Child Alert to system wsparcia poszukiwań zaginionych dzieci. Obejmuje rozpowszechnianie wizerunku dziecka za pośrednictwem mediów wraz z informacją o poszukiwaniach i opcjach kontaktu. System utrzymywany jest w kraju od 2013 r. "Im mniej czasu upłynie od zaginięcia dziecka do uruchomienia systemu, tym większa szansa na jego odnalezienie" - podkreślają funkcjonariusze.
Child Alert jest wyjątkową procedurą, która przez polską policję została uruchomiona siedem razy. Aby można było to zrobić musiały zostać spełnione konkretne warunki: osoba zaginiona musi mieć mniej niż 18 lat, a zgodę na uruchomienie procedury muszą wyrazić jej opiekunowie prawni. Niezbędny jest także czynnik, który świadczy o tym, że zagrożone jest zdrowie lub życie dziecka.
Ostatni Child Alert w maju
Ostatnim razem - 14 maja - policja uruchomiła Child Alert podczas poszukiwania 11-letniej Patrycji. W akcji poszukiwania nastolatki uczestniczyły setki funkcjonariuszy policji, straży pożarnej i cywili. Dziewczynkę opolscy policjanci znaleźli w czwartek, 15 maja nad ranem w Żorach, w mieszkaniu 24-letniego Karola B., który został zatrzymany, a prokuratura w Strzelcach Opolskich przedstawiła mu dwa zarzuty.
Prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę Renata Szredzińska w rozmowie z PAP oceniła, że należy wprowadzić procedury postępowania już po zakończeniu procedury Child Alert. "Co do samej procedury Child Alert nie mamy uwag. Natomiast bardzo nas zaniepokoiło, w przypadku ostatnio uruchomionego Child Alert, co się wydarzyło po odnalezieniu dziecka" - wyjaśniła.
Policja informowała wtedy, jakie okoliczności towarzyszyły odnalezieniu dziewczynki. "Wystarczyłaby informacja, że dziewczynkę znaleziono, jest bezpieczna, wróciła do rodziców. Natomiast policja ujawniła dane, gdzie została znaleziona, że zatrzymany został mężczyzna. To już kreuje pole do domysłów, co tam się wydarzyło" – zaznaczyła.
Na dziewczynkę wylał się hejt
W związku z informacjami o okolicznościach odnalezienia nastolatki, w mediach – również tych społecznościowych – pojawiły się spekulacje. Na dziewczynkę oraz jej rodzinę wylała się fala hejtu. Dlatego też FDDS wystosowała apel do Komendanta Głównego Policji, by opracowane zostały wytyczne postępowania w takich przypadkach.
Do sprawy odniosła się Komenda Główna Policji. "Publikacja komunikatu prasowego zawierającego informację o możliwości przebywania małoletniej w towarzystwie dorosłego mężczyzny miała na celu zapewnienie skuteczności działań poszukiwawczych oraz ochronę życia i zdrowia dziecka" - przekazał PAP kom. Aleksander Pradun z biura komunikacji społecznej KGP.
Jak wyjaśnił, na etapie wdrożenia Child Alert pojawienie się w komunikatach KGP, Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu i innych jednostek policji informacji o możliwym przebywaniu dziewczynki z nieznanym mężczyzną było podyktowane posiadanymi wówczas ustaleniami operacyjnymi oraz oceną ryzyka. A te wskazywały na realne okoliczności zagrożenia życia i zdrowia małoletniej.
"Udostępnienie tej informacji opinii publicznej pozwoliło na zwiększenie czujności społecznej i mogło znacząco przyczynić się do szybszego odnalezienia dziecka" - podkreślił. Już na późniejszym etapie, po odnalezieniu dziewczynki i zatrzymaniu 24-letniego mężczyzny, komunikaty oraz Child Alert zostały odwołane.
Pradun podkreślił, że w związku z prowadzonym postępowaniem, dalsze informacje – w tym te dotyczące charakteru zarzutów – zostały objęte ograniczeniem informacyjnym i udzielane były wyłącznie przez uprawnione organy, w tym Prokuraturę Okręgową w Opolu.
"Komunikat, który 16 maja 2025 r. prokurator Prokuratury Okręgowej w Opolu Stanisław Bar zamieścił na stronie internetowej, w którym przedstawił okoliczności ustalenia miejsca pobytu małoletniej oraz poinformował o przedstawieniu zarzutów podejrzanemu mężczyźnie stanowił oficjalne źródło informacji dotyczących dalszego biegu postępowania oraz potwierdzał zasadność wcześniejszych działań operacyjnych i komunikacyjnych" - dodał policjant.
Fundacja reaguje w sprawie Child Alert
Z taką oceną nie zgadza się FDDS. W ocenie prezeski, kiedy mamy do czynienia z Child Alert, czyli w celu odnalezienia dziecka konieczne było upublicznienie jego danych, to potem ani policja, ani prokuratura nie powinna wydawać komunikatów innych niż o odnalezieniu dziecka. "To, co teraz ma miejsce, jest wtórnym krzywdzeniem tej dziewczynki. To jest 11-latka, dziecko. Nie jest odpowiedzialna za to, co się stało. Według polskiego prawa odpowiedzialny jest ten dorosły człowiek. A hejt wylewa się na nią i jej rodzinę" – powiedziała Szredzińska.
Fundacja wystosowała pismo do ministra sprawiedliwości z apelem, by wydał wytyczne prokuraturze, jak w takich sytuacjach powinna postępować i o czym informować opinię publiczną. Chodzi przede wszystkim o to, by bardzo ostrożnie dysponować danymi z prowadzonych postępowań dotyczących dzieci, zwłaszcza wtedy, kiedy zostały ujawnione wcześniej ich dane.
Znaczenie ma też działanie mediów. Jak wyjaśniła Szredzińska, część z nich o przypadku Child Alert rozpisywała się przez kilka dni, podając kolejne szczegóły. Dlatego też FDDS zwrócił się do Rady Etyki Mediów o opracowanie wytycznych przy takich sytuacjach.
"Będziemy starali się doprowadzić do tego, żeby takie wytyczne dla tych wszystkich służb, ale też dla mediów powstały. Te obszerne relacje po prostu dodatkowo skrzywdziły dziewczynkę. Niestety wszyscy pamiętamy, co się stało z synem jednej z posłanek, kiedy jego dane zostały ujawnione, a potem cała Polska komentowała sprawę pod różnymi artykułami w prasie. Nie chcemy kolejnej dziecięcej tragedii" – podkreśliła Szredzińska.
Kom. Aleksander Pradun zapewnił, że nadrzędnym celem działań policji było i pozostaje bezpieczeństwo osoby zaginionej. Wszelkie decyzje komunikacyjne podejmowane były z najwyższą starannością, w oparciu o bieżącą analizę sytuacji i we współpracy z prokuraturą. "Policja, formułując swoje komunikaty, dokłada wszelkich starań, aby chronić poszukiwane małoletnie osoby przed wtórną wiktyzmiacją. Natomiast nie ma wpływu na to, w jaki sposób treści te są później publikowane przez media" - dodał.