Ekspertyzy dotyczące wyborów prezydenckich nie uspokoiły nastrojów w Sejmie. Nawet w koalicji rządzącej pojawiają się wątpliwości co do zaprezentowanych koncepcji. – Grozi nam naprawdę bardzo poważny kryzys – mówią nam politycy z koalicji rządzącej.
Do przedstawienia wyborczych ekspertyz prof. Marka Chmaja i adw. Przemysława Rosatiego doszło na wtorkowym posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. nowelizacji prawa wyborczego. W aktualnym stanie prawnym – zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym – stwierdzanie ważności wyborów leży w kompetencjach Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zaprezentowane opinie wychodzą jednak z założenia, że w związku z „ułomnością ustawy”, co „znajduje potwierdzenie w orzecznictwie Sądu Najwyższego oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”, mamy do czynienia z „brakiem właściwego, niezależnego, bezstronnego i niezawisłego sądu”, który mógłby rozstrzygnąć o ważności wyboru prezydenta.
Taki stan – zdaniem autorów – nie powoduje jednak, że nowo wyłoniony prezydent nie może objąć swojej funkcji. „Ustrojodawca nie zastrzegł, iż stwierdzenie ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej musi poprzedzać objęcie przez niego urzędu. Nie wynika to ani z art. 128–130 Konstytucji RP, ani z innych jej przepisów” – tłumaczy prof. Chmaj w swojej opinii. Jak dodaje, „uchwała Sądu Najwyższego stwierdzająca ważność wyborów ma charakter deklaratoryjny”.
„O ile jest pożądane, aby do stwierdzenia ważności wyboru doszło przed zaprzysiężeniem Prezydenta-elekta, to Konstytucja RP takiego wymogu nie wprowadza. (…) Następcze stwierdzenie ważności wyboru, po objęciu urzędu przez Prezydenta-elekta, należy uznać za dopuszczalne” – czytamy w ekspertyzie (całość dostępna na gazetaprawna.pl).
Autorzy opinii na posiedzeniu podkomisji tłumaczyli, że po zaprzysiężeniu nowego prezydenta przed Zgromadzeniem Narodowym powinno dojść do uchwalenia nowej ustawy, na mocy której powstanie organ, który oceni ważność wyboru urzędującej głowy państwa. – Jeśli niezależny sąd stwierdzi wówczas nieważność wyboru prezydenta, będzie trzeba zorganizować nowe wybory – podkreślał prof. Chmaj.
Podzielony Sejm. Lewica i Polska 2050 patrzą niechętnie na ekspertyzy KO
Za zlecenie ekspertyz odpowiadał poseł KO Mariusz Witczak. Jego zdaniem zaprezentowany mechanizm pozwoli wyjść z wyborczego klinczu. W sejmowych kuluarach zdania są jednak podzielone. Proponowanym rozwiązaniom stanowczo sprzeciwia się Prawo i Sprawiedliwość. O sporych wątpliwościach słyszymy także wśród koalicjantów. – Do przedstawionego pomysłu podchodzimy sceptycznie. Jesteśmy oczywiście otwarci do rozmów, choć uważamy, że na tym etapie w dyskusji powinni brać udział wszyscy, łącznie z prezydentem Andrzejem Dudą – mówi DGP rzecznik Nowej Lewicy Łukasz Michnik.
– Uznanie, że uchwała SN o stwierdzeniu ważności wyboru prezydenta ma charakter deklaratoryjny, dzieli środowisko prawników. W dzisiejszej rzeczywistości nie możemy pozwolić sobie na to, żeby mogły zachodzić jakiekolwiek wątpliwości, że nowo wybrany prezydent jest prezydentem – tłumaczy z kolei Paweł Śliz, szef klubu Polski 2050.
Jak dodaje, „samymi opiniami prawnymi nie zapewnimy obywatelom bezpieczeństwa”. – Gdyby doszło do stwierdzenia przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej nieważności wyborów, będziemy mieli ogromny problem, bo pół Polski będzie mówiło, że nie ma prezydenta, a drugie pół, że jest. Grozi nam naprawdę bardzo poważny kryzys, dlatego będziemy rozmawiali ze wszystkimi siłami politycznymi, jak go rozwiązać – wskazuje Śliz.
Jak nieoficjalnie słyszymy, w grę wchodzi przygotowanie przez Polskę 2050 kolejnego projektu ustawy regulującego tę kwestię.
Wybory prezydenckie. Eksperci: Izba Kontroli Nadzwyczajnej jednak istnieje
Koncepcja zawarta w ekspertyzach budzi także wątpliwości ekspertów. – Zgadzam się z tezami o domniemaniu ważności wyborów oraz możliwości objęcia przez prezydenta-elekta urzędu przed podjęciem uchwały w sprawie ważności wyborów przez Sąd Najwyższy. Mam jednak wątpliwości, na jakiej podstawie mielibyśmy ignorować działalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i przyjmować, że nie ma organu właściwego do orzekania w przedmiocie ważności wyborów. Jeśli stan prawny się nie zmieni, to właśnie ta izba będzie posiadać tę kompetencję – mówi DGP dr Marcin Szwed, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– W jednej z opinii zawarto sugestię, że należałoby uchwalić ustawę po wyborach prezydenckich, aby sąd następczo zatwierdził wybór prezydenta. Ale przecież wówczas będzie już prawdopodobnie uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Czy mielibyśmy uznać, że ona nie istnieje, a jeśli tak, to na jakiej podstawie? Ta sama izba orzekała o ważności wyborów przeprowadzanych w 2019, 2020, 2023 i 2024 r. i nie ma chyba planów, żeby uznać wszystkie te uchwały za nieistniejące i na nowo badać ważność wyborów, których one dotyczyły. Nawet projekty ustaw Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądów i Prokuratury nie idą tak daleko – wskazuje rozmówca DGP.
Na prawdopodobne pojawienie się uchwały zwraca uwagę także dr Anna Frydrych-Depka z Centrum Studiów Wyborczych UMK w Toruniu, członkini zarządu Fundacji Odpowiedzialna Polityka. – Możemy się domyślać, że IKNiSP podejmie jakieś działania, wyda uchwałę. Wyjście z założenia, że nic nie trzeba z nią robić, bo formalnie jest nieistniejąca, będzie kolejnym przekroczeniem Rubikonu. Szczególnie, że jeszcze niedawno minister Adam Bodnar wysyłał do IKNiSP skargi nadzwyczajne, a przewodniczący PKW zwracał się do niej „Wysoki Sądzie” podczas posiedzeń o stwierdzenie ważności wyboru – podkreśla ekspertka. Dodaje, że „pozostaje mieć nadzieję, że któryś z kandydatów wygra ze znaczącą przewagą, a wynik wyborów zostanie uznany przez przegranego”.
Wybory prezydenckie są zaplanowane na 18 maja i 1 czerwca (druga tura). Ostatni dzień kadencji Andrzeja Dudy przypadnie 5 sierpnia.