Podczas poniedziałkowego posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa przesłuchano byłego naczelnika Wydziału Techniki Operacyjnej Biura Kryminalnego KGP mł. insp. w st. spocz. Tomasza Książkiewicza. Książkiewicz objął to stanowisko w 2016 roku, gdy służby analizowały możliwość pozyskania nowych technik do stosowania kontroli operacyjnej. Chodziło głównie o komunikatory internetowe, którymi posługiwali się przestępcy. Biuro Prawne KGP wydało w 2017 roku negatywną opinię odnośnie korzystania z systemu Pegasus. Książkiewicz brał udział w pracach drugiego zespołu w roku 2020. "Policja mierzyła się z problemem komunikatorów już wcześniej, w związku z czym wcześniej też zwłaszcza Technika Operacyjna próbowała znaleźć - czy to na poziomie polskim, czy europejskim - rozwiązania, które by ten problem adresowały" - powiedział Książkiewicz.
W 2020 roku w Komendzie Głównej Policji wydano pozytywną opinię prawną dotyczącej korzystania z systemów inwigilujących w pracy operacyjnej Policji. "Przyznam, że nie jestem prawnikiem, natomiast bardziej do mnie przemawia jednak opinia wyrażona w 2020 roku. Natomiast oczywiście nie czuję się uprawniony do krytykowania Radcy Prawnego, który tworzył tą pierwszą opinię. Ale wydaje się, że zastosował on rozszerzającą interpretację tych artykułów i zbyt daleko ta opinia poszła lub zbyt ostro" - ocenił Książkiewicz.
Podczas posiedzenia komisji pojawiły się m.in. takie kwestie, jak bezpieczeństwo danych pozyskiwany przez tego typu systemy. To także było kwestią pracy obu komisji, które rozważały zakup urządzenia o takim działaniu, znanego dzisiaj Pegasusa. "To jest oczywiście kwestia oceny, ale myślę, że Polska i naukowcy i polskie firmy mają na tyle duży potencjał, że powinniśmy znaleźć ludzi zdolnych do stworzenia takiego narzędzia. Byłoby to oczywiście dużo korzystniejsze i to z punktu widzenia, podejrzewam, finansowego i bezpieczeństwa, gdyby produkt takiej funkcjonalności pochodził z Polski" - powiedział podczas posiedzenia komisji Książkiewicz.
Problemem, który był dyskutowany podczas prac komisji, było też stosowanie się do obowiązujących Policję przepisów. Chodziło m.in. o to, czy urządzenie mogło jednocześnie służyć do pobierania zapisanych na telefonie treści (np. danych zapisanych przez komunikatory), jak również do podsłuchu. Obie metody są osobno rozpatrywane przez sąd, który udziela Policji zgody. Książkiewicz był pytany o to, czy to możliwe.
"W przypadku, gdyby te rozmowy nie zostawiały śladu na nośniku, w mojej ocenie nie" - odpowiedział Książkiewicz. "W przypadku, gdyby (...) zapisanie tego miało miejsce, przepis ten by w mojej ocenie to konsumował" - ocenił.
Dopytywany o współpracę Policji z CBA Książkiewicz potwierdził, że mieli do siebie nawzajem zaufanie. "W przypadku, kiedy CBA zwróciłoby się do Policji o pomoc, sytuacja byłaby analogiczna. Musieliby (...) zaufać Policji, że Policja dochowa należytej staranności" - podkreślił.
Wcześniej tego dnia sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa przesłuchała komendanta Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości nadinsp. Adama Cieślaka, b. dyrektora Biura Kryminalnego KGP insp. w st. spocz. Grzegorza Napiórkowskiego, oraz b. zastępcy dyrektora Biura Kryminalnego KGP insp. w st. spocz. Dariusza Cyburę. Kontynuację przesłuchań zaplanowano na posiedzeniach niejawnych.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Za pomocą Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.