Na sierpień zapowiedziano przygotowanie najnowszej wersji Global Posture Review (GPR), czyli dokumentu podsumowującego amerykańską obecność wojskową na świecie. Ma on się stać podstawą do podjęcia przez prezydenta Donalda Trumpa decyzji o dalszym rozmieszczeniu sił USA w różnych zakątkach globu. Wśród napływających do Białego Domu pomysłów zmian znalazła się propozycja konserwatywnego think tanku Defense Priorities autorstwa Dana Caldwella. Polityk ten, do kwietnia 2025 r. będący doradcą sekretarza obrony Pete'a Hegsetha (zdymisjonowany po wycieku tajnych danych), przedstawił pomysł docelowego wycofania z Europy aż 50 tys. żołnierzy.
Defense Priorities wylicza, że dziś na Starym Kontynencie stacjonuje 90 tys. Amerykanów. Najwięcej w Niemczech (39 tys.), Polsce (14 tys.) i we Włoszech (13 tys.). Think tank proponuje szybkie wycofanie jednej trzeciej tych sił, a w dalszej perspektywie powrót kolejnych 20 tys. żołnierzy. W ocenie Caldwella tak liczna obecność amerykańska jest niepotrzebna, nawet w obliczu agresywnej postawy Rosji i jej napaści na Ukrainę. „Europa prawdopodobnie dysponuje już dziś potencjałem militarnym (nawet przed ponownym dozbrojeniem), aby zapobiec szerokim zdobyczom militarnym Rosji, gdyby Moskwa zaatakowała członka NATO” – twierdzą autorzy raportu.
Proponują oni, aby natychmiast zabrać z Europy trzy brygadowe grupy bojowe, po jednej z Rumunii, Niemiec i Polski. Dodatkowo z Europy miałyby zniknąć trzy z siedmiu eskadr lotnictwa (z Włoch i Wielkiej Brytanii), a także dwa niszczyciele z Hiszpanii. Sprzeciwiają się też planom rozmieszczenia w Niemczech rakiet dalekiego zasięgu (planowane na luty 2026 r.). Rekomendacje Defense Priorities wpisują się w ogólny klimat, jaki panuje w administracji Trumpa, gdzie od dawna mówi się o przeniesieniu punktu ciężkości na Pacyfik. Aby przeciwdziałać podobnym pomysłom, za ocean udała się niedawno delegacja polskich parlamentarzystów z różnych klubów.
Przekonywali oni polityków w Waszyngtonie, aby wpłynęli na administrację w kwestii planów wycofania wojsk USA z Polski. – Staraliśmy się przekonać członków Kongresu o konieczności przegłosowania poprawki mówiącej o tym, że bez zgody Kongresu liczba wojsk nie będzie ograniczana. Zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i w Senacie pojawiły się głosy poparcia dla tego pomysłu – mówi DGP poseł PiS Marcin Przydacz. Z ust amerykańskich polityków polscy posłowie usłyszeli, że postawa Polski w ostatnich latach i inwestowanie w zbrojenia powinny uchronić nasz kraj przed redukcją wojsk USA, nawet kosztem zabrania części sił z Europy Zachodniej. ©℗