W zeszłym tygodniu rzeka Wkra, przepływająca przez województwa warmińsko-mazurskie oraz mazowieckie, przybrała brązowo-rdzawy kolor, a ryby zaczęły umierać przez brak tlenu. W sobotę Mazowiecki Urząd Wojewódzki poinformował o wyłowieniu z rzeki ok. 600 kg śniętych ryb. Według mieszkańców zaangażowanych w akcję kryzysową, jest ich więcej.
- W samą niedzielę na jednym odcinku rzeki wyłowiliśmy 300 kg martwych ryb – mówi DGP Zofia Leszczyńska-Niziołek, społeczniczka zaangażowana w ratowanie rzeki. Podobnie jak podczas katastrofy na Odrze w 2022 r., w prace zaangażowała się lokalna społeczność oraz wędkarze.
- Mechanizmy zarządzania kryzysowego na rzekach zostały wprowadzone na Odrze, jednak sytuacja na Wkrze pokazała, że brakuje ich na innych rzekach. Większość działań była podejmowana oddolnie, a nie skoordynowana odgórnie– stwierdza Leszczyńska-Niziołek w rozmowie z DGP. Mieszkańcom udało się uzbierać 12 tys. zł na pompy, a w dzień wolny specjalnie otworzyła się miejscowa Mrówka, aby mogli je kupić. Potem działali od 5 rano do 1 w nocy. Według Leszczyńskiej-Niziołek, szeregowi pracownicy służb bardzo się angażowali, jednak zabrakło szybkiego podejmowania decyzji z góry, w tym natychmiastowej reakcji wojewody.
Ministerstwo, Urząd Wojewódzki i Wody Polskie zapewniają o szybkiej reakcji na kryzys na Wkrze...
Z taką oceną nie zgadzają się jednak władze i służby. - Z informacji, które mam na dziś, wynika, że wszystkie kluczowe lokalne służby - od lokalnego samorządu, przez wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska i PGW Wody Polskie po wojewodę - zadziałały. W sobotę zebrał się też wojewódzki zespół zarządzania kryzysowego – zapewnia DGP wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska, która przewodzi pracom Międzyresortowego Zespołu ds. Odry. Dodaje, że mimo że kryzys na rzece Wkrze jest pod kontrolą zespołów wojewódzkich, to międzyresortowy zespół ds. Odry także został włączony w ten proces.
Z kolei Anna Truszczyńska, rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, zapewnia nas, że sytuacja na rzece Wkrze jest stale monitorowana przez patrole złożone z przedstawicieli Wód Polskich oraz Polskiego Związku Wędkarskiego. - W dalszym ciągu najpoważniejsza sytuacja panuje na terenie powiatu żuromińskiego. Prowadzone są ciągłe działania związane z natlenianiem rzeki – mówi. Aeratory zostały uruchomione w nocy z soboty na niedzielę, a wcześniej interwencyjnie prowadzono sztuczne natlenianie rzeki. Przekonuje, że od pierwszych godzin od pojawienia się informacji o przypadkach śnięcia ryb jednostki terenowe Wód Polskich objęły monitoringiem rzekę. Truszczyńska dodaje, że w ramach działań interwencyjnych podejmowane są również próby ratowania osobników żywych. Ryby, które wykazują oznaki osłabienia, są przerzucane na krótki dystans w miejsca, gdzie stężenie tlenu rozpuszczalnego jest wyższe.
Także Mazowiecki Urząd Wojewódzki zapewnia w komunikacie: „Nie ma mowy o bezczynności. Prace trwają dzień i noc”. W poniedziałek odbyło się kolejne posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego.
... ale samorząd pozostawał bez informacji o zagrożeniu na rzece
Tylko że według Zofii Leszczyńskiej na początku zabrakło podstawowej komunikacji. - Gdybyśmy zostali wcześniej ostrzeżeni przez samorządy, w których wystąpiły już śnięcia ryb, moglibyśmy zacząć wcześniej się przygotowywać – mówi.
Już w poniedziałek 11 sierpnia Urząd Miasta i Gminy w Lubowidzu w mediach społecznościowych informował: „Zauważyliśmy brudną, rdzawą wodę oraz śnięte ryby w rzece Wkrze”. Burmistrz Jarosław Czapliński zaapelował o zachowanie ostrożności, brak kąpieli w rzece, pojenie zwierząt czy wędkowania. Zadeklarował, że sprawa została zgłoszona do Wód Polskich. Dwa dni później burmistrz położonego na dalszym odcinku rzeki Żuromina, Michał Bodenszac informował w swoich mediach społecznościowych: „Coś niepokojącego dzieje się we Wkrze. Dziś zaobserwowaliśmy śnięte ryby i zastanawiający wygląd wody”. I również zgłosił sprawę do Wód Polskich, a także m.in. do starostwa powiatowego czy WIOŚ w Warszawie. Jak przekazuje nam żuromiński urząd, „burmistrz informacje o śniętych rybach we Wkrze otrzymał od jednej z mieszkanek miejscowości Brudnice w dniu 13 sierpnia 2025”.
Nadzór nad wodami nadal w rękach Ministerstwa Infrastruktury
W 2023 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport podsumowujący zaniedbania zidentyfikowane podczas kryzysu odrzańskiego z 2022 r. Jednym z analizowanych aspektów było powierzenie zadań związanych z gospodarowaniem wodami Ministrowi Infrastruktury (przed 2018 r. odpowiedzialnym był minister ds. środowiska). Według NIK świadczy to o tym, że „ochrona rzek przed nadmiernym zanieczyszczeniem stała się mniej istotnym aspektem polityki państwa niż ich wykorzystanie w celach gospodarczych”. O przeniesienie odpowiedzialności za gospodarkę wodną do Ministerstwa Klimatu i Środowiska parokrotnie apelowały organizacje pozarządowe.
