„Zgłoszenie swoich uwag przez polskich naukowców z pewnością wywrze większy wpływ na decyzje Ministerstwa [...] Jeśli potrzebują Państwo jakichkolwiek specyficznych informacji do przygotowania swojego ewentualnego sprzeciwu, proszę nie wahać się z nami skontaktować” – wiadomość o takiej treści wydawnictwo MDPI wysyła do naukowców w całej Polsce. Chodzi o niekorzystne dla niego zapisy, które znalazły się w rozporządzeniu o punktacji czasopism naukowych. Wcześniej przedstawiciele wydawcy interweniowali w ministerstwie nauki. Informacja o tym spotkaniu nie była publicznie dostępna. Wydobył ją jeden z naukowców w trybie dostępu do informacji publicznej.
Budzą kontrowersje
Dziś kończą się konsultacje kluczowego dla środowiska naukowego rozporządzenia o punktacji czasopism naukowych. Pośrednio to one decydują o tym, jak uczelnia wypadnie w ewaluacji, a to z kolei przekłada się m.in. na pieniądze z budżetu. Liczą się także do dorobku poszczególnych naukowców oraz w procesie przyznawania grantów. Ministerstwo zmienia zasady, które przyznawało czasopismom punkty – im więcej, tym bardziej wartościowe z punktu widzenia naukowca publikacje w nim. Argument? Sprzątanie po poprzednikach. Dla przykładu: po interwencji ministra Przemysława Czarnka (PiS) pozycje wydawane przez Akademię Zamojską znalazły się na poziomie uniwersytetów Cambridge czy Oksford.
Nowe zasady punktacji, które znalazły się w projekcie rozporządzenia, dają duże uprawnienia Komisji Ewaluacji Nauki. KEN będzie mogła obniżyć punktację poszczególnych czasopism naukowych, gdy spełnią się określone przesłanki dotyczące ich wydawniczej polityki. Założone przez chińskiego naukowca Shu-Kun Lina MDPI (ma siedzibę w Szwajcarii) sprzeciwia się zapisom dotyczącym redukcji punktacji za nadmiar specjalnych wydań czasopism i nadmiar liczby artykułów w wydaniach specjalnych, ponieważ mogą one uderzyć w jego model działalności – wydawnictwo ma w ofercie blisko 400 tytułów, zarabia na tym, że naukowcy płacą za umieszczenie w nim publikacji (podobnie jak inni wydawcy). MDPI słynie jednak z krótkiego czasu publikacji z powodu pobieżnych recenzji. Na rynku naukowym czasopisma MDPI budzą wiele kontrowersji.
– Środowisko naukowe uznaje czasopisma wydawane przez MDPI jako tzw. czasopisma drapieżne – mówi dr hab. Agata Starosta z Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk. – Część z nich ma jednak dobrą punktację, między innymi dlatego, że cytują wzajemnie swoje publikacje – dodaje.
Spotkanie bez informacji
„Celem wprowadzenia tego rozwiązania jest przekierowanie kanałów publikacyjnych polskich naukowców z płatnych czasopism naukowych o dostępie otwartym, których polityka wydawnicza skierowana jest na maksymalizację liczby wydawanych artykułów naukowych” – przekonuje wydawnictwo w liście do badaczy. Dla MDPI regulacje, które znalazły się w rozporządzeniu, mogą się wiązać z obniżoną punktacją czasopism w Polsce, co może zaszkodzić pozycji wydawnictwa na rynku, a także dochodom.
