Dziś gremium zainauguruje prace. Według wstępnych planów 16 maja, czyli w samym środku kampanii do europarlamentu, miałoby się odbyć wysłuchanie publiczne czterech projektów dotyczących liberalizacji prawa do przerywania ciąży.
Powołana dwa tygodnie temu Komisja Nadzwyczajna ma pracować nad projektami KO i Lewicy (zakładają legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży), Trzeciej Drogi (przywraca możliwość terminacji ciąży, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony) oraz czwartym, który zakłada zniesienie kar za pomoc w aborcji.
Jak wynika z informacji DGP, założenie jest takie, by komisja skończyła prace w drugiej połowie czerwca. Dziś ma zostać zwołane wysłuchanie publiczne, w dalszej kolejności komisja miałaby się zająć projektem dekryminalizującym pomoc w aborcji, a następnie spróbować wypracować jedną wersję ustawy. To może być jednak trudne, ze względu na rozbieżne stanowiska Lewicy i KO oraz PSL (o stanowisku ludowców szerzej obok, w rozmowie z Urszulą Nowogórską).
Za wysłuchaniem w połowie maja optuje przewodnicząca Dorota Łoboda z KO. – To najwcześniejszy możliwy termin, który pozwoli na zgłoszenie się wszystkim zainteresowanym – mówi. Jej zdaniem data zostanie zaakceptowana przez większość komisji.
Nie wszystkim jednak ten termin się podoba. – Wolałabym, żeby wysłuchanie nie odbywało się w czasie kampanii wyborczej – mówi DGP jedna z posłanek PSL. – To wydarzenie, podczas którego głos mają zabrać przedstawicie strony społecznej, żadna decyzja wtedy nie zapadnie – zapewnia jednak Dorota Łoboda.
Rozdzielenie debaty na temat zmian w prawie do aborcji od narracji kampanijnych może być jednak trudne, bo kwestie od lat budzą ogromne emocje w Polsce. Nie inaczej będzie zapewne podczas wysłuchania publicznego, ponieważ planują wziąć w nim udział zarówno działaczki organizacji broniących praw kobiet, m.in. Federa, Ogólnopolski Strajk Kobiet czy Aborcyjny Dream Team, jak i przedstawicielki ruchów broniących życia. – Jeżeli dojdzie do takiego wysłuchania, to chętnie weźmiemy w nim udział – deklaruje Lidia Sankowska-Grabczuk, rzeczniczka Narodowego Marszu Życia, który przed tygodniem przeszedł ulicami Warszawy, sprzeciwiając się pomysłom liberalizacji prawa do aborcji.
Uczestnicy marszu wystąpili z apelem „do przyszłych posłów do Parlamentu Europejskiego o pracę nad budową silnej europejskiej opinii wspierającej cywilizację życia”. „Działania te nie powinny sprowadzać się jedynie do protestów, ale być połączone ze stałym przypominaniem nienaruszalności prawa do życia i praw rodziny, pierwszych spośród naturalnych praw ludzkich” – piszą aktywiści w swej rezolucji.
Ogólnopolski Strajk Kobiet włączył się z kolei do europejskiej inicjatywy pod hasłem „My voice, my choice” („Mój głos, mój wybór”), której celem jest zapewnienie dostępu do bezpłatnej aborcji obywatelkom Unii Europejskiej. – W środę startujemy ze zbiórką podpisów w tej sprawie – mówi nam liderka strajku Marta Lempart.
„My voice, my choice” to inicjatywa, którą 5 marca w Ljubljanie zainaugurowały organizacje kobiece z kilku państw UE, w tym Polski, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Chorwacji i Finlandii. Aktywistki chcą zebrać milion podpisów pod swą petycją, którą następnie przekażą Komisji Europejskiej i Parlamentowi Europejskiemu. ©℗
rozmowa
Publiczne wysłuchanie projektów aborcyjnych? Debata ma sens
Urszula Nowogórska: Do komisji zostały skierowane cztery projekty. Będę na pewno optować za tym złożonym przez PSL–Trzecią Drogę, który mógłby przywrócić kompromis aborcyjny sprzed wyroku TK. Należę do skrzydła konserwatywnego PSL, więc jestem przeciwnikiem dobrowolnej aborcji do 12. tygodnia.
Pojawiają się głosy, że wszystkie te projekty mają zostać skierowane do publicznego wysłuchania. Jeszcze za wcześnie, by mówić o losach tych propozycji.
Nasz projekt jest najbardziej racjonalny. Natomiast podejrzewam, że Lewica i KO będą dążyły do tego, by to ich propozycje były wiodące. Z punktu widzenia mojego ugrupowania poparcie ich projektów wydaje mi się niemożliwe.
Zgodnie z kodeksem karnym przestępstwo jest przestępstwem.
Dla mnie to trudne tematy. Mówi się w Polsce o katastrofie demograficznej, o tym, że nie ma następstwa pokoleniowego. Jeżeli więc my, wiedząc i mając świadomość tych procesów, będziemy popierać dobrowolną aborcję do 12. tygodnia ciąży, to przyczyniamy się do tej katastrofy.
Jest jeszcze drugi pomysł PSL i Trzeciej Drogi, czyli referendum, też zresztą krytykowany przez różne środowiska. W Polsce kobiety stanowią 53 proc. społeczeństwa, w referendum ta kwestia być może zostałaby raz na zawsze uregulowana.
Wydaje mi się, że tematy związane z aborcją, które dzielą polskie społeczeństwo, zazwyczaj pojawiają się wtedy, kiedy coś ważnego dzieje się w przestrzeni publicznej, np. wybory. Myślę więc, że powinniśmy pracować spokojnie, bez pośpiechu i wtedy być może uda się znaleźć jakieś rozwiązanie.
Powinny wziąć w nim udział kobiety reprezentujące różne środowiska – z jednej i z drugiej strony sporu – bo wówczas debata ma sens. ©℗