Na najpopularniejszej w Polsce platformie sprzedażowej można kupić lalki do celów seksualnych, które przypominają dzieci – alarmują członkowie komisji ds. przeciwdziałania pedofilii i posłowie z sejmowej komisji dzieci i młodzieży. W ubiegłym tygodniu interwencja poselska Moniki Rosy (KO) w tej sprawie trafiła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ministrów sprawiedliwości i cyfryzacji, a także do platformy Allegro, na której były umieszczane ogłoszenia.
Sprawdziliśmy, faktycznie wyszukanie podobnych przedmiotów nie stanowi na platformie problemu, wystarczy kilka oczywistych słów kluczy. Gama gadżetów erotycznych dziecięcych rozmiarów jest zresztą znacznie szersza – to nie tylko pełnowymiarowe lalki, lecz także części ciała. Te drugie trudno odróżnić na pierwszy rzut oka, zdjęcia nie mają bowiem skali porównawczej, wyglądają więc jak gadżety odwzorowujące starsze osoby.
– Takie praktyki handlowe budzą odrazę i godzą w dobro de facto dzieci – alarmuje Rosa. – Opis produktu zachęca użytkowników do spełniania swoich fantazji oraz zaspokojenia swoich zwierzęcych popędów – dodaje w treści interwencji. Rosa zarzuca też platformie bierność, wskutek czego „dochodzi do propagowania treści o charakterze pedofilskim”. Linki do ogłoszeń, które wskazała posłanka, były aktywne jeszcze przez ponad dobę po zgłoszeniu. W piątek nie były już dostępne. Usunięto też ogłoszenie, które wskazaliśmy jako przykładowe w pytaniach wysłanych do biura prasowego.
W USA trwa dyskusja nad zakazem generowania przez AI wizerunków nagich dzieci
„Nie ma tolerancji dla sprzedaży takich produktów”
Jak przekonuje Marcin Gruszka, rzecznik Allegro Group, platforma „nie ma tolerancji dla sprzedaży takich produktów”. – Walczymy z tym od wielu miesięcy. Wczesną wiosną wprowadziliśmy ograniczenia systemowe, które miały na celu uniemożliwienie publikacji tego typu ofert. Nie skanujemy wprowadzanych ofert ręcznie, bo z uwagi na ich liczbę to nie jest możliwe. Proces jest zmechanizowany i ciągle go ulepszamy, bo niektórzy sprzedawcy próbują niestety obchodzić nasze ograniczenia – mówi. – Blokujemy oferty, blokujemy też sprzedawców. Na szczęście to nisza niszy, ale chcemy ją wyeliminować całkowicie. Reagujemy natychmiast na zgłoszenia użytkowników – zapewnia.
Jak jednak zwraca uwagę Katarzyna Katana, prawniczka z działu prawnego Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, walka z takimi przedmiotami nie jest łatwa. – O ile sprzedaż tego typu lalek jest wysoce naganna etycznie, o tyle odpowiedź polskiego prawa na to zagadnienie nie jest jednoznaczna – wyjaśnia. – Zjawisko sprzedaży takich produktów w ostatnich latach stało się problemem w wielu, nie tylko europejskich, krajach. Część państw – np. Australia czy Norwegia – z tego względu zdecydowała się wprost zakazać produkcji, importu i sprzedaży lalek dla celów seksualnych przypominających dzieci.
Jak dodaje ekspertka, w Polsce istnieje ogólny zakaz produkcji, posiadania, prezentowania, sprowadzania czy przechowywania treści pornograficznych z udziałem dzieci. – Pojęcie treści pornograficznych zostanie jednak doprecyzowane w ewentualnej sprawie sądowej i to sąd zdecyduje, czy taki produkt mieści się w hipotezie tego przepisu jako nieprzedstawiający „realnego” dziecka. Mamy wprawdzie przepis zakazujący m.in. produkcji, rozpowszechniania czy posiadania treści pornograficznych przedstawiających wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego, czyli taki, który nie przedstawia rzeczywistego dziecka, ale powstał np. w wyniku użycia technologii. Ustawodawca przewidział jednak, że do odpowiedzialności z tego przepisu dojdzie, gdy taki „sztuczny” wizerunek dziecka przedstawia je jako uczestniczące w czynności seksualnej – mówi Katana.
Normalizacja wykorzystywania seksualnego
– Dopuszczenie w handlu lalek erotycznych przypominających dzieci lub młodzież jest nie tylko oburzające, lecz także bardzo niebezpieczne. Po pierwsze, taki stan rzeczy normalizuje wykorzystywanie seksualne, które jest przestępstwem, i uprzedmiotawia dzieci. Czyni akceptowalnym uczynienie z dziecka obiektu seksualnego. Po drugie, zgodnie z wynikami badań ekspozycja na takie produkty może wzmacniać szkodliwe fantazje seksualne dotyczące dzieci i w rezultacie zwiększać ryzyko ich rzeczywistego wykorzystywania – mówi Marta Skierkowska, psycholożka, członkini zarządu FDDS.
Tę opinię potwierdza Amanda Krać-Batyra, seksuolożka i antropolożka, która pracuje jako biegła w sprawach związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci. – Osoby z zaburzeniami preferencji mogą początkowo realizować popęd, korzystając z materiałów takich jak reklamy przedstawiające dzieci w kostiumach kąpielowych. Później jednak potrzebują coraz silniejszych bodźców – przekonuje.
Ekspertka przyznaje, że coraz częściej treści są wygenerowane za pomocą sztucznej inteligencji. – W USA trwa już dyskusja nad całkowitym zakazem generowania wizerunków nagich dzieci. Tę lukę trzeba byłoby domknąć również w polskim prawie – mówi. ©℗