Tworząca dotychczas rząd mniejszościowy Szkocka Partia Narodowa (SNP) zawarła w piątek umowę o współpracy ze Szkockimi Zielonymi. Obie partie zobowiązały się, że będą dążyć do przeprowadzenia referendum niepodległościowego w ciągu najbliższych pięciu lat.

Umowa oznacza, że SNP, która sprawuje władzę w Szkocji od 14 lat, po raz pierwszy nie będzie rządzić w pełni samodzielnie, oraz że pierwszy raz gdziekolwiek w Zjednoczonym Królestwie partia ekologiczna wejdzie do rządu.

Jak wyjaśniono, zawarte porozumienie nie jest pełnoprawną koalicją, bo Szkoccy Zieloni będą mogli na niektórych polach nie zgadzać się z polityką rządu. Ale jest czymś więcej niż wspieraniem rządu mniejszościowego, bo dwoje posłów Zielonych obejmie stanowiska wiceministrów w rządzie Nicoli Sturgeon, a dwoje liderów tej partii przynajmniej dwa razy w roku będzie brało udział w posiedzeniach gabinetu.

Sturgeon powiedziała, że celem porozumienia jest to, żeby "lepiej uprawiać politykę i lepiej rządzić, tak aby znaleźć rozwiązania problemów, z którymi boryka się dzisiejszy świat". "Nie zgadzamy się we wszystkim, ale wychodzimy z naszych stref komfortu, aby skupić się na tym, w czym się zgadzamy" - wyjaśniła.

W liczącym 51 stron porozumieniu napisano, że obie strony będą współpracować w celu doprowadzenia do nowego referendum niepodległościowego po zakończeniu pandemii koronawirusa. "Odbyłoby się ono w obecnej kadencji parlamentarnej, w terminie, który zostanie określony przez szkocki parlament. Jeśli kryzys związany z Covid minie, naszym zamiarem jest, aby referendum odbyło się w pierwszej połowie pięcioletniej kadencji parlamentarnej" - napisano w dokumencie.

Na przeprowadzenie referendum zgodę musi jednak wyrazić rząd w Londynie, a brytyjski premier Boris Johnson tego odmawia, argumentując, że obecnie priorytetem dla kraju powinna być odbudowa po pandemii, zaś kwestia niepodległości została rozstrzygnięta w poprzednim głosowaniu w 2014 r.

Zawarcie formalnego porozumienia między SNP a Szkockimi Zielonymi wzmocni jednak presję na rząd w Londynie, bo zwolennicy niepodległości będą mogli wskazywać, że w szkockim parlamencie jest wyraźna i stabilna większość opowiadająca się za oderwaniem Szkocji od Zjednoczonego Królestwa.

W przeprowadzonych na początku maja wyborach do szkockiego parlamentu SNP uzyskała 64 mandaty, czyli o jeden mniej niż wynosi bezwzględna większość - której w poprzedniej kadencji również nie miała - zaś Szkoccy Zieloni zajęli czwarte miejsce zdobywając 8 mandatów.

O ile jednak zwolennicy niepodległości mają przewagę w szkockim parlamencie, to sondaże pokazują, że większość Szkotów jest obecnie przeciwna secesji. Spośród kilkunastu sondaży, które odbyły się w ostatnich czterech miesiącach, tylko w jednym wygrali zwolennicy niepodległości. Różnice w badaniach są jednak na tyle niewielkie, że w przypadku ewentualnego referendum jego wynik byłby trudny do przewidzenia.