Już we wtorek na kolejnym posiedzeniu zbierze się komisja do spraw tzw. wyborów kopertowych, a tym razem śledczy będą chcieli przesłuchać posła prawicy, Adama Bielana.
Biorą w obroty Adama Bielana
W kręgu zainteresowania członków komisji jest wyjaśnienie mechanizmu, który doprowadził do uruchomienia w 2020 r. całego procesu organizowania korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Przygotowania do nich były już mocno zaawansowane, wydano między innymi ponad 70 mln zł. na wydrukowanie kart do głosowania, jednak ostatecznie do pocztowego głosowania nie doszło. W trakcie przesłuchiwania kolejnych świadków okazało się, że wiele do powiedzenia w tej sprawie może mieć poseł prawicy, Adam Bielan. I właśnie za niego wezmą się sejmowi śledczy.
-Według części świadków to on był pomysłodawcą tych wyborów kopertowych i miał namawiać do tego Jarosława Kaczyńskiego, więc między innymi o to będziemy go pytać – mówi Gazecie Prawnej poseł Dariusz Joński, szef komisji.
O tym, że to właśnie Bielan miał wpaść na pomysł zorganizowania wyborów korespondencyjnych, poinformował śledczych ówczesny wicepremier w rządzie PiS, Jarosław Gowin. Okazuje się, iż nie jest to jedyny polityk PiS, który wskazał właśnie na Bielana.
- Kilka osób tak zeznało. Na podstawie zeznań jednej osoby raczej bym go nie wzywał, ale mówiło o tym co najmniej 2-3 świadków – mówi Dariusz Joński.
Skonfrontują polityków PiS? „Nie wykluczam”
Komisja do spraw wyborów kopertowych przyspieszyła prace i przesłuchania świadków chce zakończyć jeszcze w maju. Z pewnością nie bez znaczenia tu jest fakt, że jej przewodniczący ubiega się o mandat europosła w czerwcowych wyborach i chciałby zakończyć większość prac przed spodziewanym objęciem europejskiego mandatu.
Możliwe jednak, że komisji przybędzie nieco pracy, bowiem w przypadku rozbieżności zeznań wśród świadków, może zaistnieć konieczność zorganizowania konfrontacji.
- Nie wykluczam konfrontacji – mówi Dariusz Joński. - Teraz mamy Adama Bielana, w przyszłym tygodniu będzie Tomasz Grodzki i Mateusz Morawiecki, a ostatniego tygodnia mamy Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński jest na końcu, bo on nic nie podpisywał - dodaje polityk.