Już wcześniej MDPI podjęło interwencję w ministerstwie. Jak ustalił dr Maciej Juzaszek z Uniwersytetu Wrocławskiego, spotkanie z jednym z wiceministrów miało miejsce 22 lipca (więc już w trakcie prac nad projektem rozporządzenia). Jak czytamy w wiadomości, którą w trybie dostępu do informacji publicznej przesłali mu urzędnicy MNiSW: „Spotkanie dotyczyło roli otwartego dostępu do publikacji naukowych, a także działalności i stosowanych przez MDPI procedur wydawniczych”. Choć MNiSW publikuje relacje z części spotkań swoich ministrów, o tym spotkaniu nie ma informacji na stronie resortu. Zapytaliśmy MNiSW, jaki był cel spotkania, czy powstała z niego notatka służbowa i czy miało wpływ na kształt rozporządzenia. Do zamknięcia wydania nie dostaliśmy odpowiedzi. Do listopadowych konsultacji w projekcie nadal znajdowały się niekorzystne dla wydawcy zapisy.
W dziennikach wydawanych przez MDPI zdarzało się publikować również obecnym wiceministrom nauki: prof. Marii Mrówczyńskiej i prof. Markowi Gzikowi.
Tysiące artykułów
MDPI zaczęło intensywnie działać w Polsce po wprowadzeniu ewaluacji dla uczelni w 2017 roku. – MDPI odniosło szczególnie wielki sukces w krajach jak Polska, Rumunia czy Chiny, czyli na dorobku naukowym. Wynika to z tego, że opłaty nie są wygórowane w porównaniu z innymi koncernami, stworzyli setki czasopism, a ich proces wydawniczy jest bardzo szybki i często niewymagający. Są to więc przymioty idealne dla naukowca, który chce szybko lub niewielkim wysiłkiem dostać habilitację lub profesurę. Jednocześnie prowadzą bardzo agresywną politykę promocji i angażowania naukowców w naganianie innych – zwraca uwagę prof. Michał Tomza z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
„Trudno sobie wyobrazić, by w ciągu 37 dni udało się recenzentom i autorom przejść przez kilka rund recenzji i wprowadzania poprawek niezależnie od tego, jaką dyscyplinę reprezentują i ile stron liczy manuskrypt. Część publikacji MDPI może prezentować wyniki wysokiej jakości, ale jeśli tak się dzieje, to dlatego, że były one dobre jeszcze przed wysłaniem do recenzji” – napisał w artykule dla „Forum Akademickiego” prof. Przemysław Hensel z Uniwersytetu Warszawskiego. Badacz na podstawie danych MNiSW oszacował, że tylko w latach 2017–2021 wydawnictwo mogło zarobić w Polsce ok. 270 mln zł. W rozmowie z DGP zastrzega, że dane, na których się opierał, pochodzą z cenników i nie uwzględniają zniżek dla uniwersytetów.
W latach 2017–2021 na łamach czasopism MDPI ukazało się łącznie ponad 25,8 tys. artykułów naukowych. W tym okresie swoje prace zamieściło w nich ponad 27,1 tys. polskich naukowców, z czego 5,2 tys. publikowało tylko w czasopismach z tego wydawnictwa. W MDPI najchętniej publikują badacze z dziedzin: inżynieryjno-technicznych, nauk medycznych i o zdrowiu, ścisłych i przyrodniczych, rolniczych i społecznych, a najrzadziej humanistycznych i nauk teologicznych. Najwięcej artykułów opublikowano z technologii żywności i żywienia – 40 proc. wszystkich zgłoszonych przez polskich badaczy, nauk farmaceutycznych – 39 proc., inżynierii chemicznej – 27 proc. Najmniej (poniżej 1 proc.) – historii i językoznawstwa. Na żadne publikacje w czasopiśmie nie zdecydowali się literaturoznawcy i badacze prawa kanonicznego.
Zwróciliśmy się do przedstawicieli MDPI z prośbą o komentarz w sprawie. Zapytaliśmy o ich stanowisko wobec projektu rozporządzenia i działania podjęte w ramach konsultacji publicznych. Pytaliśmy m.in. o sygnalizowane przez naukowców maile od wydawnictwa, zachęcające ich do „zgłoszenia swoich uwag”. Poprosiliśmy również o wskazanie przyczyn kontaktu z badaczami.
