Ruszyły ćwiczenia Sea Breeze 2021. Polacy biorą w nich symboliczny udział.

‒ To ćwiczenie było planowane od dłuższego czasu, odbywa się cyklicznie od 1997 r. Wszystkie kraje mają prawo do korzystania z wód międzynarodowych, a ćwiczenie odbędzie się na wodach międzynarodowych bądź wodach terytorialnych Ukrainy – odpowiadał wczoraj Kyle Gantt, zastępca dowódcy 60 eskadry niszczycieli USA, na pytania dotyczące możliwych incydentów i komplikacji wywołanych przez Rosję. Kreml stara się, by ‒ jak to ujął swego czasu jeden z urzędników NATO ‒ „Morze Czarne stało się wewnętrznym jeziorem Rosji”. W ubiegłym tygodniu doszło do kolejnego zgrzytu na linii Moskwa–Londyn, gdy pojawiły się nieprawdziwe informacje dotyczące wymiany ognia między jednostkami tych krajów. Ten fake news prawdopodobnie powstał w Rosji. Dosyć ostry komunikat wydała też chargé d’affaires ambasady amerykańskiej Kristina Kvien. ‒ Ograniczając działalność morską na wodach ukraińskich, Rosja – po raz kolejny – próbuje podważyć suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, w tym przypadku na morzu. Odpowiedź Stanów Zjednoczonych będzie jak zawsze: trwanie przy Ukrainie i poparciu dla jej integralności terytorialnej i suwerenności – oświadczyła urzędniczka. Z kolei Moskwa dała do zrozumienia, że te ćwiczenia mogą się przyczynić właśnie do zwiększenia liczby incydentów, a jej statki powietrzne trenowały m.in. użycie pocisków supersonicznych typu kindżał z samolotów MiG-31.
Jak informuje NATO, w ćwiczeniach weźmie udział ponad 5 tys. żołnierzy z ponad 30 krajów – będą to nie tylko kraje członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, lecz także zaprzyjaźnione, jak np. Gruzja czy będąca obok USA organizatorem ćwiczeń Ukraina. W akcji będą 32 okręty, 40 statków powietrznych, ale także 18 jednostek do działań specjalnych i nurkowie. Polska wysłała ich sześcioosobową grupę. – Żołnierze podczas ćwiczenia będą występować jako eksperci od neutralizacji przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych – mówi DGP kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski, rzecznik prasowy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. W czasie tego ćwiczenia zadaniem nurków będzie m.in. usunięcie jednostki, która zatonęła w 2016 r. przy wejściu do portu w Odessie, i trenowanie odbudowywania instalacji portowych.
Skromny udział polskich żołnierzy w tym ćwiczeniu dosyć dobrze odzwierciedla stan, w jakim znalazła się nasza Marynarka Wojenna. Jeśli chodzi o okręty podwodne, to nie mamy już praktycznie żadnych zdolności bojowych. Na wodzie odebraliśmy ostatnio patrolowiec Gawron, ale ta jednostka choć nowa, także nie zwiększa w znaczny sposób naszych zdolności. Z kolei zakup dwóch używanych fregat z Australii został skutecznie zablokowany przez sojusz posłów ze Szczecina. Sytuację w MW, szczególnie na jednym z okrętów podwodnych ‒ ORP Orzeł sprawdza właśnie Najwyższa Izba Kontroli.
Powagę sytuacji zauważono także w Ministerstwie Obrony Narodowej. ‒ Nie mamy już czasu na odkładanie na później spraw Marynarki Wojennej. Realizacja programu „Miecznik” jest spójna z powstałą na zlecenie prezydenta Andrzeja Dudy Strategiczną Koncepcją Bezpieczeństwa Morskiego RP. Liczę na to, że przed końcem tego półrocza umowa zostanie podpisana – zapowiedział minister Mariusz Błaszczak pod koniec marca w „Polsce Zbrojnej”, wydawanej przez resort obrony. W tym wywiadzie wyjaśniał, że 15 marca zatwierdził wniosek w sprawie pozyskania na potrzeby Marynarki Wojennej okrętów o klasie fregata. Okręty mają być budowane przez Polską Grupę Zbrojeniową we współpracy z podmiotem zagranicznym, teraz trwa sprawdzanie ofert i jego wybór. Choć dziś jest ostatni dzień czerwca, czyli pierwszej połowy roku – podpisanej umowy nie ma.
‒ Ten termin od początku był bardzo trudny do zrealizowania. To jest duże wyzwanie, by porównać sześć skomplikowanych projektów od zagranicznych firm, szczególnie jeśli spojrzymy na zasoby ludzkie w Inspektoracie Uzbrojenia – wyjaśnia Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”. ‒ Gdyby to się udało, byłby to prawdziwy Blitzkrieg. Ale jeżeli prawdą jest, że minister obrony osobiście jest zainteresowany tym programem, to spodziewam się decyzji w ciągu kilku najbliższych tygodni – dodaje ekspert.
Być może będzie ona ogłoszona na początku września podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach.