Sprzedaż detaliczna w lipcu była o 4,8 proc. wyższa niż rok wcześniej – podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. Dane okazały się wyraźnie lepsze od oczekiwań rynkowych. Analitycy prognozowali wzrost w granicach 3,5 proc. Lipcowe statystyki z handlu potwierdzają, że to konsumpcja jest w tej chwili głównym motorem naszego wzrostu gospodarczego.
Konsumpcja na fali – sprzedaż detaliczna wyraźnie powyżej oczekiwań
„Średnia dynamika sprzedaży w 2025 r. jest jak dotąd taka sama, jak średnia z 2024 r., ale ma wszelkie podstawy do tego, by przyspieszyć. Konsumpcja prywatna pozostaje więc czarnym koniem 2025 r.” – skomentowali analitycy Banku Pekao. Sprzedaż w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku była realnie o 3,3 proc. wyższa niż rok wcześniej.
„Sprzedaż detaliczna solidnie przyspieszyła w lipcu, przebijając oczekiwania rynkowe. W ujęciu realnym dynamika zbliżona do 5 proc. jest jedną z najwyższych w tym roku i, biorąc pod uwagę fakt, że dane dotyczą pierwszego miesiąca III kw., zapowiada ona dobry okres dla handlu' – wskazała Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
„Poprawie uległa przede wszystkim sprzedaż dóbr trwałych, w supermarketach i sklepach odzieżowych. Mocniejsze lipcowe dane pokazują się po rozczarowujących statystykach z czerwca, co pokazuje, że faktyczny trend wzrostu sprzedaży detalicznej to 3–4 proc. w skali rocznej, a zatem wynik solidny, który wspiera prognozy, że w najbliższych kwartałach konsumpcja prywatna pozostanie ostoją wzrostu PKB” – dodali eksperci z Santander Bank Polska.
Meble, AGD i odzież liderami wzrostu – co kupowaliśmy najchętniej?
Największe wzrosty w lipcu odnotowano w sprzedaży mebli i sprzętu RTV-AGD. Tu wynik był realnie o 15,3 proc. lepszy niż rok wcześniej. Tylko nieznacznie gorzej wypadła sprzedaż w sklepach z odzieżą i obuwiem – sprzedaż okazała się o 14,7 proc. większa niż rok wcześniej. Spadki miały miejsce w sklepach z żywnością (wynik gorszy o 0,4 proc.) oraz w kategorii „pozostałe”, gdzie mieści się handel wielkopowierzchniowy (wynik gorszy o 5,5 proc.).
Wydatki konsumpcyjne mogą szybko rosnąć dzięki utrzymującej się korzystnej sytuacji na rynku pracy. Wprawdzie w lipcu nastąpił wzrost stopy bezrobocia rejestrowanego do 5,4 proc. (takie były szacunki resortu rodziny i pracy, dziś GUS poda oficjalne dane), a spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw przyśpieszył do 0,9 proc. w skali roku, ale należymy do krajów z najniższym poziomem bezrobocia w Unii Europejskiej. Dynamika płac przyhamowała w ubiegłym miesiącu do 7,6 proc., ale pozostaje powyżej wieloletniej średniej.
Konsumpcja jest również napędzana wzrostem zadłużenia gospodarstw domowych. Co prawda według poniedziałkowych danych Narodowego Banku Polskiego wartość kredytów dla tej grupy klientów banków była w lipcu o niecałe 3 proc. większa niż rok wcześniej, ale niski wynik to w znacznej mierze efekt spisywania z bilansów banków hipotek walutowych. Portfel kredytów konsumpcyjnych był w lipcu o 6,5 proc. większy niż rok wcześniej. W hipotekach złotowych wzrost sięgał 6,7 proc. Tempo wzrostu złotowych kredytów mieszkaniowych utrzymuje się na podobnym poziomie od niemal półtora roku, natomiast w kredytach konsumpcyjnych tak szybkiego wzrostu nie było od lutego 2020 r., czyli od miesiąca poprzedzającego pojawienie się u nas pandemii koronawirusa.
Inwestycje firm nadal słabe, ale widać pierwsze oznaki ożywienia
Wzrost gospodarczy w niewielkim stopniu jest napędzany inwestycjami, zwłaszcza prywatnymi. Tu nie dysponujemy jeszcze nawet pełnymi statystykami za II kw. (dane o strukturze PKB zostaną podane przez GUS za kilka dni). W poniedziałek dowiedzieliśmy, jak wyglądały nakłady największych przedsiębiorstw. W całym I półroczu były one o 1,2 proc. niższe niż rok wcześniej. Tempo spadku okazało się mniejsze niż w pierwszych trzech miesiącach tego roku, co wskazuje, że w samym kwartale wiosennym nakłady firm były wyższe niż w analogicznym okresie ub.r.
„Nakłady na budynki i budowle zmniejszyły się o 4,8 proc. Nakłady na maszyny, urządzenia techniczne i narzędzia zwiększyły się o 1,4 proc., ale zmniejszyły się (o 0,8 proc.) nakłady na środki transportu” – podał GUS.
Pewne ożywienie widać również w kredytach inwestycyjnych dla firm. W lipcu ich wartość była o 7,7 proc. wyższa niż rok wcześniej. To dynamika nienotowana od 2,5 roku. Ale głównym źródłem popytu na kredyt ze strony przedsiębiorstw jest konieczność finansowania środków obrotowych. Tu dynamika sięgnęła w ubiegłym miesiącu 11,7 proc.
Z danych GUS wynika, że sektor przedsiębiorstw (firmy niefinansowe zatrudniające co najmniej 50 osób) w I półroczu miał wynik netto na poziomie 100,1 mld zł. To o 4,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Przychody urosły o 2,6 proc. do 2,57 bln zł, a koszty o 2,4 proc. do 2,45 bln zł. Koszty rosły głównie za sprawą wyższych wydatków na usługi obce oraz wynagrodzenia. Udział tych ostatnich w kosztach rodzajowych sięgnął 17,2 proc. i był o 0,9 pkt proc. wyższy niż rok wcześniej. ©℗