Rady Bezpieczeństwa Rosji z udziałem prezydenta Władimira Putina dyskutowała w poniedziałek nad uznaniem powołanych tam przez separatystów tzw. republik ludowych. Putin zapowiedział, że decyzja zapadnie jeszcze dziś.

Szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandr Bortnikow powiedział, że sytuacja na terenie dwóch tzw. republik ludowych w Donbasie pogarsza się i stanowi zagrożenie dla życia mieszkańców.

"Nadszedł czas, by uznać niepodległość Donbasu; Rosja powinna pójść na ten krok" - przekonywała szefowa Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) Walentina Matwijenko.

Za niepodległością separatystycznych republik opowiedział się też były premier Rosji Dmitrij Miedwiediew.

"Jeśli sytuacja wokół Donbasu będzie rozwijać się nadal tak, jak obecnie, jedynym wyjściem będzie uznanie niepodległości tych terytoriów" - powiedział. Przypomniał, że wielu mieszkańców Donbasu ma obywatelstwo Rosji.

Miedwiediew wyraził przekonanie, że po takiej decyzji presja na Rosję będzie ogromna, ale potem Zachód "zmęczy się" i sam poprosi Rosję o powrót do rozmów; według jego słów - tak jak to było w 2008 roku. Przypomniał, że jako prezydent Rosji w 2008 roku uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik na terenie Gruzji: Abchazji i Osetii Północnej.

"Rząd już wiele miesięcy prowadzi przygotowania do reakcji na uznanie obu "republik ludowych"" - mówił premier Rosji Michaił Miszustin. "Zrobimy wszystko, co możliwe, by zapewnić rozwój gospodarczy kraju".

Miszustin powiedział przy tym, że uważa za konieczne, by stanowisko Rosji przedstawić Stanom Zjednoczonym, a jeśli nie będzie postępu, uznać niepodległość "republik ludowych".

Również szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin powiedział, że popiera propozycję o uznaniu niepodległości Donbasu, choć wspomniał o "ostatniej szansie" w postaci rozmów ze Stanami Zjednoczonymi.

Posiedzenie zakończyło się bez podjęcia decyzji. Putin powiedział, że zapadnie ona jeszcze tego dnia.