Ekonomista i przewodniczący rady programowej OEES, Jerzy Hausner, w rozmowie z DGP zwraca uwagę, że choć w ciągu ostatnich lat widać wzrost absorpcji technologii w polskich firmach, to Polska pozostaje w tyle, jeśli chodzi o innowacyjność gospodarczą. – Korzystamy z technologii, ale sami jej nie tworzymy. Przez to zawsze będziemy mniej konkurencyjni – wyjaśnił Hausner.
Jako problemy strukturalne polskiej gospodarki wskazał niski poziom inwestycji sektora prywatnego oraz utratę atutu konkurencyjnego, jakim była tania praca. – Nie da się zbudować gospodarki cyfrowej jedynie na pracy fizycznej. Potrzebujemy zdywersyfikowanej gospodarki bazującej na kompetencjach – powiedział.
Na problem braków kadrowych, które ograniczają potencjał wytwórczy przedsiębiorstw, zwraca też uwagę Maciej Zieliński, prezes Siemens Polska. Podał przykład Korei Południowej jako kraju, w którym przemysł opiera się na robotyzacji. – W Polsce wciąż mamy duży potencjał, by zwiększać udział robotów w przedsiębiorstwach. Mamy też sztuczną inteligencję, która wspiera procesy produkcyjne i planistyczne. Dzięki temu do obsługi maszyn nie potrzebujemy już wykształconych inżynierów, a jedynie operatorów po prostym przeszkoleniu – wskazał Zieliński.
Dane GUS pokazują, że w ciągu 5 lat płace w firmach poszły w górę o 69 proc., a w ciągu 10 lat – o 117 proc. W maju przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 8669 zł, w maju 2020 r. było to 5118 zł, a w maju 2015 r. – 4000 zł.
Z danych Eurostatu wynika też, że Polska ma najwyższą w regionie płacę minimalną, wynoszącą w przeliczeniu 1091 euro. Dla porównania – w Czechach najniższa stawka to 826 euro, na Węgrzech 707 euro, a w Bułgarii 551 euro. Za podstawową pracę firmy mogą mniej płacić też w Portugalii (1015 euro) i Grecji (968 euro).
Zieliński zaznaczył, że dalsza robotyzacja gospodarki może być odpowiedzią nie tylko na wysokie koszty pracy, lecz także na wysokie ceny energii i surowców. – Zastosowanie robotów i nowoczesnych maszyn zwiększa efektywność produkcji, zmniejsza energochłonność. Technologia będzie nas wspierała nie tylko dlatego, że ona jest już gotowa, ale dlatego, że to potrzeba rynkowa „tu i teraz” – wskazał prezes Siemens Polska.
– W niektórych gałęziach, w których jest to wymuszone rynkowo, jak przemysł motoryzacyjny, poziom digitalizacji procesów wytwórczych jest w Polsce wysoki. Tam, gdzie tej rynkowej presji nie ma, wciąż mamy jednak zapóźnienia. Mam na myśli gałęzie kosztochłonne, energochłonne i surowcochłonne: przemysł chemiczny, cementowy czy stalowy. One wymagają kompletnie nowego podejścia – wskazał w rozmowie z DGP były wicepremier oraz minister gospodarki i pracy.
Eksperci zaznaczyli, że oprócz dalszego postępu technologicznego istotna jest również poprawa współpracy na linii uczelnie–biznes oraz rozwój w młodym pokoleniu tzw. kompetencji miękkich: umiejętności prowadzenia rozmów, budowania relacji biznesowych czy krytycznego myślenia. – Mimo tych „niespokojnych oceanów” dookoła naszej gospodarki, mamy dobre prognozy na dalszy rozwój dzięki środkom europejskim czy inwestycjom w obronność – powiedział Hausner. Podkreślił jednak, że samo zwiększenie wydatków na obronność do 5 proc. PKB nie napędzi gospodarki – konieczne są inwestycje w badania i rozwój oraz eksport polskiego uzbrojenia, by deficyt w handlu bronią nie zwiększał się. ©℗