Ministerstwo Sprawiedliwości przymierza się
do reformy sądownictwa rodzinnego – ma być szybciej, sprawniej i z większą troską o dzieci.

Resort Adama Bodnara pracuje równolegle nad kilkoma projektami ustaw, m.in. nowelizacją kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, nową ustawą o biegłych, ale w planach ma także reformę sądownictwa rodzinnego. Tam m.in. ze względu na długi czas oczekiwania na opinię sądowych specjalistów na rozstrzygnięcie czeka się czasem po kilka lat.

– Wzmocnimy sądownictwo rodzinne, tak by przyspieszyć i usprawnić prowadzenie spraw rodzinnych – mówi DGP wiceministra sprawiedliwości Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. I przyznaje, że przedłużające się postępowania słusznie wywołują frustrację u jego uczestników, ale też mogą potęgować krzywdę dziecka, które czeka na decyzję w sprawie opieki.

Zero wakatów, więcej wydziałów

Resort sprawiedliwości planuje podjąć kilka działań na rzecz poprawy sytuacji. Przede wszystkim chce uzupełnić wakaty w sądach. Temu miałoby służyć zapowiedziane już przez ministra Adama Bodnara przywrócenie do orzekania asesorów, ale też włączenie większej liczby referendarzy do rozpoznawania m.in. spraw rodzinnych.

Druga kwestia to wprowadzenie nowych wydziałów rodzinnych w sądach okręgowych. – Obecnie na 47 sądów okręgowych funkcjonuje jedynie osiem wydziałów rodzinnych rozpoznających sprawy w I i w II instancji. W pozostałych 39 sądach sprawami rodzinnymi zajmują się wydziały cywilne, czyli sędziowie, którzy nie są wyspecjalizowani w tej dziedzinie – tłumaczy Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.

Trzecia zmiana miałaby objąć szkolenia dla sędziów rodzinnych z zakresu psychologii i rozwoju dziecka tak, by byli w stanie rozpoznać np. sygnały świadczące o możliwej krzywdzie. Edukacją, zarówno dla aplikantów, jak i dla sędziów już orzekających, miałaby się zająć Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury.

Kolejny problem, nad którym zamierza się pochylić ministerstwo, to braki specjalistów z dziedziny psychologii i psychiatrii dziecięcej, którzy w ramach OZSS (opiniodawczych zespołów sądowych specjalistów) przygotowują dla sądów i prokuratury opinie m.in. na temat stanu dziecka czy rodziny. – Obecnie w OZSS jest ponad 100 wakatów, więc sporządzanie tych opinii trwa bardzo długo – w niektórych miejscach Polski nawet rok czy pół tora – przypomina wiceszefowa MS i nie kryje, że celem wyznaczonym przez resort jest skrócenie tego czasu do 60 dni.

Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być zwiększenie konkurencyjności tego zawodu poprzez z jednej strony podniesienie wynagrodzeń, z drugiej – określenie możliwej ścieżki rozwoju i awansu. Konieczna, co podkreśla Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, jest ponadto poprawa systemu szkoleń i co za tym idzie – również jakości opinii, które przygotowują ci eksperci.

– Mamy założenia do całościowej reformy sądownictwa rodzinnego, nad którą pracuje komisja kodyfikacyjna prawa rodzinnego wraz z departamentem spraw rodzinnych w ministerstwie – zaznacza wiceszefowa MS.

Natychmiastowe alimenty

Oprócz zmian dotyczących sądownictwa rodzinnego resort sprawiedliwości pracuje także nad nowelizacją kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, która ma objąć kilka kwestii, m.in. alimenty. Ministerstwo chce wprowadzić nową instytucję – „alimentów natychmiastowych”, które rodzic mógłby otrzymać w ciągu kilkunastu dni. – Chodzi o to, by nie czekać długo na postanowienie sądu o przyznaniu alimentów i ich wysokości, ale żeby ta decyzja zapadała szybko – tłumaczy Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. I dodaje, że tego typu kwestami mieliby się zajmować właśnie referendarze.

Wysokość takich „ryczałtowych” alimentów byłaby uzależniona od liczby dzieci, ale też płacy minimalnej. W przypadku jednego dziecka kwota miałaby wynieść 21 proc. minimalnego wynagrodzenia, w przypadku dwójki – 19 proc. – Przy obecnej wysokości tego wynagrodzenia, czyli 4300 zł brutto, alimenty natychmiastowe wyniosłyby ok. 900 zł brutto – wylicza wiceminister sprawiedliwości.

Inna zmiana, która ma się znaleźć w projekcie nowelizacji kodeksu rodzinnego, dotyczy spraw rozwodowych. Zakłada wprowadzenie bezpłatnej nieobowiązkowej mediacji między małżonkami, ale tylko w sytuacji, gdy taka para ma wspólne dzieci. Według Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz chodzi o to, by wypracować jak najlepsze porozumienia dla dobra dziecka.

Nowością miałoby być także wprowadzenie pojęcia pieczy naprzemiennej, czyli sytuacji, gdy w razie rozstania prawo do opieki nad dzieckiem mieliby otrzymywać oboje rodzice, dziecko zaś miałoby mieszkać na zmianę – przez pewien czas u jednego i drugiego rodzica.

Ministerstwo rozważa też jeszcze jedną propozycję – uproszczenie procedury rozwodowej i wyprowadzenie jej z sądów w sytuacji, gdy jest obopólna zgoda w sprawie rozstania, a para nie ma wspólnych dzieci. Tego typu sprawy mogłyby być rozstrzygane np. w urzędach stanu cywilnego. ©℗