Wydawnictwo nie odniosło się wprost do zadanych pytań. Igor Matic, operations manager MDPI, podkreślił, że wydawnictwo sprzeciwia się rozwiązaniom ograniczającym umiędzynarodowienie nauki. Zaznaczył, że MDPI udostępnia publikacje w otwartym dostępie, w przeciwieństwie do wydawnictw, które nakładają dodatkowe opłaty subskrypcyjne na instytucje naukowe.
Pełna odpowiedź przedstawicieli MDPI:
Co do zasady wszelkie działania mające na celu wzmocnienie i umiędzynarodowienie polskiej nauki oraz wsparcie dla lokalnej kadry naukowej są kluczowe ze względu na prowadzone w Polsce i całej Unii Europejskiej badania naukowe o istotnym znaczeniu oraz realizowane we wszystkich dziedzinach innowacje.
Z naszej perspektywy nowe rozporządzenie powinno stać się odpowiedzią na zmieniające się wymagania – w szczególności młodych naukowców - oraz sposób i tempo pracy współczesnej społeczności akademickiej. Pod uwagę należy wziąć konieczność szybkiej recenzji i publikacji badań naukowych, oferując szeroki wachlarz możliwości i pozycji naukowych oraz pozwalając naukowcom na publikacje aktualnych wyników badań, bez zwłoki wywołanej długim procesem publikacji.
Z myślą właśnie o potrzebach naukowców MDPI działa jako wydawca w modelu otwartego dostępu (ang. Open Access, OA). Otwarta nauka jako koncepcja, wspiera społeczność naukową oraz poprawia jakość, skuteczność i wpływ badań naukowych i innowacji, prowadząc do lepszego reagowania na wyzwania społeczne i zwiększając zaufanie społeczeństwa do nauki jako takiej i jej dorobku. Warto również podkreślić, że model OA funkcjonuje w zgodzie z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej: pluralizmem, rozwojem nauki i innowacji oraz włączeniem społecznym.
Zachowanie transparentności jest najistotniejszą zasadą publikowania w modelu otwartego dostępu – również w kontekście finansowym – ponieważ opiera się na opłatach za proces publikacji artykułów (APC), które pokrywają koszty publikacji, recenzji oraz dystrybucji treści, zapewniając jednocześnie czytelnikom bezpłatny dostęp. Warto zwrócić uwagę, że tradycyjny model publikacji naukowych jest również kosztem dla środowiska naukowego, gdyż opiera się na subskrypcjach, czyli płatnym dostępie do czasopism, co ogranicza dostęp tylko do instytucji, które mogą pozwolić sobie na opłacenie takiej subskrypcji. Dostęp otwarty zapewnia globalną równość, eliminując bariery finansowe dla czytelników na całym świecie. Model subskrypcyjny dyskryminuje przede wszystkim badaczy i naukowców z regionów o niskich dochodach i pochodzących z mniejszych instytucji. Dostęp otwarty demokratyzuje naukę, umożliwiając wgląd w wyniki badań nieodpłatnie każdej osobie dysponującej dostępem do Internetu. Model subskrypcyjny ogranicza grono odbiorców do tych, którzy mają dostęp dzięki instytucjonalnym lub indywidualnym opłatom, tworząc w efekcie informacyjne silosy.
Ponadto wydawnictwo MDPI, odpowiadając na wymagania środowiska naukowego, posiada w swojej ofercie, poza wydaniami regularnymi, również szereg wydań specjalnych, dzięki którym umożliwia naukowcom publikację tematycznych i przekrojowych badań, często w dynamicznie rozwijających się dziedzinach, co także wspiera rozwój nauki oraz innowacji. Wydania specjalne, będące wirtualnymi zbiorami materiałów naukowych, promują interdyscyplinarność i przyciągają uznanych na całym świecie naukowców jako gościnnych redaktorów, którzy, jako eksperci, stanowią wartość dodaną do procesu recenzji publikowanych materiałów.
Mr. Igor Matic
Operations Manager & Office Manager ©℗