Według prof. Mariusza Czopa z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej na AGH w Krakowie, brak koordynacji działań w sytuacji zagrożenia rzeki nie wynika jednak tylko z tego, że za gospodarkę wodną odpowiedzialne jest Ministerstwo Infrastruktury, a nie resort Klimatu i Środowiska. - Różne jednostki naszego Państwa muszą nauczyć się ze sobą współpracować, aby szybko i skutecznie reagować na przypadki zanieczyszczenia rzek, tzn. identyfikować przyczyny oraz wprowadzić odpowiednie środki zaradcze. Dzięki temu możliwe byłoby też pociągnięcie potencjalnych sprawców do odpowiedzialności – mówi prof. Czop.
Z kolei według Urszuli Zielińskiej, optymalnym rozwiązaniem byłoby przywrócenie odpowiedzialności za gospodarkę wodną MKiŚ, które dziś odpowiada głównie za monitoring wód i koordynację Zespołu ds. Odry. - Takie jest też stanowisko Zielonych, których w rządzie reprezentuję. Brak jednak na to zgody politycznej. Ale niezależnie od tego działamy wspólnie, jako rządowy zespół. A cel jest wspólny i pilny: systemowa poprawa jakości wód w Polsce – mówi Urszula Zielińska.
Dodaje, że sytuacja na Wkrze potwierdza, jak paląco pilnym zadaniem jest poprawa jakości wód w rzekach i jeziorach w Polsce. – Ponad 90 proc. z nich jest w złym stanie z powodu zanieczyszczeń przemysłowych, rolniczych lub ściekowych. To problem, którego nie rozwiążemy z dnia na dzień, ale podejmujemy konkretne działania systemowe – mówi. Tłumaczy, że zespół ds. Odry zakończył właśnie opiniowanie pierwszego planu inwestycyjnego obniżającego zasolenie w dorzeczu Odry. - Jesienią ruszamy z pilotażem nowej, polskiej technologii odsalania wody na skalę przemysłową. To dla mnie absolutny priorytet, bo dopóki nie wdrożymy takich konkretnych rozwiązań, kryzysy będą się powtarzać – mówi Urszula Zielińska.
Monitoring rzek. Czy 60 punktów wystarczy, by monitorować przypadki takie jak Wkra?
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Olsztynie przekazuje nam, że informacje o niepokojącej sytuacji na Wkrze wpłynęły do WIOŚ już 7 sierpnia, a 8 sierpnia została pobrana jedna próbka wody. 18 sierpnia WIOŚ otrzymał wyniki. - Wyniki nie wskazują na celowe zanieczyszczenie, np. ściekami – przekazuje nam WIOŚ.
- WIOŚ powinien pobrać próbki wody w ciągu kilku godzin od zgłoszenia, nie tylko z miejsca zdarzenia, ale także powyżej i poniżej. Tymczasem jego działania są często spóźnione i punktowe, a stąd nie rokują na wyjaśnienie przyczyn zdarzenia – mówi prof. Mariusz Czop z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej na AGH w Krakowie.
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przekazał nam, że próbki zostały pobrane także na terenie woj. mazowieckiego. W dniu 14 i 16 sierpnia pobrano po 3 próbki. 18 sierpnia kontynuowano działania - na terenie woj. mazowieckiego pobranych zostało pięć próbek do badań, a terenie woj. warmińsko-mazurskiego pobrano dwie próbki do badań. Wtedy też pobrano dodatkową próbkę na innym odcinku - poniżej ujścia Mławki do Wkry, a na terenie woj. warmińsko-mazurskiego.
Jak mówi prof. Mariusz Czop, w identyfikacji zagrożeń pomógłby ciągły monitoring wód. Miał on zostać uruchomiony po katastrofie na Odrze, jednak w związku z nieprawidłowościami w Instytucie Rybactwa Śródlądowego, o których pisaliśmy w DGP, obecnie trwają próby przeniesienia projektu monitoringu automatycznego do GIOŚ. Hanna Kończal, szefowa GIOŚ, zapowiada jednak, że punktów pomiarowych prawdopodobnie będzie 60. Według prof. Czopa, system obejmie wtedy tylko największe rzeki. - Trudno sobie wyobrazić, by choć jeden z nich był wtedy umiejscowiony np. właśnie na Wkrze – dodaje.
Jak jednak przekazuje DGP Urszula Zielińska, monitoring rzek powinien być skoncentrowany w miejscach o największej presji ekologicznej. - Takich jak okolice Wkry, gdzie funkcjonuje np. przemysł drobiarski. Ostateczne decyzje o lokalizacji punktów pomiarowych podejmą eksperci – dodaje.
Z kolei Wody Polskie deklarują, że po ustaleniu przyczyn zanieczyszczenia podejmą działania w celu wyeliminowania zagrożenia w przyszłości oraz usprawnienia mechanizmów zapobiegawczych. - Po ustabilizowaniu sytuacji Wody Polskie wyjdą z inicjatywą do samorządów lokalnych, proponując współpracę w zakresie monitoringu, szybkiego reagowania, kontroli podmiotów oraz mechanizmów prewencyjnych – zapowiada Anna Truszczyńska.