki centralne do zaostrzenia polityki monetarnej. Skutkiem tego mogłaby być chociażby – oczekiwana przez część ekonomistów – pierwsza od 11 lat podwyżka stóp procentowych przez EBC.