Na Dolnym Śląsku działa ponad 400 obiektów hotelowych. Po pomoc do Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP) zgłosiło się 27 hoteli i pensjonatów. A będzie ich więcej, bo niektórzy przedsiębiorcy nie zgłosili zapotrzebowania ze względu na brak prądu. Z ustaleń DGP wynika, że hotelarze szacują swoje straty od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych w zależności od wielkości obiektu. IGHP poprosiła o wsparcie Ministerstwo Sportu i Turystyki. Spotkanie w resorcie odbyło się we wtorkowy wieczór.
Jakiego wsparcia potrzebują hotelarze?
– Zgłosiliśmy na nim listę postulatów. Wnioskowaliśmy o pomoc finansową na odbudowę zniszczonych obiektów i lokalnej infrastruktury, takiej jak obiekty sportowe, bez których wiele hoteli nie jest w stanie funkcjonować. Prosiliśmy o promocję turystyki w dotkniętych powodzią regionach po przywróceniu działania obiektów i infrastruktury technicznej. Możemy czerpać z doświadczenia takich krajów jak Turcja czy Chorwacja, które emitują spoty reklamowe również za granicą – tłumaczy Krzysztof Szadurski, sekretarz generalny IGHP, dodając, że do tego potrzebne byłoby sformułowanie szerszej strategii turystycznej.
Szadurski dodaje, że część postulatów jest już realizowana. Wśród nich znalazły się rozwiązania zaproponowane przez Krajową Administrację Skarbową i Zakład Ubezpieczeń Społecznych w rodzaju rozłożenia na raty należności podatkowych i składek, odroczenia terminu ich zapłaty, czy wręcz umorzenie zaległości podatkowych. – Liczymy jednak na więcej, na specjalny fundusz, który wesprze hotelarzy w remontach i odbudowie zniszczonych obiektów. Na razie otrzymaliśmy zapewnienie, że resort omówi te kwestie z innymi ministerstwami. Być może pieniądze będą pochodzić z funduszy europejskich. Nie otrzymaliśmy natomiast informacji, na jakie kwoty możemy liczyć i kiedy – dodaje Szadurski.
Resort chce znać skalę zniszczeń
W nieoficjalnej rozmowie z DGP przedstawiciele resortu zastrzegają, że by myśleć o utworzeniu funduszu, trzeba najpierw znać skalę faktycznych zniszczeń. Hotelarze odpowiadają, że nie mogą czekać na pieniądze, bo najgorszym scenariuszem jest dla nich przestój w działalności, prowadzący do spadku przychodów i utraty pracowników, co w efekcie może ich zmusić do zamknięcia obiektu. – Szczególnie potrzebujemy wsparcia materialnego. Dochodzenie odszkodowania u ubezpieczyciela potrwa. Obawiamy się też, że nie otrzymamy całej należnej kwoty – mówi Dariusz Ratajczak z hotelu Dwór Elizy w Kotlinie Kłodzkiej i dodaje, że dziś ma dylemat, czy posiadane oszczędności przeznaczyć na remont, czy utrzymanie 39 pracowników.
Sebastian Barański, właściciel hotelu Antonina, szacuje zniszczenia na wiele milionów złotych, choć zarazem zapowiada, że chce uruchomić obiekt w najbliższy weekend. – Mam zobowiązania. W moim hotelu są zaplanowane wesela. Poza tym do końca jesieni obiekt jest niemal w pełni wynajęty, a nie wszyscy klienci chcą przenosić rezerwacje na inne terminy. Zamiast tego wolą zwrot gotówki – zaznacza i dodaje, że zamówił już nowe urządzenia, mające zastąpić te, które zniszczyła powódź. Hotelarze szczególnie liczą na dodatkową promocję regionu. Obecnie w niektórych miejscowościach sezon kończy się z końcem roku. – Choć mamy wyciągi narciarskie dla początkujących, to i tak od stycznia do marca trwa niski sezon. Można by to zmienić – dodaje Barański. ©℗
Straty hoteli zaczynają się od kilkuset tysięcy złotych