Po wielomiesięcznym maratonie wyborczym w PiS zaczęto zastanawiać się, co zrobić, aby otworzyć się na nowe środowiska i zerwać z wizerunkiem, jaki przez ostatnie lata przylgnął do tego ugrupowania.
PiS może otworzyć furtkę Konfederacji
Jednym z pomysłów, jak ujawnił tygodnik Wprost, ma być zmiana nazwy, idąca ramię w ramię z odświeżeniem wizerunku i pokazaniem partii jako grupy ludzi nieco młodszych i postępowych. Miałoby do niej dojść po potencjalnym połączeniu z Suwerenną Polską, a nowa nazwa miałaby brzmieć "Biało-Czerwoni". Medialnym doniesieniom, choć brzmią sensacyjnie, na ten temat nie zaprzeczyła część prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. To zaś dziwi polityka, który przez lata związany był z tym ugrupowaniem i poznał tajniki jego funkcjonowania, Jana Marię Jackowskiego.
- W moim przekonaniu irracjonalna byłaby zmiana nazwy z Prawa i Sprawiedliwość, w którą przez ponad 23 lata istnienia tej formacji tak wiele zainwestowano. Mam wrażenie, że bardziej są to jakieś spekulacje gabinetowe na temat różnych scenariuszy politycznych, niż realny zamiar, aby tę nazwę zmienić – mówi Gazecie Prawnej Jan Maria Jackowski, analityk polityczny i były parlamentarzysta, także PiS.
Ze zdziwieniem słucha także podszeptów, że PiS powinno upodobnić się do niektórych zachodnich partii chrześcijańsko-demokratycznych i nieco złagodzić swój przekaz. Ostrzega on, że taki ruch zaprowadzi tę partię na manowce, a otworzy drogę dla zupełnie innego ugrupowania.
- To by była kolejna odmiana Trzeciej Drogi, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość poszłoby w tę stronę i to by było otwarcie flanki dla Konfederacji. Jeżeli ktoś chce wzmocnienia Konfederacji, to z tego punktu widzenia to jest bardzo dobry pomysł – ocenia były senator.
Jaki będzie los Jana Krzysztofa Ardanowskiego?
O tym, że w PiS po wyborach nie dzieje się za dobrze, świadczy też ostatnia deklaracja posła tej partii, Jana Krzysztofa Ardanowskiego, byłego ministra rolnictwa. Polityk ten, związany ze środowiskiem prezydenta Andrzeja Dudy, a wcześniej już zawieszany w prawach członka partii za łamanie dyscypliny klubowej, wprost przyznał, że przymierza się do założenia własnej partii.
- Dociera do mnie bardzo wiele środowisk z całej Polski, które szukają jakiegoś pomysłu na to, by mieć możliwość za trzy lata odsunąć obecną ekipę – zadeklarował we wtorek Jan Krzysztof Ardanowski.
Zapewnił on jednocześnie, że nie chce, aby to była partia czysto chłopska, ale przyznał jednocześnie, że zwraca się do niego wiele rolniczych środowisk. A pójście w tę stronę i przekonanie rolników do głosowania właśnie na to ugrupowanie, uderzyłoby w zaplecze wyborcze PiS oraz PSL. W oczach byłego senatora, potencjalny rozłamowiec może trafić na podatny grunt.
- Pan poseł Ardanowski cieszy się dużym uznaniem w szerokich kręgach rolniczych i to środowisko pokłada w nim ogromną nadzieję i sądzę, że uznał, iż jest czas powołania takiej partii agrarnej pod swoim kierownictwem. No i cóż, jest to pomysł autorski, za którym pewnie stoją zaprzyjaźnione z nim środowiska polityczne i życzę mu powodzenia – mówi Jan Maria Jackowski.